Kryzys w rodzinie
– Kilkanaście lat temu widzieliśmy to zjawisko na Zachodzie. Wtedy tamtejsi księża mówili nam, że do was też to dojdzie. Nie mylili się – mówił podczas podsumowania kolędowego proboszcz z fary, ks. Ginter Kurowski. Smutne dane kościelne znajdują potwierdzenie w statystykach USC. – Liczba rozwodów wzrosła o jedną czwartą. W 2006 r. było ich w Raciborzu 100, w tamtym roku już 125 – mówi Beata Bańczyk, kierownik urzędu.
Nie oznacza to jednak, że ludzie stronią od związków. Wolą jednak konkubinaty, bo niosą z sobą mniejsze zobowiązania. Jeśli już decydują się na ślub, to coraz częściej cywilny. Liczba takich związków w stolicy jest większa od małżeństw konkordatowych. W Raciborzu na 490 odnotowanych w 2007 r. ożenków, tylko 207 zawarto w kościele. 140 to cywilne i kolejne 141 umiejscowione z zagranicy. Dane USC w ogóle przekonują, że jesteśmy bardziej otwarci na laicką Europę. – Liczba tzw. umiejscowień, czyli aktów urodzeń i małżeństw tworzonych w oparciu o zagraniczne dokumenty wzrosła w 2007 r. ponad dwukrotnie! Akta urodzeń – 95 (w 2006 r. było 45), akta małżeństw – 141
(w 2006 r. było 60). Potwierdza to, że bardzo wielu raciborzan zawiera małżeństwa za granicą i tam też rodzą się ich dzieci. Czujemy emigracyjne wiatry, łatwość komunikacji oraz swobodę przemieszczania się i wybierania miejsca życia czy pracy, czyli ideały wspólnoty europejskiej w praktyce – komentuje Beata Bańczyk.
No i kolejne smutne statystyki. Wzrost narodzin nie jest tak duży, jak by się można spodziewać. W 2007 r. było ich raptem o dwa więcej niż w 2006 r. (urodziło się 352 raciborzan). Zadowolone mogą być za to wioski. Tam przyrost był większy (o 30 więcej niż w 2006 r.), co świadczy chyba o mniejszej skali stałych migracji z tych miejscowości.
Stolica powiatu za to wymiera. – Liczba zgonów była w zeszłym roku o 85 przypadków większa niż w 2006 r. W sumie przekroczyła 600 osób, co nie notowaliśmy od kilkunastu lat – dodaje kierownik USC.
(waw)