Chirurg na ostrym dyżurze
Leczyć operacyjnie czy też zaniechać takiego leczenia, to dylemat dobrze znany chirurgom, dla których decyzja ingerencji w ludzkie wnętrze zawsze wiąże się z ryzykiem. Takie ryzyko, nierzadko ratujące życie, każdego dnia podejmują również lekarze z oddziału chirurgii raciborskiego szpitala. O tym z czym przychodzi się im zmierzyć najlepiej wie ordynator lek. med. Stanisław Gamrot.
– Jakiego leczenia wymagają pacjenci, którzy trafiają na pana oddział?
– Przyjmujemy pacjentów ze schorzeniami chirurgicznymi dotyczącymi generalnie narządów wewnętrznych. Zakres wykonywanych przez nas zabiegów, dopuszczonych przez Narodowy Fundusz Zdrowia, obejmuje tkanki miękkie człowieka, powłoki ciała, tarczycę, gruczoły piersiowe – w tym kompleksowe leczenie raka piersi. Ponadto wykonujemy niektóre zabiegi z zakresu chirurgii klatki piersiowej, tzn. drenujemy odmy, drenujemy krwiaki. W miarę potrzeb robimy torakotomię, czyli otwarcie klatki piersiowej, są to jednak zabiegi doraźne, ratujące życie. Planowo takich zabiegów nie wykonujemy, odsyłając pacjentów na tzw. oddziały terakochirurgii, czyli chirurgii klatki piersiowej. Jeżeli chodzi o jamę brzuszną, praktycznie poza dużymi operacjami, jak totalna resekcja wątroby, czy operacja całkowitego wycięcia trzustki, robimy wszystkie typowe zabiegi związane z: kamicą żółciową, chorobą wrzodową z powikłaniami w żołądku i dwunastnicy, przepuklinami brzusznymi, chorobami zapalnymi jelit, chorobę uchyłkową jelita grubego, chorobami odbytu, a także całą gamą chorób onkologicznych przewodu pokarmowego, takich jak: nowotwory żołądka, jelita grubego, nowotwory otrzewnej. Poza tym do zakresu operacji chirurgicznych należą również operacje układu żylnego kończyn dolnych, czyli żylaków.
Z naczyniowych zabiegów zakładane są dostępy naczyniowe do dializ u chorych z niewydolnością nerek i dializ otrzewnowych, cewniki do dużych naczyń oraz wykonywane są przetoki tętniczo-żylne na kończynach górnych. Leczymy też konsekwencje miażdżycy oraz powikłań cukrzycy.
– Przy takim szerokim spektrum zabiegów chirurg musi być stale w gotowości?
– Na oddziale chirurgii nieustannie pełnimy ostry dyżur. Operujemy doraźne przypadki wymagające interwencji chirurgicznej, np. zapalenia wyrostka robaczkowego, zapalenia otrzewnej. Trafiają do nas pacjenci po wypadkach, którzy potrzebują pilnej, doraźnej pomocy z powodu urazów brzucha lub klatki piersiowej. Fundusz zezwala na chirurgii ogólnej również na operacje nowotworów nerki, które wykonują zatrudnieni u nas urolodzy.
– Na oddziale przeprowadzanych jest całkiem sporo operacji.
– Rocznie wykonujemy ok. 1500 operacji. Czy jest to dużo, trudno ocenić. Kiedyś operacji było więcej, kontrakt ograniczony jednak został o procedury chirurgii dziecięcej. Obecnie niestety dzieci odsyłamy na planowe operacje do najbliższego szpitala chirurgii dziecięcej w Rybniku.
– Dziś coraz częściej wykonuje się operacje laparoskopowo.
– Przeprowadzamy podstawowe zabiegi laparoskopowe, np. cholecystektomię, czyli usunięcie woreczka żółciowego, czy też usuwamy wyrostki. Wykonujemy tą drogą tzw. laparoskopie zwiadowcze, a więc jeśli nie jest znana przyczyna dolegliwości i nie można jej ustalić dostępną metodą laboratoryjną lub diagnostyczną, jak tomografia czy USG, wówczas kwalifikujemy pacjenta do zabiegu laparoskopowego. Tym sposobem możemy wiele rzeczy zdiagnozować. Staramy się, zgodnie ze światowym trendem, aby wzrastała liczba operacji laparoskopowych w stosunku do klasycznych. Oczywiście nie wszystkie zabiegi można wykonać tym sposobem. Dziś podstawowe zabiegi metodą laparoskopową potrafią wykonać wszyscy lekarze na oddziale.
– Z jakimi przypadkami chorobowymi spotyka się Pan najczęściej?
– Najwięcej mamy tzw. chirurgii podstawowej, czyli operacji przepuklin, kamicy żółciowej, żylaków kończyn. Niestety, jest też coraz więcej pacjentów z chorobami nowotworowymi przewodu pokarmowego. Przed ok. 20 laty operowaliśmy kilka osób z nowotworami jelita grubego, teraz wykonujemy miesięcznie kilka operacji nowotworów jelit i żołądka. Powodem mogą być uwarunkowania cywilizacyjne, głównie zmiany w sposobie życia i jedzenia.
