Tysiące idą z dymem
Nie ma tygodnia aby w Raciborzu nie płonęły śmietniki. Część z nich staje w ogniu przez nieostrożność lokatorów, inne podpalane są najprawdopodobniej przez znudzoną młodzież. Tylko w ostatni weekend strażacy wyjeżdżali trzy razy do płonących pojemników na śmieci.
Dwa tygodnie temu kierowca śmieciarki należącej do Przedsiębiorstwa Komunalnego w Raciborzu ledwo zdążył dojechać do bazy z pożarem „na pace”. Dymiący pojazd w ostatniej chwili dotarł do PK, gdzie czekali już na niego strażacy. Dzięki ich szybkiej akcji, skończyło się na wypaleniu skrzyni na odpady i instalacji hydraulicznej. Powodem zamieszania był najprawdopodobniej gorący popiół wyrzucony do śmietnika chwilę przed przyjazdem śmieciarki. – Straty to blisko cztery tysiące złotych. Poza naprawą, kłopoty sprawia kwestia ubezpieczenia, bo nie znamy sprawcy – mówi Krzysztof Kowalewski, prezes zarządu PK w Raciborzu. Tymczasem w tygodniu strażacy po kilka razy wyjeżdżają do pożarów kontenerów na śmieci. – Pożarów śmietników jest dużo. Taka akcja nie jest skomplikowana i zajmuje do 30 minut pracy strażaków. Utrapieniem jest jednak liczba takich zdarzeń. Część to celowe podpalenia, inne to np. nieostrożność i niedopałek papierosa wyrzucony do śmieci – mówi asp. szt. Stefan Kaptur, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu. Takie pożary to również koszty i to niemałe. – W piątkowy wieczór spłonęły nam dwa pojemniki na segregowane śmieci przy ulicy Staszica. Najprawdopodobniej było to celowe działanie, bo przecież nikt tam przez mały otwór popiołu nie wrzuci. Koszt tylko jednego z takich pojemników to 1700 złotych. Z kolei koszt zwykłego kontenera typu „Racibórz” to 500 złotych. Estetycznie wyglądają ale są miej trwałe niż te dawne metalowe. Nawet mały pożar je niszczy – dodaje szef PK.
(acz)