Aleksandra Pytlik z Pogrzebienia
Rozpoczynamy cykl artykułów o rękodzielnikach z terenu powiatu raciborskiego. Co tydzień będziemy przedstawiać sylwetkę któregoś z twórców. Inspiracją do tego cyklu był projekt KREATOR, który zrzesza i promuje okolicznych rękodzielników. Jednocześnie redakcja dziękuje Lokalnym Grupom Działania za udzielone wsparcie przy realizacji tego materiału. Wszelkie osoby niezrzeszone w KREATORZE, a tworzące coś z zaciszu swojego domu, proszone są o kontakt z naszą redakcją. Pragniemy przedstawić i promować Państwa twórczość.
Ma 25 lat, jest studentką kulturoznawstwa, pracuje w Gminnym Ośrodku Kultury w Pogrzebieniu. Poza rękodzielnictwem śpiewa i gra na gitarze.
Jej twórczość skupia się wokół biżuterii, choć jak przyznaje, interesuje się szeroko pojętą sztuką i tworzy również inne prace (maluje, rysuje, ozdabia).
Początki. – Zawsze chciałam mieć coś oryginalnego, coś czego nie miał nikt inny. Stąd moje pierwsze kroki w tworzeniu własnej biżuterii. Wyjątkowe rzeczy w sklepach mają zwykle równie wyjątkową cenę – mówi Aleksandra Pytlik. W sklepach z biżuterią można ją spotkać przy witrynach ze świecidełkami. – Czasem myślę żeby sobie coś kupić, ale po chwili stwierdzam, że zrobię to sobie sama – uśmiecha się.
Warsztat. Pierwsze narzędzia do składania biżuterii znalazła w garażu taty. Swoją pracownię ma w małym pokoiku z biurkiem i szafkami, w których pełno materiałów do tworzenia świecidełek. Mnożą się tam tak zwane w środowisku twórców „przydasię”. – Podstawowe materiały kupuję w sklepach lub internecie. Potem je składam. To bardzo prosta technika, każdy może zrobić to sam – wyjaśnia projektantka świecidełek. Praca w świetlicy to również okazja do przekazania swojej wiedzy dzieciom.
Inspiracja. – Najlepiej pracuje mi się wieczorami, potrafię czasami siedzieć pół nocy i tworzyć biżuterię. Inspirują mnie gotowe wzory, które widzę w sklepach, ale często patrzę na rozrzucone koraliki i układam z nich coś nowego – opisuje studentka. Uważa, że to zajęcie dla osób w każdym wieku i każdej płci. Swojej biżuterii ma około tysiąca sztuk, przy czym ciągle tworzy nowe. – Nie przeszkadza mi to kupować nowych świecidełek w sklepach – przyznaje.
Handel. – Tworzę dla satysfakcji i nie sądzę, że mogłabym się z tego utrzymać – uważa Aleksandra Pytlik. Swoje wyroby rozprowadza wśród znajomych lecz chciałaby mieć stałe miejsce gdzie mogłaby wystawić swoje prace. – Kiedyś wystawiłam swoją biżuterię na targu i muszę przyznać, że zainteresowanie było spore – dodaje. Cena jej biżuterii jest zależna od wykorzystanych materiałów i nakładu pracy. Mówią jednak, że jest tanio.
Marzenia. – Moim największym marzeniem jest zawsze mieć wenę. Żeby moje wyroby cieszyły się większym zainteresowaniem, co by mnie jeszcze bardziej parło do przodu. I więcej czasu – mówi artystka i zaprasza na swój blog: swiecidla.blogspot.com.
(woj)