Lekarka o artystycznej duszy
Z powołania – lekarz, z wyboru – pediatra, z zamiłowania – malarka. Doktor Krystyna Góral pomimo, że od kilkunastu lat jest na emeryturze, swej profesji poświęciła się całkowicie. Medycyna pochłonęła ją tak bardzo, że nieustannie od 50 lat praktykuje w zawodzie lekarza.
W pracy przez całe życie
Pomimo że z pochodzenia jest Zagłębianką, której korzenie rodzinne sięgają Dąbrowy Górniczej, w Raciborzu mieszka wystarczająco długo, by zasłużyć na miano raciborzanki. Do Raciborza przyjechała, jak doskonale pamięta, w bardzo zimowy dzień, 5 lutego 1964 r. za mężem, który był lekarzem wojskowym i otrzymał przydział do jednostki Wojsk Ochrony Pogranicza.
Ponieważ od początku była zdeklarowanym pediatrą, swoje miejsce znalazła na oddziale dziecięcym raciborskiego szpitala u doktora Jana Koczenasza. Tam też dokończyła swój staż podyplomowy, podjęty po ukończeniu studiów w Śląskiej Akademii Medycznej w Rokitnicy. Kolejne etapy wtajemniczenia zawodowego wyznaczyły dwie specjalizacje I stopnia uzyskana w Opolu i II stopnia w klinice w Zabrzu. Od 1981 r. kontynuowała pracę lekarza – pediatry w kolejowej przychodni (OLK – Obwód Lecznictwa Kolejowego) przy ul. Kolejowej. Pracuje tam w poradni dziecięcej do dziś, choć od 11 lat Centrum Medyczne Eskulap działa jako Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej. Obecnie należy do ciągle kurczącej się grupy specjalistów pediatrii, których coraz mniej na rynku medycznym również Raciborza.
– Lubię pracować z dziećmi, które – w przeciwieństwie do osób dorosłych – energicznym zachowaniem, uśmiechem, czy też wyciągnięciem małych rączek, spontanicznie potwierdzają swój powrót do zdrowia. A przecież niejednokrotnie na oddziale zdarzały się trudne przypadki zagrażające życiu małych pacjentów – mówi Krystyna Góral.
Dziś pacjenci pani doktor to niejednokrotnie dorośli ludzie. Nadal jednak korzystają z jej wiedzy i pomocy medycznej lecząc u niej swoje pociechy, a czasem po prostu rozpoznają ją na ulicy.
Lata praktyki i nabyte doświadczenie sprawiają, że czasem – ku zdziwieniu mam – pani doktor już na pierwszy rzut oka rozpoznaje chorobę i określa jej objawy. Diagnozy te – wbrew pozorom – nie są łatwe, dlatego lekarze innych specjalności niechętnie wchodzą w rolę pediatry.
– Czasem wystarczy, że popatrzę na dziecko i już widzę, co mu dolega. Zdrowy maluch tryska energią, natomiast chory jest apatyczny, często na skutek gorączki w jego oczkach pojawia się niezdrowy błysk – opowiada lek. med. Krystyna Góral.
Pani doktor przypomina też, że dawniej nie mówiło się o różnych chorobach. Kiedyś też nie było wielu specjalistów, a poza tym nie przywiązywano większej uwagi do pewnych problemów zdrowotnych dzieci, jak np. wad wzroku czy słuchu. Obecnie dużo bardziej rozwinięta jest profilaktyka. Co dwa, trzy lata prowadzone są badania bilansowe, poczynając do dwulatków, a kończąc na 18-latkach. Dlatego łatwiej wyłapać wszelkie problemy zdrowotne u dziecka. Od kilku lat są też szczepienia np. przeciw pneumokokom, które od zawsze poważnie zagrażały życiu maluchów. Pani doktor musi stawić czoła także bardzo współczesnym problemom, jak coraz powszechniejsza otyłość u dzieci czy też anoreksja u odchudzających się nastolatek.
Na szkle malowane
Praca absorbowała ją tak bardzo, że niewiele pozostawało jej czasu na artystyczne zamiłowania. Pomimo tego już jako młoda mężatka oddawała się swej pasji malowania na szkle m.in. motywów góralskich, które podpatrzyła będąc w rodzinnym domu męża w Zakopanem. Lubiła też szyć ozdabiając swe wykroje patchworkowymi aplikacjami. Intensywniej do swych malarskich zainteresowań wróciła po latach, by wypełnić pustkę po stracie męża, który zmarł w 1996 r.
– Sięgnęłam po książki, by podejść do tego naukowo. W Rybniku zakupiłam potrzebne materiały, farby i szablony służące jako wzór do malowania motywów. Zamówiłam u szklarza szkło odpowiedniej grubości – wspomina.
Pierwszy obrazek był z wizerunkiem ptaszka. Z czasem pani doktor rozbudowywała swój warsztat artystyczny sięgając zarówno po nowe środki wyrazu, jak i sposoby ich urzeczywistniania. Niezbędne do tego farby, ozdobne taśmy i kolorowe kamyki przywiozła nawet z Kanady. Uwieczniając na szkle fantazyjne ornamenty, postaci, kwiaty, martwą naturę inspiruje się czasem przypadkowo trafiającymi w jej ręce obrazami i rysunkami z czasopism, a czasem istniejącymi już witrażami, grafikami oraz malarstwem ulubionych artystów, jak Alfons Maria Mucha, czy Gustav Klimt. Malowanie jednego obrazka zabiera jej kilka dni, ponieważ po nałożeniu każdej warstwy musi odczekać aż farba przeschnie. Praca ta jednak tak bardzo ją pochłania, że spędza z pędzlem w ręku nawet kilka godzin.
– Rysuję zimą, bo jestem na emeryturze i nie mam za dużo czasu – śmieje się doktor Krystyna Góral.
I nic w tym dziwnego, bo ciągle czynna zawodowo, dodatkowo poświęca swój czas na spotkania ze znajomymi, kontakty z przedstawicielami firm farmaceutycznych oraz na organizację comiesięcznych spotkań w gronie lekarzy seniorów, które zapoczątkował jeszcze doktor Koczenasz.
Wykonane przez panią doktor prace zdobią wnętrze jej mieszkania, część z nich trafiła do znajomych i do syna do Kanady. Szerszemu gronu zaprezentowała je natomiast podczas organizowanych wystaw w Towarzystwie Miłośników Ziemi Raciborskiej oraz Centrum Kultury w Raciborzu.
Ewa Osiecka