– Jakie warunki stworzone zostały pacjentom na Pana oddziale?
– Pracujemy w nowym szpitalu, posiadamy bardzo fajny oddział i nawet nie porównuję go z poprzednim odziałem przy ul. Bema, chociaż ze starym szpitalem, w którym rozpoczynałem pracę, łączy mnie wielki sentyment. Oddział jest nowoczesny, mamy sale trzy-, dwu- i jednoosobowe oraz izolatki z węzłem sanitarnym. Oddział liczy 54 łóżka. Posiadamy dwie nowoczesne sale operacyjne. Wydzielone zostało również miejsce do spotkań z rodziną oraz miejsce, w którym pacjenci mogą oglądać telewizję.
– Czy sprzęt medyczny oraz urządzenia, którymi państwo dysponujecie na oddziale są na miarę potrzeb i czasów?
– Sale operacyjne wyposażone są w dobry sprzęt anestezjologiczny i komplet narzędzi podstawowych, a także mamy laparoskop dobrej firmy. Dysponujemy urządzeniami do mechanicznego zszywania jelit, czyli tzw. staplerami. Posiadamy cały zestaw do elektrochirurgii i do zamykania naczyń. W perspektywie jest zakup noża harmonicznego do przecinania tkanek przy pomocy fal ultradźwiękowych. Zamówiono już sprzęt do rewizji dróg żółciowych. Ukończony został także nowy trakt operacyjny z czterema salami ze sterylizacją przygotowaną pod XXI wiek.
– Nie ma więc żadnych problemów, z którymi musiałby się pan uporać?
– Niestety są, borykamy się z kontraktem nadanym przez fundusz, który jest za mały. Mamy puste łóżka i moglibyśmy wykonywać więcej operacji, ale musimy się zmieścić w limicie miesięcznym. Przekładamy więc operacje, a kolejka rośnie. Z ograniczenia kontraktu wynikają też problemy anestezjologiczne, które uniemożliwiają nam prowadzanie bez przerwy operacji na dwóch salach.
Posiadamy też cały odcinek chirurgii dziecięcej, w tym pięć sal z łóżeczkami dla dzieci. Od kiedy fundusz rozdzielił kontrakty dla chirurgii ogólnej i dla chirurgii dziecięcej, planowych operacji z zakresu chirurgii dziecięcej wykonywać nie możemy.
– Czy zespół, którym pan kieruje potrafi podołać obowiązkom, związanym z pracą na oddziale?
– Na chirurgii pracuje dziewięciu lekarzy, 28 pielęgniarek, a ponadto dziewięć pielęgniarek na salach operacyjnych. Trochę nas mało, ponieważ oprócz pracy na oddziale i dyżurów, prowadzimy również poradnie przyszpitalne, specjalistyczne: chirurgii ogólnej, proktologiczną, chorób sutka. Koledzy, którzy pracują tylko w poradni, dodatkowo prowadzą jeszcze poradnię urologiczną i poradnię chirurgii dziecięcej.
– Pana zawód to wielogodzinna praca, zawsze w gotowości. Dodatkowo dołączyły do tego obowiązki ordynatora.
– To prawda. Praca zawodowa wyznacza rytm mojego życia. Pracuję od 1983 r., od samego początku w Raciborzu. Podejmując staż nie byłem pewien, czy zdecydować się na ortopedię czy chirurgię ogólną, gdyż oba działy medycyny bardzo mnie interesowały. Ostatecznie przyjęty zostałem na oddział chirurgii przez ówczesnego ordynatora dr. Jerzego Ziębickiego.
Funkcję ordynatora pełnię od sześciu lat. Obowiązki ordynatora wykonywałem jednak już rok wcześniej. Przez kilka lat byłem też zastępcą ordynatora. Staram się być dostępny dla pacjentów, a także moich asystentów, zawsze kiedy mają problem lub mnie potrzebują. Czasem trudno pogodzić prace z życiem rodzinnym. Rodzina już wie, że na pierwszym miejscu stawiam chirurgię. Odskocznią od pracy jest muzyka, która stała się pasją całej naszej rodziny.
– Dziękuję za rozmowę.
Personel medyczny Oddziału Chirurgii
- Szpitala Rejonowego w Raciborzu
- Ordynator, specjalista chirurgii ogólnej: Stanisław Gamrot
- Zastępca ordynatora oddziału, specjalista chirurgii ogólnej: Elżbieta Wielgos-Karpińska
- Starsi asystenci z II stopniem specjalizacji z chirurgii ogólnej: Wojciech Domagała, Andrzej Ewy,
- Bartosz Hanslik, Wojciech Morawiec, Irena Negacz
- Asystent z I stopniem specjalizacji z chirurgii ogólnej: Józef Siwek
- Młodsi asystenci w trakcie specjalizacji z chirurgii ogólnej: Ewa Białoskórska, Mariola Borzucka
- Pielęgniarka oddziałowa: Katarzyna Polak
- Zastępca pielęgniarki oddziałowej: Barbara Babowicz
- Pielęgniarka koordynująca bloku operacyjnego: Teresa Żydek
Ewa Osiecka