Porachunki rodzinne na niejasnym gruncie
KUŹNIA RACIBORSKA. Kiedy twoim sąsiadem jest ciocia, a ty planujesz budowę domu, wiedz że szykują się problemy.
Na końcu ul. Sienkiewicza w Kuźni Raciborskiej mieści się spora, niezagospodarowana działka. Jej właścicielem jest Henryk Grzesik, który kilka lat temu przejął nieruchomość od ojca. Na sąsiedniej działce stoi dom jego ciotki. Przez wiele lat korzystała ona z części terenu, który wykorzystywała jako dojazd. Kiedy nowy właściciel chciał zmienić charakter działki, tak aby móc wybudować na nim dom, zaczęły się problemy.
Dymisja burmistrza?
O tym wszystkim mówiono podczas grudniowej sesji rady miejskiej w Kuźni. Podczas obraz omawiano zmiany w planie zagospodarowanie przestrzennego. Jedna ze zmian dotyczyła właśnie działki pana Henryka. Według urbanistki Bożeny Orzeł, która nadzoruje proces przekształceń planu, gmina powinna pójść właścicielowi na rękę i pozwolić budować na części jego terenu. Taką opinię podtrzymała również burmistrz.
Inaczej na sprawę patrzyła ciotka z ul. Sienkiewicza oraz przewodniczący rady miejskiej Manfred Wrona. Przewodniczący dysponował w sprawie pismem Samorządowego Kolegium Odwoławczego, w którym wytknięto urzędnikom magistratu szereg błędów. Manfred Wrona przytoczył również opinię nadleśnictwa i starostwa, według których omawiana działka to las. To zaś znacznie komplikuje zmiany charakterystyki gruntu i wymaga decyzji o odlesieniu, której miejscy urzędnicy samodzielnie wydać nie mogą. Przewodniczący dodał, że po tak krytycznej decyzji SKO, gdyby był burmistrzem podałby się do dymisji.
Według burmistrz Rity Serafin, SKO kwestionowało stanowisko jej urzędu przez złą skalę przesłanych map. Bożena Orzeł wyjaśniła zaś, że w ewidencji gruntów działka nie jest lasem. Powołała się przy tym na zalecenie, które niegdyś wydał starosta co do ponownego zalesienia terenu.
Przemawia właściciel
Wszystkiemu przysłuchiwał się najbardziej zainteresowany sprawą, Henryk Grzesik. Oddano mu głos. – Kiedy dostałem działki od ojca ciotka spytała mnie czy nadal będę jej udostępniał pas ziemi na dojazd. Zgodziłem się. Po kilku latach wniosła sprawę do sądu o zasiedzenie tej drogi, choć naprawdę nigdy tam żadnej drogi nie było – wyjaśnił. Tak się zaczęła rodzinna sprzeczka. Gdy ciotka dowiedziała się o planach siostrzeńca, w związku z przekształceniem działki, postanowiła mu przeszkodzić. – Zamówiła nawet ciężki sprzęt, który częściowo rozkopał teren – dodał zdziwiony mężczyzna.
Według Henryka Grzesika, działka jest tylko częściowo zalesiona, a większość z drzew to samosiejki. – Wycięcie tych drzew nie byłoby wielka stratą, poza tym zapewniłem, że zasadzę młode drzewka w innym miejscu – tłumaczył.
Nie ma wyjścia
Choć wydawało się, że historia ma sens, radni większością głosów zdecydowali o nieprzyjęciu wniosku właściciela i oddalili tym samym pozytywną opinię burmistrz. Manfred Wrona przyznał, że w tej sytuacji nie widzi decyzji, która zaspokoiłaby oczekiwania którejkolwiek ze stron. Powołał się przy tym na przepisy, które jego zdaniem wskazują na błąd urbanisty.
Co ciekawe, sąsiadka omawianej działki, czyli ciotka pana Henryka złożyła swój osobny wniosek co do zmiany w planie zagospodarowania. Chciała aby teren jej siostrzeńca został ponownie zalesiony. Okazało się, że wniosek o zmianę charakterystyki naszego terenu może wnieść zupełnie nam obca osoba i to radni mają zdecydować czy ma ona sens i co z nią dalej robić!
Rajcy oddalili jednak i ten wniosek. Bożena Orzeł wyjaśniła wcześniej, że ponowne zalesienie działki nie jest możliwe, gdyż graniczy ona z działką budowlaną. W takim przypadku należy zachować dystans 25 metrów między lasem a płotem.
Urbanistka była do końca przekonana, że było możliwe przyjęcie zmian na prośbę Henryka Grzesika. Po decyzji radnych, projekt nowego planu zagospodarowania ma zostać ponownie wyłożony do konsultacji. Będzie ponownie omawiany za około dwa miesiące.
Marcin Wojnarowski