Myślenie ma przyszłość
Opisuje się go jako ulicznego kawalarza, co z tutejszej i nietutejszej władzy oraz prostych ludzi żartował. Natknąć się można na różne wersje historyjek mu przypisywanych. Nie mogę ręczyć za ścisłość tego, co częściowo podczas rozmów usłyszałem, a częściowo wiele lat temu to tu, to tam wyczytałem, ale chyba coś musi być na rzeczy.
Oto skecz, który proponuję nazwać pro–ekologicznym. Pewnego dnia na posterunku policji w Raciborzu zadzwonił telefon. – Hallo, hallo, szybko, pomocy! Tutaj w parku dwa trupy, trzech rannych. Policja błyskawicznie zjawiła się na miejscu zdarzenia. Krzysztofek woła i pokazuje, a tu – dwa żuczki nieżywe, a trzy ranne, z trudem przemieszczające się na częściowo sprawnych nóżkach. Oszołomionych policjantów zagaduje: – Ale nie pytaliście, kto!. Możliwy wniosek z tej historii – dlaczego z góry zakładamy, że to człowiek jest jedyną istotą na ziemi, której życie jest cenne i wymaga ochrony?
A oto kolejna próbka stylu Krzysztofka. Nazwijmy ją syndromem wszech–zakazów (lub wszech–nakazów) wszystkiego. Pewnego czasu wydano w Raciborzu kolejny zakaz. Tym razem zakaz połowu ryb z mostu. Myślę, że jak ktoś z Państwa łapał kiedyś ryby z pomostu, np. na Mazurach, to zgadnie, że zakaz mógł być dotkliwy dla amatorów wędkarstwa z zamierzchłych czasów, gdy życie w Odrze kwitło, a nie tylko pachniało. Ale Krzysztofek, jak gdyby nigdy nic, stoi na moście i trzyma wędkę. Policjant pogonił Krzysztofka, a ten w nogi. W końcu motoryczne zdolności policjanta wzięły górę. Złapany za frak Krzysztofek wysłuchał pouczenia o zakazie połowu ryb z mostu. Krzysztofek na to: – zakazu nie złamałem, na wędkę zawiesiłem śledzia i go w Odrze tylko odsalam.
Możliwy wniosek z tej historii: po pierwsze – pozory mylą, po drugie – Rada Miasta Raciborza w specjalnym rozporządzeniu powinna zakazać odsalania śledzi w Odrze z mostu między 6.00 a 18.00 w dni parzyste, lub w ogóle zakazać wszystkiego. Po trzecie (wniosek przesadnie uwspółcześniony) – czasem już nie wiemy, jak spełniać nakazy, by nie dorwały nas zakazy. Zakazy bowiem łączą się w bratnim uścisku z nakazami. Dla przykładu – był niedawno nakaz złożenia zaświadczenia o działalności gospodarczej współmałżonka. Tego, kto go nie wypełnił, czeka z kolei zakaz bycia radnym lub prezydentem. Ponoć niektórzy spełniając ten nakaz, złożyli zaświadczenie, mimo iż żadnego współmałżonka nie posiadają.
Coś mi się zdaje, że miejsce na felieton już wyczerpałem. Pora więc kończyć, konstatując – ciąg dalszy nastąpi...
Dr Zbigniew Wieczorek - historyk filozofii, wykładowca w raciborskiej PWSZ