Oddadzą 200 tys. euro?
Wątpliwości dotyczą tego, czy w ramach inwestycji ma powstać budynek administracyjno-laboratoryjny. Przez jednych nazywany większym domkiem jednorodzinnym. Przez innych „szklanym pałacem”. Jeśli nie zapadnie decyzja, gmina straci 200 tys. euro.
Tego, że stara oczyszczalnia pochodząca z lat 50. XX wieku nie spełnia wymagań, nikt nie kwestionuje. Powstał projekt budowy nowej oczyszczalni, zaplecza dla pracowników oraz budynku laboratoryjno-administracyjnego. Koszt inwestycji oszacowano na 12 mln zł, co przekracza możliwości finansowe gminy. Zdecydowano o prowadzeniu inwestycji etapami, na razie bez laboratorium. Docelowo miało się mieścić w kontenerach. Niespodziewanie okazało się, że gmina ma szanse na dotację w wysokości 200 tys. euro, w procedurze pozakonkursowej. Warunkiem jej otrzymania jest złożenie wstępnego studium wykonalności. Aby pieniądze nie przepadły, musi być pewność, że zostaną w całości wykorzystane. Dlatego powrócono do pomysłu realizowania inwestycji w całości, łącznie z budynkiem administracyjno-laboratoryjnym.
18 lutego odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej, na której miała zostać podjęta decyzja o zwiększeniu zakresu zadania. Większość radnych uznała, że wg projektu dodatkowy budynek to „szklany pałac”, na który gminy po prostu nie stać. Rada zagłosowała więc przeciw. Efekt: 200 tys. euro prawdopodobnie trzeba będzie oddać, a wniosek na budowę sieci kanalizacyjnej został zawieszony.
27 lutego odbyły się konsultacje społeczne w tej sprawie zwołane przez sołtysów osiedli. Do Sali MOKSiR licznie przybyli mieszkańcy Kuźni. Burmistrz Rita Serafin przekonywała, że każde darowane euro należy rozważyć i zrobić wszystko, żeby te pieniądze zostały zagospodarowane. Sabina Chroboczek-Wierzchowska, wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej, oburzała się, że uchwała została tak skonstruowana, że dopuszcza wszystko albo nic. – Podczas sesji nadzwyczajnej nie dyskutowaliśmy na temat nitki kanalizacyjnej, wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że powinna być. Dyskusja toczyła się na temat tego budynku – przekonywała. W dyskusję włączyli się mieszkańcy, m.in. ks. proboszcz Bernard Plucik, któremu zarzucono mieszanie się w politykę. Ludzi interesowało głównie, ile zmienią się ceny wody. Prezes GPWiK Marian Kostka nie ukrywał, że zanosi się na podwyżki. – A o ile obniżą się ceny ścieków, jeśli wybudujemy ten szklany pałac? – zapytała ironicznie jedna z kobiet. Poza wymianą poglądów obu stron, nie padły żadne wnioski. Natomiast na następnej sesji ustalono, że radni zgadzają się na sieć kanalizacyjną, sprawa biurowca pozostaje otwarta.
Manfred Wrona – przewodniczący Rady Miejskiej
Gdybyśmy lekką ręką wydali te pieniądze, pojawiłyby się uzasadnione pretensje mieszkańców, po co budować taki szklany dom. A gdzie pieniądze na szkoły, przedszkola, drogi, chodniki? Są miasta bogate, które stać na taki biurowiec, ale nas nie. Nie jesteśmy przeciwni kanalizacji, ale budowie tego szklanego domu. Na sesji chciano to połączyć. Nie można tak manipulować ludźmi. Nikt nie zmusi Rady, żeby przegłosowała coś, co jest nieracjonalne. Podjęliśmy odpowiednią decyzję, gdyby była osobna uchwała, nitka kanalizacyjna byłaby przegłosowana.
Rita Serafin – burmistrz
Najważniejsza jest oczywiście część technologiczna, dlatego chcieliśmy wcześniej podzielić inwestycję. Teraz w grę wchodzi dodatkowe 200 tys. euro. W wyliczeniach jest montaż finansowy przedsięwzięcia i w nim jest brana pod uwagę tzw. luka finansowa. Okazało się, że jeżeli wprowadzimy do zadania 200 tys. euro, to przekroczymy możliwe dofinansowania środków unijnych, zatrzymując inwestycję na poziomie 7 mln 200 tys. zł. Jedyna szansa, żeby się w tych proporcjach zmieścić pomiędzy wartością zadania a wielkością dofinansowania, to podnieść wartość inwestycji. Jeśli Rada nie zmieni decyzji, będziemy musieli te 200 tys. oddać. Nie ma żadnych przeszkód, aby ten budynek przeprojektować, aby stał się tańszy, ale trzeba zrobić wszystko, aby te pieniądze zagospodarować.
(e.Ż)