Oświata przegadana
Krzyżanowicka oświata była głównym tematem ubiegłotygodniowej sesji Rady Gminy.
Od lat mówi się tu o potrzebie jej reformy (likwidacji małych szkół w Rudyszwałdzie, Bolesławiu, Owsiszczach, zmniejszeniu liczby gimnazjów bądź utworzeniu jednego dla całej gminy), ale od lat też podjęcie decyzji w tej sprawie jest odkładane na bliżej nieokreśloną przyszłość. Powodów jest kilka. Radni nie chcą podejmować działań, które nie przysporzą im popularności, a nakłady na szkoły i przedszkola, choć coraz wyższe przy spadającej liczbie uczniów i wychowanków, świadczą, jak twierdzą włodarze, o wielkiej trosce o właściwy rozwój najmłodszej generacji.
– Możemy być spokojni. Dopóki gmina nie będzie musiała brać na szkoły kredytu, do tego czasu nic w oświacie się nie zmieni. Bynajmniej do wyborów nie będzie żadnej decyzji – mówił z przekąsem radny Artur Krzykała, który nie kryje, że zmiany są potrzebne, ale muszą uwzględniać dobro dzieci, no i wynikać z konsensusu wójta i radnych. – Albo robimy to razem, albo wcale. Teraz z tą jednomyślnością jest różnie – oświadcza Krzykała. Wtórował mu radny Michał Kura, były przewodniczący Rady Gminy. Jego zdaniem, skoro utrzymuje się sieć szkół w niezmienionym kształcie, to powinny za tym iść remonty. Podniósł też pomysł utworzenia w gminie żłobka.
Radna Maria Riedel z Roszkowa zaproponowała, by zmniejszyć liczbę uczniów pozwalającą na dzielenie oddziałów. Teraz w podstawówce może się to stać, kiedy ich liczba przekroczy 30, w gimnazjum 35. Efekt? Klasy są zbyt liczne a rodzice zaczynają narzekać. Radna chce, by podział był możliwy przy 26 uczniach w podstawówce i 30 w gimnazjach. Wniosek trafi do komisji społecznej i będzie głosowany na kolejnej sesji. Do tego czasu wójt ma obliczyć, ile będzie kosztowała ta zmiana. Doprowadzi bowiem do tworzenia nowych klas i wzrostu nakładów na nauczycieli i obsługę.
Gmina Krzyżanowice ma jedną z bardziej rozbudowanych sieci szkół: cztery samodzielne zespoły szkół ogólnokształcących w Chałupkach, Krzyżanowicach, Tworkowie oraz Bieńkowicach (z filią w Bolesławiu). Do tego SP w Zabełkowie z filią w Rudyszwałdzie, Zespół Szkolno-Przedszkolny w Owiszczach oraz pięć przedszkoli, nie licząc ich oddziałów zamiejscowych. Rokrocznie pożera to coraz więcej pieniędzy, które, jak zaznaczył wójt, można przekazać na inwestycje w infrastrukturę. Leonard Fulneczek podał przykład jednej z polskich gmin, która w ogóle nie utrzymuje przedszkoli, bo zajmują się tym prywatne osoby. Przedszkola krzyżanowickie kosztują rocznie blisko 2 mln zł. – Proszę to traktować jako sygnał, że zmiany są możliwe – zastrzegał wójt, nie chcąc, by jego słowa zostały odczytane jako zamiary organu wykonawczego gminy.
Problemem gminy jest też demografia. W latach 80. rokrocznie rodziło się około dwustu dzieci, dziś około 80-90.
(waw)