Gracze, Mongolia i Internet odcisnęły trwały ślad na ich wspólnym życiu
Państwo Elżbieta i Zygmunt Malonowie pochodzą z różnych zakątków Polski. Żadne jednak różnice kulturowe i obyczajowe nie mogły stanąć na drodze wielkiemu uczuciu i niezwykłemu pokrewieństwu dusz, które połączyło małżonków na 55 lat.
Pan Zygmunt, miał osiem lat, gdy ze swego rodzinnego Brzezia – wioski położonej na pograniczu Polski i Niemiec – pod koniec sierpnia 1939 r., a więc przed wkroczeniem wojsk hitlerowskich, musiał uciekać wraz z matką i rodzeństwem. Ojciec był w tym okresie w szpitalu w Krakowie. Rodziny urzędników państwowych z Brzezia schroniły się przed Niemcami aż w Tarnopolu, gdzie przeżyły gehennę uciekinierów. Jak wspomina pan Zygmunt, tułaczka trwała 7 tygodni.
W czasie okupacji jego rodzina, posiadająca powstańcze tradycje, miała bardzo trudny żywot. Ojciec tylko dzięki znajomości języka niemieckiego dostał pracę w biurze magazynu raciborskiej gazety „General Anzeiger”. Ponieważ jednak przed wojną był polskim naczelnikiem poczty cała rodzina znalazła się na niemieckiej liście do wywozu do obozu koncentracyjnego. Pan Zygmunt pamięta bardzo trudne warunki bytowe po wojnie, brakowało wszystkiego, a najbardziej żywności. Ponieważ był słabego zdrowia, skierowano go na leczenie sanatoryjne do Istebnej. Po ukończeniu szkoły na poziomie małej matury, znalazł pracę w biurze Wytwórni Chemicznej Klejżel, a potem jako planista w GS. Gdy w kraju zakładano spółdzielnie produkcyjne i PGR-y, istniało zapotrzebowaniem na pracowników służby weterynaryjnej. Z GS został więc wytypowany na roczny kurs do Człuchowa (woj. koszalińskie), który ukończył z wyróżnieniem. W nagrodę bez egzaminów skierowano go do Technikum Weterynaryjnego w Bydgoszczy. Po jego ukończeniu, z nakazu pracy pan Zygmunt skierowany został do pracy w Graczach (woj. opolskie), gdzie otwierano nowy punkt weterynaryjny. Tam pracował 33 lata, aż do emerytury.
Pani Elżbieta urodziła się w Czersku, pow. Chojnice, ale lata dziecięce i młodość spędziła w Chojnicach, gdzie mieszkała do zamążpójścia. Państwo Elżbieta i Zygmunt Malonowie poznali się w Sierakowicach na Kaszubach, gdzie oboje pojechali ze swymi przyjaciółmi w świąteczny dzień, 15 sierpnia 1955 r. Ponieważ w tym czasie pan Zygmunt uczył się w Bydgoszczy, znajomość z dziewczyną z Chojnic umacniała się, zmieniając w głębokie uczucie. Gdy otrzymał nakaz pracy w Graczach, rodzice pani Elżbiety postawili warunek, że może ona pojechać za przyszłym mężem na Śląsk, dopiero po ukończeniu 21. roku życia. Pobrali się 24 listopada 1957 r., a dzień później swój związek przypieczętowali w Urzędzie Stanu Cywilnego w Chojnicach. W Graczach, choć daleko od swoich rodzin, spędzili we dwoje najwspanialsze lata swego życia. Zawiązali przyjaźnie, które przetrwały do dziś. Starali się tak kierować swoim życiem, by zyskać uznanie i szacunek mieszkańców Graczy i okolic, wśród których pracował pan Zygmunt. Po 33 latach, oboje już na emeryturze przeprowadzili się z Graczy do Brzezia, w którym mieszkają obecnie już 22 lata, ciesząc się szczęściem trójki swoich dzieci: Danuty, Aliny i Edwarda oraz czwórki wnucząt: Karoliny, Marty, Pawła i Katarzyny.
Barwne życie Pana Zygmunta, dodatkowo urozmaicił pobyt w Mongolii w latach 1966 – 1968, w ramach programu RWPG do zwalczanie chorób zakaźnych wśród zwierząt. Pojechał tam w charakterze laboranta. Z Warszawy do Ułan Bator leciał samolotem przez Moskwę i Irkuck, a podróż powrotna pociągiem relacji Pekin – Moskwa trwała trzy tygodnie. Przejeżdżając całą Syberię podziwiał jej piękno łącznie z malowniczym jeziorem Bajkał.
– Za swe zaangażowanie w pracę mąż nagrodzony został odznaczeniem państwowym Mongolii i otrzymał jurtę, moglibyśmy więc tam pojechać i żyć – śmieje się Pani Elżbieta.
Po 55 latach małżeństwa nadal świetnie się uzupełniają. Zawsze odnajdują wspólny język, nigdy razem się nie nudzą, a wspólne zainteresowania pochłaniają ich całkowicie. Obecnie do rozwiązywania krzyżówek i namiętnej gry w szachy, doszły gry komputerowe, których oboje są fanami. Przy pomocy wskazówek udzielonych im przez dzieci serfują po Internecie, odkrywając jego tajemnice. Zawsze też znajdują czas na dokumentowanie życia rodzinnego i towarzyskiego, bowiem od 10 lat należą do klubu seniora M-5 w Raciborzu, a od roku do koła Związku Emerytów i Rencistów w Brzeziu. Dowodem tego są wypełnione fotografiami albumy.
(ewa)