Ludzie zamykajcie psy!
Gaz, rower, a przede wszystkim ostrożność. Sposobów na obronę przed agresywnym psem jest tyle ilu listonoszy.
Raciborscy listonosze każdego dnia wystawieni są na agresję psów, które ludzie pozostawiają bez opieki w obejściach. Ryzyko mogłaby zmniejszyć choćby skrzynka na listy zamontowana na furtce.
Pani Klaudia Widera pracuje jako listonosz już 23 lata. W swoim rejonie ma 1275 punktów doręczeń. Pod wieloma adresami zamiast adresata wita ją szczekający pies. – Od czasu kiedy zostałam poważnie pogryziona przez owczarka, jestem bardzo ostrożna. Mam uraz – przyznaje listonoszka o jednym z najdłuższych straży pracy na raciborskiej poczcie. – W tamtym zdarzeniu zaatakował mnie pies, który najprawdopodobniej był długo przetrzymywany w piwnicy. Był bardzo agresywny. Rozerwał mi skórę na sporym fragmencie uda – wspomina. Po zwolnieniu lekarskim pani Klaudia wróciła do zawodu. Teraz jest jednak bardziej czujna. Gdy słyszy szczekanie za drzwiami, chwyta za klamkę i prosi właścicieli o zamknięcie psa.
Nie warto ryzykować
– Ataki psów na listonoszy to niemal codzienność, oczywiście tylko odsetek kończy się rozerwaniem ubrania czy ugryzieniem – mówi Barbara Kempe, naczelnik Urzędu Pocztowego w Raciborzu. – Nasi listonosze są szkoleni jak radzić sobie z psami. Noszą przy sobie gaz, potrafią się również zasłonić rowerem. Chcielibyśmy jednak, aby nie musieli używać tych metod. Rozwiązaniem może być skrzynka na listy umieszczona na furtce lub dzwonek, który pozwoli wezwać właściciela do furtki – dodaje szefowa raciborskiej poczty. Pogryzieni pocztowcy są przestrzegani przez kierownictwo, aby niepotrzebnie nie ryzykowali. Jeśli na płocie widnieje ostrzeżenie o psie, a nie adresata nie ma w domu, mają zakaz wchodzenia na posesję.
Roznoszą zapachy
Dlaczego nawet najspokojniejszy pupil na widok pocztowca reaguje agresją? – To kwestia zapachu – mówi Barbara Kubica, która roznosi pocztę w dzielnicy Ocice. – Na naszych ubraniach przenosimy zapachy z mieszkania do mieszkania. Ludzie gotują różne potrawy, mają swoje zwierzęta, to wszystko wchodzi w tkaninę ubrania powodując, że psy wariują. Sama mam psa i wiem jak reaguje gdy wracam z pracy – dodaje młoda listonoszka z sześcioletnim doświadczeniem. Agresja czworonożnych stróżów domu czy obejścia kierowana jest nie tylko w stronę listonoszy, ale również kominiarzy, strażników miejskich czy policjantów. – Mówi się, że psy są uczulone na mundurowych – mówi Stanisław Pietrzykowski z lecznicy dla zwierząt Eskulap w Raciborzu. – Taki człowiek inaczej wygląda, inaczej się rusza, bo jest najczęściej objuczony ciężką torbą. Często dochodzi do tego również jakieś dziwne nakrycie głowy i szeleszczący strój – tłumaczy.
Szkolimy ich
Listonosze radzą sobie w różny sposób. Niemal każdy zostawia za sobą otwartą furtkę, aby w razie konieczności móc szybko uciec. Niemal każdy ma przy sobie gaz lub odstraszacze akustyczne. Ciężką pracę mają również listonosze poruszający się samochodami. – Muszę co jakiś czas wyjść z auta i przejść ten kawałek z listami, na to psy tylko czekają – mówi Jan Janik, który pracuje na tak zwanych autorejonach i przewozi większe przesyłki. Niektórzy raciborscy listonosze idą jeszcze dalej i wożą ze sobą karmę dla psów, którą w ostateczności rzucają psu aby zdobyć cenne sekundy. – Listonosze są wyposażani przez nas w środki ochrony. Przechodzą również szkolenia z zakresu BHP. Na nich właśnie mówi się jak postępować w zetknięciu z psem – mówi Bartłomiej Kierzkowski, rzecznik regionalny Poczty Polskiej.
Adrian Czarnota