Spalili się we własnym aucie
Dwaj 23-letni mieszkańcy Syryni spłonęli w bmw. Tragedia rozegrała się w czwartek 23 czerwca około godz. 16.20 na skrzyżowaniu ul. Młodzieżowej z Wodzisławską. Auto przejechało ulicę Wodzisławską na wprost i uderzyło w drzewo rosnące za przydrożnym rowem. Wóz stanął w płomieniach. Kierowca i pasażer zginęli na miejscu.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 23-letni kierowca jechał zbyt szybko. Kierował się w stronę ul. Szybowej, ale nie opanował samochodu i wypadł z ulicy. – Jechali nawet 150 km/h. Zaczęli hamować na wysokości płotu, który jest jakieś 50 metrów od skrzyżowania. Widać to po śladach hamowania. Także nawet, jakby jechali stówą, to by się zatrzymali. Musieli mieć dużo więcej na liczniku – mówią młodzi mężczyźni napotkani w pobliżu miejsca tragedii. Ludzie mieszkający niedaleko skrzyżowania mówią, że usłyszeli wybuch. – BMW było na gaz, musiała butla eksplodować. Właściwie nie powinna wybuchnąć, ale od takich uszkodzeń, to kto wie – zastanawia się jeden z okolicznych mieszkańców. Aspirant Czesław Honisz, zastępca dowódcy JRG straży pożarnej w Wodzisławiu wyjaśnia, że do pożaru auta doszło najpewniej od zwarcia instalacji elektrycznej. – Jest paliwo, więc doszło do zapalenia. Dlatego też, kiedy wyjeżdżamy do wypadków samochodowych, zawsze odcinamy akumulator – mówi aspirant Honisz.
Płomienie buchały na około 10 metrów. Ciała nieszczęśników były zwęglone. Świadkowie przyglądający się działaniom strażaków przyznają, że widok był drastyczny.
Wśród mieszkańców, także internautów komentujących wiadomość na nowiny.pl, krążą plotki, że tragicznie zmarli pili alkohol z kolegami w barze, zanim wsiedli do samochodu. Był to samochód rodziców jednego z 23-latków. Policja prowadząca śledztwo pod nadzorem prokuratury nie daje wiary pogłoskom. – Plotkami nie zajmujemy się. Prokurator zarządził sekcję zwłok, która w głównej mierze ma wykazać stan trzeźwości kierującego – mówi mł. asp. Marta Czajkowska, rzecznik wodzisławskiej komendy. Policja potwierdza natomiast, że 23-latek nie miał prawa jazdy.
Okoliczności wypadku zbada biegły z zakresu ruchu drogowego. – To jest zbyt poważna sprawa, żeby pochopnie wyciągać wnioski – mówi mł. asp. Czajkowska.
Jeszcze w dniu tragedii wieczorem na pogorzelisku ktoś ustawił drewniany krzyż. Codziennie mieszkańcy, znajomi ofiar zatrzymują się, modlą, palą znicze.
(tora)