Basisko umarło – po karnawale
Miłośnicy tańca i zabawy spotkali się w ostatni dzień zapustów w krzanowickim Domu Kultury, by na czas postu, który
łączy się z zakończeniem zabaw karnawałowych, symbolicznie pogrzebać wszystkie instrumenty muzyczne. Imprezę organizował, jak co roku, chór „Cecylia”.
Przed północą korowód żałobników wprowadził na salę Leon Wollnik. Po nim z marszem żałobnym wkroczyła orkiestra dęta z muzykantami: Danielem Miczajką, Aleksandrem Miczajką, Antonim Kucznierzem, Eweliną Dastig-Pohlmann, Józefem Dastig, Tomaszem Kostką oraz Kornelią Pawliczek-Błońską. Oprócz prawdziwych instrumentów Robert Ploch niósł atrapę akordeonu, a Michał Obrusnik – bębna. Urszula Gajdeczka została Miss, a jej „partnerem” była Marta Gieron. Nieszczęsnego Basa nieśli Błażej Kamiński, Tomasz Liszka oraz Marek Długosz.
Głównymi bohaterami wieczoru, pochylającymi się nad leżącym w futerale kontrabasem byli pastor, organista i ministrant, w których rolę wcielili się: Artur Goriwoda, Marcin Obrusnik i Józef Sławik. O północy nad, z trzaskiem zamkniętym, futerałem wygłosili oni zabawne przemówienia. Rolę wdowy po instrumencie odegrała Rita Joszko. Na pogrzebie zjawił się także Gerard Nieborowski, zwolennik recyklingu, który na znak wielkopostnej abstynencji zawiesił nad futerałem puste butelki po alkoholu. Uroczystości żałobne nie mogły odbyć się bez płaczek, a rzewne łzy wylewały: Teresa Mandrysz, Maria Pietrzak, Gertruda Jureczka, Dominika Sławik, Dawid Abrahamczyk i Patryk Szafarczyk. Korowód zamykała para Karina Kribus i Barbara Szafarczyk oraz śmierć, pod przebraniem której ukrył się Marcin Restel.
Na zakończenie przedstawienia pojawił się Stanisław Kowalczyk w roli grabarz, który swym strojem i żartobliwym zachowaniem rozśmieszył obserwatorów przedstawienia do łez.
Po pogrzebie mieszkańcy Krzanowic w smutku solidaryzowali się na stypie do wczesnego niedzielnego poranka.
B.S.