List do redakcji
List do redakcji.
Szanowna Redakcjo
W pierwszym numerze Nowin Raciborskich w 2013 roku ukazał się wywiad ze mną, pod kuriozalnym, fatalnym, nieuzgodnionym ze mną i wypaczającym ideę tekstu tytułem: „Jechałem stopem z psychopatą”... Bardzo prosiłbym reakcję, o wyjaśnienie, ponieważ nie pierwszy raz spotykam się z podobną sytuacją. Natomiast pierwszy raz moje poirytowanie oraz determinacja idą w parze z odrobiną wolnego czasu na zdecydowaną ripostę.
Pomijam równie drastyczny fakt, że na stronie tytułowej, ów wywiad jest zapowiadany w sposób, który może sugerować, że owym psychopatą jest sam przepytywany i przedstawiony na zdjęciu człowiek. Pomijam też fakt, że z treści wywiadu znikła część pierwsza i ostatnia, które przynajmniej w jakiś krótki sposób pokazywały, że jestem zaangażowany w Raciborzu w więcej aktywności niż tylko podróżnicze. Natomiast nie mogę pominąć tytułu, którym ten wywiad ze mną, zamieszczony na stronie 18, został opatrzony.
Co ważne bowiem, pamiętając już wcześniejsze niemiłe doświadczenia (moje, jak i znajomych, którym brakowało nieraz odwagi lub czasu, by głośno zaprotestować), prosiłem wyraźnie Panią Ewę Osiecką, bezpośrednio po naszym spotkaniu-wywiadzie, abym mógł też autoryzować tytuł tej publikacji. Pani Osiecka zaproponowała: „Autostopem w głąb Afryki”. Nie zgodziłem się, argumentując że jednak tylko do Mauretanii tak dotarłem, natomiast do Afryki równikowej, do Ruandy, dostałem się drogą lotniczą. Zmieniłem więc tytuł na: „Wsłuchując się w afrykański rytm”, nawiązując bardziej adekwatnie do tematu rozmowy i także do tytułu mojej drugiej książki. Pani Osiecka zaakceptowała ów nowy tytuł, jak i inne naniesione do wywiadu poprawki. (Służę w razie wątpliwości mailową historią naszej korespondencji).
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy ujrzałem, że żmudne ustalenia na nic się zdały... po raz kolejny, tym razem znów w mojej sprawie bezpośrednio, odnajduję w Nowinach tytuł przesadzony, nieadekwatny, chorobliwie wręcz sensacyjny! Nie sądzę, żeby chodziło tu o złośliwość względem mnie, bo przecież osobiście z kilkoma pracownikami Nowin się znamy i nawet lubimy.
Niemniej widzę, że dziś walka o czytelnika przybrała zastraszające kształty – skutkuje to traktowaniem ludzi jako bardzo prymitywnych i reagujących tylko na krwawe, dramatyczne i drastyczne hasła. Jest to jednak wyrazem jakiejś fundamentalnej niewiary w człowieka, jest to z gruntu złym zaniżaniem standardów. Ale byłoby to wszystko jeszcze jakoś usprawiedliwione, gdyby dotyczył wywiad relacji z sali sądowej, rubryki kryminalistycznej itp.
Tymczasem ów tytuł został wzięty z bardzo marginalnego wątku i kompletnie wypacza sens pozytywnego wywiadu, a do tego wpisuje się stereotypowe i fałszywe myślenie o autostopie jako czymś niebezpiecznym. Napisałem książkę „Świat na wyciągnięcie ręki” w celu zupełnie innym niż autor tego nieszczęsnego tytułu wywiadu! (zresztą chciałbym, żeby ten autor się ujawnił i wytłumaczył). Ja zawsze i wszędzie podkreślam, że w ten autostopowy sposób, niosący nie tylko oszczędności, ale głównie wielką wolność i przygodę, można bezpiecznie poznawać świat, łącznie z Polską. Burzę dość miażdżąco ten stereotyp, że w taki sposób podróżują tylko zblazowani i podchmieleni hippisi, a że kierowcy to postacie z horrorów i psychopaci. W wywiadzie jako właśnie paradoks (pokazujący znów, że najciemniej pod latarnią) przytoczyłem jedną historię, jeden wyjątek, stanowiący więc promil, jeśli chodzi o moje doświadczenia w tym zakresie, a tymczasem z wielką mocą został on wyeksponowany...
Smutne to bardzo. Nie mam w zwyczaju narzekać na czasy, wolę utyskiwać na ludzi, którzy tym czasom się poddają. Na spotkaniach autorskich często akcentuję, żeby nie dać zwieść się stereotypom. Choćby na przykładzie Ruandy, o której bardzo życzliwie opowiadam, pokazuję na zdjęciach jej dynamiczny rozwój, gdy tymczasem w powszechnej świadomości Polaka (i pewnie nie tylko), jeśli z czymś dziś ten kraj się kojarzy, to tylko z ludobójstwem sprzed prawie 19 lat. Niestety dziś media nie relacjonują tych dobrych rozwiązań, pojednania tamże, bezpiecznego i stabilnego życia – teraz już dla mediów Ruanda nie jest trendy. W efekcie te media dają nam bardzo wypaczony obraz świata, czasem nawet tylko poprzez dyskretną zmianę tytuł wywiadu na bardziej szokujący...
Życzę jednak Nowinom i czytelnikom wiary w człowieka na ten rok 2013 i odwagi do niepoddawania się bezmyślnie stereotypom, większości, rutynie i tej zgubnej pogoni za tanią sensacją.
Z pozdrowieniami i poważaniemLeszek Szczasny
Od redakcji
Zaskoczyło nas w tej korespondencji, że bohater wywiadu, pomimo swych doświadczeń pisarskich, ma dalekoidące aspiracje do ingerencji w prace redakcyjne nad tekstem, choć jest jedynie rozmówcą a nie autorem wywiadu. Prawo do nadania tytułu czy rezygnacji z fragmentu wywiadu leżą wyłącznie w gestii redakcji z wyjątkiem tekstów płatnych, do których wywiad z podróżnikiem nie należał.
Mariusz Weidner