Psi podatek – gra nie warta świeczki
Propozycja radnego Myśliwego odrzucona ze względu na koszty.
Prezydent miasta odpowiedział na interpelację o przywrócenie w mieście opłaty za posiadanie psa.
Za takim rozwiązaniem optował w grudniu Robert Myśliwy (niezależny) argumentując, że „psiarze” korzystają z miejskich toalet dla psów czy torebek i dyspenserów na zwierzęce odchody nie ponosząc za to żadnych kosztów. Zdaniem radnego przez opłacanie podatku wzrosłaby odpowiedzialność za pupila. Przewidział on szereg ulg dla osób starszych czy np. przygarniających psa ze schroniska. Na forum rady Myśliwy od razu natrafił na opór. Wyraził go Artur Jarosz (PO) ironicznie proponując wprowadzenie także podatku dla rowerzystów, bo zbudowano im ścieżki rowerowe. Zastępca prezydenta Wojciech Krzyżek przypominał, że wpływy z podatku były znikome a płaciły go głównie osoby samotne i starsze.
W duchu odmowy jest też reakcja urzędu na wniesioną w tej sprawie interpelację przez Myśliwego. Prezydent Mirosław Lenk podał, że koszty poboru i kontroli ściągalności opłaty przewyższyłyby znacznie wpływy do miejskiego skarbca. – Jej wprowadzenie nie rozwiąże problemu psów biegających samopas – zaznaczył urzędnik dodając, że Miasto czipuje psy by wiedzieć czy są bezpańskie. Co ciekawe, radny jest też zwolennikiem czipów i wskazuje je jako formę kontroli opłacania psiego podatku. Jest to jednak jedyny wspólny pogląd magistratu i Myśliwego w tej sprawie, z czego wynika, że przynajmniej do końca obecnej kadencji samorządu posiadacze psów podatku nie zapłacą.
maw