Sytuacja oświaty w gminie Krzyżanowice
KRZYŻANOWICE. Podczas ostatniej sesji Rady Gminy Krzyżanowice samorządowcy zapoznali się i omawiali sytuację szkolnictwa na swoim terenie.
Daria Wieczorek, dyrektor Gminnego Zespołu Oświaty, Kultury, Sportu i Turystyki w obszernym sprawozdaniu podkreśliła, że struktura jednostek oświatowych w gminie od wielu lat nie uległa zmianie. Pomimo tego, że do niektórych placówek uczęszcza garstka dzieci i w związku z tym koszty ich utrzymania są wysokie, gmina podtrzymuje ich funkcjonowanie. Ogółem do szkół uczęszcza 905 uczniów, a zajęcia są prowadzone w 55 oddziałach. 337 przedszkolaków pobiera nauki w 17 oddziałach. W obu grupach liczba dzieci spada z każdym rokiem. Nad edukacją w szkołach czuwa 169 nauczycieli.
W 2012 r. koszt utrzymania jednego gimnazjalisty wyniósł 8 tys. 373 zł. W szkole podstawowej koszt ten równał się 8 tys. 345 zł. Natomiast utrzymanie jednego przedszkolaka kosztowało 6 tys. 518 zł. O ile funkcjonowanie przedszkoli finansuje gmina, o tyle na szkolnictwo przekazywana jest corocznie subwencja rządowa. W 2012 r. wyniosła ona w gminie prawie 10 mln zł i, zgodnie z informacjami dyrektor GZOKSiT-u, pokryła w pełni wydatki na oświatę.
Podczas sprawozdania na sali obrad byli obecni dyrektorzy (lub ich przedstawiciele) wszystkich placówek oświatowych z terenu gminy.
(woj)
Daria Wieczorek omówiła również wyniki egzaminów w szkołach gminy. W 2012 r. do sprawdzianu po klasie szóstej przystąpiło 97 uczniów. Średni wynik wyniósł 21,49 punktów i jest niższy od średniej województwa i krajowej. W egzaminach gimnazjalnych wzięło udział 109 uczniów. Oprócz części przyrodniczej średnia wyników była wyższa od wojewódzkiej i krajowej.
UWAGI RADNYCH
Radna Maria Kiszka, przewodnicząca komisji społecznej, zastanawiała się nad przyczyną słabych wyników uczniów oraz dlaczego zanikają wyjazdy na zieloną szkołę?
Radny Marian Lasak, szef komisji finansów, pochwalił sposób wykorzystania subwencji oraz pozytywnie ocenił wydatki oświatowe.
Radna Maria Riedel, wiceprzewodnicząca rady, cieszyła się z dużej liczby wyróżnianych uczniów (18 proc. uczniów ze świadectwem z wyróżnieniem). Martwiła się jednak tym, że 9 dzieci nie otrzymało promocji do następnej klasy. – To nas kosztuje około 75 tys. zł rocznie. Część szkół poradziła sobie z tym problemem i takich przypadków tam nie ma. Proszę dyrektorów i nauczycieli o mobilizację w tej sprawie – powiedziała.
Radny Adam Machowski widział potrzebę wsparcia finansowego na remont szkoły w Tworkowie. Zauważył też niejasne sposoby promowania nauczycieli i sugerował, aby lepiej promować tych z dobrymi wynikami.
GŁOS DYREKTORÓW
W imieniu grona pedagogicznego wystąpił Dariusz Krawczyk, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Bieńkowicach. Wyjaśnił, że porównywanie samych średnich ocen z wynikami w kraju i województwa to błąd. – Zdarza się, że nauczyciele mają różne dzieci, z którymi osiągają różne wyniki – tłumaczył i zachęcał do porównywania wyników pomiędzy samymi szkołami wiejskimi.
O niepromowanych uczniach stwierdził, że jeśli promocji do następnej klasy będą pewni wszyscy, to właśnie wtedy wyniki mogą się pogorszyć. – Uczeń bez promocji to porażka ucznia i nauczyciela. Argument, że to kosztuje, nie powinien mieć miejsca – ocenił.
Dyrektor powiedział, że wyjazdy na zieloną szkołę zależą od rodziców, ich decyzji i gotowości do wydatków. Szkoły mają tych wyjazdów nie blokować.
Daria Wieczorek dodała, że trwają prace nad nowym regulaminem wynagrodzeń dla nauczycieli, a same dodatki czy premie przyznawane są zwykle po wniosku dyrekcji placówki.
CO NA TO WÓJT?
Wójt Grzegorz Utracki podał przykład, kiedy rodzice i uczniowie chcieli jechać na wycieczkę, zaś nauczyciel nie miał na to ochoty i w ten sposób zniszczył atmosferę wokół wyjazdu. Jednocześnie zachęcał dyrektorów, aby mobilizowali swoje kadry do podejmowania tego typu wyzwań. – Dla niektórych dzieci to jedyna okazja wyjazdu z domu – podkreślił. Dodał, że urząd gminy ze swojej strony stara się wspierać oświatę na każdym polu, pomimo że są to często kosztowne decyzje.
Wójt niepokoił się „odpływem” uczniów do innych szkół, poza gminę. – To nie jest zawsze jednostronna decyzja ucznia i jego rodziców. Wy wiecie których uczniów to może dotyczyć i proszę was, abyście przywiązali większą wagę do tej sprawy – mówił do zgromadzonych.
Nieco inaczej sytuację ocenił w przedszkolach, gdzie bywa tak, że dla miejscowych dzieci nie ma miejsca. Receptą ma tu być przyjmowanie przede wszystkim miejscowych maluchów.
Na koniec zapowiedział oszczędności w oświacie, które muszą nadejść wraz z malejącą liczbą uczniów. – Kilkunastu uczniów mniej to dla nas niższa subwencja o kilkaset tysięcy – podał.