Biznes wejdzie przez szeroko otwarte drzwi
Nie pytaj co inwestor może dać miastu, tylko co ono oferuje inwestującemu – radzi lokalnym władzom biznesmen z Niemiec
Pochodzący z Krowiarek Andrzej Durdyń rozwija w Opolu firmę INF Ecolink. Leonard Malcharczyk ściągnął go do starostwa by opowiedział jak doszło do niemieckiej inwestycji w stolicy sąsiedniego województwa.
Radni z komisji rozwoju spotkali się z biznesmenem we wtorek 19 marca. Ten pochwalił się swoimi sukcesami (zakłady jakie zbudował dały pracę tysiącom osób) i zdradził czego oczekuje inwestor od lokalnych władz by to ich gminę wybrać na lokalizację przedsiębiorstwa. Biznesowi chodzi o konkrety. – W Opolu spotkałem w urzędzie grupę fachowców, która była do mojej dyspozycji, a materiały jakie od nich otrzymałem dały mi odpowiedź na zdecydowaną większość nurtujących mnie pytań. Nie wszędzie tak było – mówił gość komisji. Wspomniał, że pukał wtedy także do drzwi raciborskiego magistratu ale miasto nie miało najważniejszego z atutów – strefy gospodarczej z ulgami dla inwestujących. Poza tym przyznał, że wszystkie podstrefy mają mniejsze szanse już na starcie, bo szefowie stref – matek preferują własną ofertę i nią kuszą inwestorów.
Cenna obserwacja Durdynia dotyczyła zapotrzebowania na kadrę – nie chodzi już tylko o znalezienie taniej siły roboczej ale ważni są inżynierowie, którzy zajmą się nowymi technologiami. – Racibórz czy gmina z powiatu chcąc pozyskać inwestora z zewnątrz musi mieć dla niego ofertę także pod tym względem – podkreślał. Dlatego Opole ze swoimi uczelniami, np. politechniką i jej absolwentami było bardziej atrakcyjne. Przesiew jakiego dokonała wśród kandydatów firma INF Ecolink był jednak ogromny – z setki chętnych na pracę łapało się zaledwie dwóch.
Najwięcej do powiedzenia mieli w trakcie spotkania z prezesem Durdyniem ci radni, którzy z biznesem są lub byli bardzo blisko. – Dla mnie strefa to sposób na przyciągnięcie inwestorów zewnętrznych, a nie tylko lokalnych firm – komentował na żywo Ryszard Winarski, właściciel firmy z branży rolniczej i szef klubu rządzącego powiatem. Odnosił się do informacji z miasta, że inwestycjami na Ostrogu zainteresowane są tylko Rameta i Koltech – firmy z Raciborza. Leon Fiołka związany z SGL Carbon powiedział wprost, że starostwo potrzebuje grupy „oszołomów”, którzy zajmą się poszukiwaniem inwestora dla powiatu. Choć samorząd ma agencję rozwoju przedsiębiorczości, to kazał jej się skupić na zarządzaniu zamkiem.
Informacje nt. posiedzenia komisji są znane z tygodniowym wyprzedzeniem. Dostają je radni powiatu, reprezentujący wszystkie gminy i mogą przekazać wici o przyjeździe interesującego rozmówcy. Na obradach nie ma jednak przedstawicieli samorządu, ktorym ta wiedza z pewnością by się przydała. Traktują inicjatywy szefa komisji rozwoju jako wtrącanie się w ich sprawy. Nawet starosta opuścił spotkanie z Andrzejem Durdyniem, więc nie przekaże kolegom samorządowcom co powiedział biznesmen. Jak długo przewodniczącemu Malcharczykowi zechce się wykonywać syzyfowe prace w kierunku uświadamiania gmin o potrzebie inwestycji gospodarczych? Na razie wiadomo, że sprowadzi z Niemiec samorządowca by wyjawił arkana promocji turystyki w gminach, a później zamierza ściągnąć na spotkanie w gronie radnych Rafała Brzoskę jednego ze stu najbogatszych Polaków, który zbudował od podstaw firmę InPost, konkurenta Poczty Polskiej. Milioner wywodzi się z Raciborza.
maw