Nadążyć za zegarem proboszcza
Kilka tygodni temu Marianowi Hamplowi odmówił posłuszeństwa wysłużony zegarek. Raciborzanin przez kilka dni skazany był na miejskie i kościelne zegary. Przeczytaj jak nasz czytelnik odkrył czasową dziurę w mieście.
Kiedy wierni z parafii św. Mikołaja już śpiewają na mszy, wierni z Ostroga mają jeszcze czas i nieśpiesznie podążają spacerkiem na mszę o tej samej godzinie. Z kolei gdy zegar przy raciborskim rynku wybije północ, w Markowicach jest jeszcze dzień poprzedni. Na kościelnych wieżach panuje chaos a księża dawno stracili kontrolę nad tym co się dzieje kilkadziesiąt metrów ponad ich głowami.
Mikołaj się śpieszy
Różnice na zegarach sięgają nawet pięciu minut i to w obie strony, co w przypadku choćby komunikacji miejskiej może skazać nas na przymusowy spacer. – Wyjechałem na rowerze z rynku w kierunku ulicy Kozielskiej pięć minut przed godziną 12.00. Jechałem dość wolno, ale kiedy byłem w okolicach nerki i spojrzałem na kościelny zegar, zobaczyłem tam tę samą godzinę co na rynku. Zbaraniałem. Jakąś tam kondycję mam, ale nie taką, żeby pokonać ten dystans w tak krótkim czasie – mówi Marian Hampel. Postanowiliśmy sprawdzić czy rzeczywiście kościelne zegary pokazują rzeczywisty czas. Najbardziej śpieszy zegar na wieży kościoła św. Mikołaja, w tym samym czasie zegar na Ostrogu pokazuje, że jest o 5 minut wcześniej. Jeszcze większe odchylenie do tyłu ma zegar w Markowicach. Prawidłowy czas pokazuje zegar na kościele przy rynku oraz na wieży miejskiego muzeum.
40 spraw, zegar na 38.
Okazuje się, że wysłużone mechanizmy przy braku odpowiedniej konserwacji przekładni powodują minimalne błędy, które zwiększają się z każdą dobą. Również wycieczka na kościelną wieżę nie należy do przyjemności. – Nie jest łatwo wejść na taką wysokość i wszystko ręcznie regulować. Nie mam od tego osoby więc robię to sam. Ale z czasem jest różnie. Działamy kiedy się zdarzają naprawdę duże przegięcia. Na brak pracy nie narzekamy a zegar i godzina na wieży jest u nas na przedostatnim miejscu – mówi ksiądz Piotr Adamów z parafii św. Mikołaja. – Jeśli pan chce nam pomóc wyregulować nasze zegary to bardzo proszę – dodaje duchowny.
Padają od północy
Kiedy porównywaliśmy godziny na kościelnych wieżach, precyzyjnie pokazującym godzinę zegarem był ten na muzealnej wieży. – Nasz zegar wskazuje prawidłową godzinę, bo często go regulujemy. Jeśli zachodzi taka potrzeba, nawet codziennie. Niestety aby to zrobić ktoś musi się pofatygować na wieżę. To nie jest system, którym można sterować elektronicznie z gabinetu. Największe problemy mamy zimą. Przy dużych wahaniach temperatury, zegar może nabierać odchyleń nawet paru minut na dobę. Zwracamy cały czas uwagę co wskazuje na tarczy i w razie potrzeby reagujemy – mówi Joanna Muszała-Ciałowicz, dyrektor Muzeum w Raciborzu. Zegar na muzeum jest mechaniczny i też ma swoje humory. – Pamiętam, że gdy montowaliśmy na nim hejnał miał przesunięcie o 5 lub 6 minut. Na szczęście jest regularnie konserwowany i ma kto o niego dbać – mówi Grzegorz Klyszcz z firmy Rduch, która specjalizuje się w montażach urządzeń na kościelnych wieżach. – Montowałem zegary w całej Europie i w zasadzie wszystkie są podobne. To zestaw przekładni i rozrządów, o które trzeba dbać. Teraz często sprężynę zastępuje silnik elektryczny. Kiedy jednak wprowadzamy na wieżę elektronikę, zawsze staramy się zachować jak największą część danego mechanizmu przez szacunek. Co ciekawe, czasem problemy występują na samej wieży, kiedy są rozbieżności w godzinie na każdej z czterech tarcz zegara. Ze względu na warunki pogodowe najczęściej padają tarcze i mechanizmy od strony północnej – wyjaśnia Klyszcz.
Serce i sygnał z Frankfurtu
Zegarem, który najbardziej się spóźniał był zegar na kościele w Markowicach. – Nasz jest chyba sterowany automatycznie. Powiem panu, że nie wiem dokładnie. Ale zapewniam, że ma właściwą opiekę – zapewnia proboszcz z Markowic ks. Józef Ibrom. Zegarem w Markowicach zajmuje się raciborski zegarmistrz Gotfryd Okrent. – Nasz zegar nie jest kalibrowany automatycznie do wzorca godziny z Frankfurtu, ale jest dość dobrze wyregulowany. To są stare mechanizmy i patrzenie na wskazówki może być złudne, bo może być np. tak zwany luz na zębie tarczy i wskazówka może nieznacznie niżej się znajdować. Należałoby porównać czasy na zegarach, biorąc pod uwagę moment przeskoczenia wskazówki – tłumaczy Okrent, który co tydzień wchodzi na wieżę aby nakręcić mechanizm. Sygnał radiowy z Frakfurtu steruje za to zegarem na kościele przy raciborskim rynku. – Teraz to jest automatyka. Ja znam ten stary zegar. Opiekowałem się nim przez 35 lat. Nigdy nie było z nim problemów, no może kiedy czasem go mróz ścisnął. Takie zegary mają duszę i nie można do nich podchodzić jak do zwyklej maszyny. Trzeba oddać im serce – mówi Walter Chrzonszcz.
Adrian Czarnota