Czołówka w branży - to nasz cel
– Najważniejsi są pracownicy. Gdy załoga jest zadowolona, sukces to tylko kwestia czasu. Ja mam to szczęście, że do pracy chodzę z przyjemnością. Mam nadzieję, że i moi pracownicy również – mówi Stefan Fichna, prezes zarządu Spółdzielni Meblarskiej Rameta.
O Ramecie w ostatnich latach nie było głośno. Wiele osób nie wiedziało, co się dzieje na terenie spółdzielni przy ulicy Królewskiej i Cegielnianej. Tymczasem firma cały czas inwestowała. – Dziś jest się czym pochwalić. Zatrudniamy 480 pracowników, posiadamy nowoczesny park maszynowy, nasze roczne obroty kształtują się na poziomie 50 milionów złotych netto – mówi prezes. Nie zmieniło się tylko charakterystyczne „złote logo” spółdzielni, które, jak mówi zarząd – wchodzi w „złoty okres”.
Recepta na kryzys
Spółdzielnia Meblarska z Ostroga jest najlepszym przykładem tego, jak sobie radzić z kryzysem. Zakład cały czas zatrudnia kolejne osoby oraz kupuje maszyny za kilkaset tysięcy euro, a w 2009 rok wkroczył bez jakiegokolwiek zadłużenia. – Staramy się sobie radzić i chyba nam się udaje. Cały czas pracujemy nad tym, aby scentralizować produkcję. Ostatnie lata były dla nas najcięższe. Na eksport trafiało prawie 80 proc. naszych wyrobów. Każdy spadek waluty był dla nas odczuwalny. Dopiero w tym roku więcej mebli zaczyna trafiać na rynek krajowy. Tu ze złotówką jesteśmy bezpieczni – tłumaczy Fichna.
Rameta specjalizuje się w produkcji tak zwanych mebli z funkcją, jak między innymi kanap z pojemnikiem na pościel. Taka specjalizacja pozwala konkurować z produktami z Bliskiego Wschodu, gdzie dla producentów liczy się wielkość danego mebla. Wschodnim firmom zależy na jak największej ilości sztuk w kontenerze.
– Nie mamy się czego wstydzić. Nasze meble wygrywają na europejskich konkursach. Meble z Ramety szczególnie do gustu przypadły Francuzom – zapewnia Fichna.
Od początku z niepełnosprawnymi
Zakład powstał 1 lipca 1969 roku. Początkowo działał jako Spółdzielnia Inwalidów. Z biegiem lat urzędowa nazwa Spółdzielni zmieniała się. Zawsze była jednak Rametą. Obecnie nosi nazwę zakładu pracy chronionej. – Na budynku naszego biurowca stoi wielki neon z logiem naszej firmy – nie będziemy go zmieniać. Przypomina nam wszystkie złe i dobre okresy funkcjonowania firmy. Również pamiętną powódź, która w 1997 roku zalała nasz zakład. Woda zniszczyła jednak również wiele biur i mieszkań, dlatego potrzebne były nowe meble. To pozwoliło nam szybko stanąć na nogi – mówi prezes.
Ponad połowa pracowników zakładu to osoby niepełnosprawne. – To bardzo dobrzy pracownicy i doskonali fachowcy. Posiadają dużą wiedzę i fach w rękach. - dodaje z zadowoleniem Fichna.
Jesteśmy ambitni
Cele zarządu na kolejne lata to z pewnością dalsza modernizacja zakładu. – Chcemy powiększyć park maszynowy. Używamy coraz nowocześniejszych maszyn. Od dwóch lat pracujemy na numerycznych obrabiarkach CNC. Coraz więcej elementów jesteśmy w stanie wykonać samodzielnie w naszych zakładach. Nasz priorytet to również utrzymanie dotychczasowego zatrudnienia. W tym roku do naszego zespołu dołączyły kolejne osoby. Chcemy pozostać jednym z największych zakładów produkujących meble tapicerowane w Polsce i Europie. Rameta, czyli RA-ciborskie ME-ble TA-picerowane przez 40 lat wyrobiła sobie markę i jakość. Nie możemy jej zmarnować – zapewnia prezes.
Adrian Czarnota