Jest szansa, że firmy zapłacą mniej za śmieci
Jak komuś nie odpowiada sposób wdrażania rewolucji śmieciowej niech przyjdzie i podzieli się z nami swoimi wątpliwościami, nie mamy zbyt wielu doświadczeń, więc chętnie posłuchamy i być może zmienimy przepisy – zachęca prezydent miasta.
Na 5 tys. zarejestrowanych w Raciborzu firm nawet 1/5 nie złożyła jeszcze deklaracji śmieciowych. Prezydent Lenk nadal będzie zachęcał do ich złożenia, ale wkrótce zacznie wydawać decyzje administracyjne z maksymalną stawką opłat.
Zamiar obniżek dotyczy stawek za odbiór odpadów. To efekt tzw. rewolucji śmieciowej, wchodzącej w życie 1 lipca, po której samorząd odpowiadać będzie za zagospodarowanie śmieci na swoim terenie.
Stawki opłat dla przedsiębiorców, które rada miasta już uchwaliła, wprowadziły popłoch, zwłaszcza w mniejszych firmach, którym rachunki za śmieci wzrosną od połowy roku. Większe firmy też nie są zachwycone, znamy przypadek, gdzie rachunki śmieciowe latem podskoczą trzykrotnie. Głosy protestu, jakie skierował do władz miejscowy biznes za pośrednictwem radnych miejskich, a my je opisaliśmy, już przynoszą efekt. – Po zmianach ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach, moglibyśmy wprowadzać poprawki nawet dotyczące sposobu pobierania opłat od mieszkańców, ale stawkę pogłowną 9 zł mamy niską w skali kraju. Jak ktoś startował od 16 zł od mieszkańca to ma z czego schodzić i co zmieniać. Nie wykluczamy w przyszłości wsparcia dla rodzin wielodzietnych, bo zdaję sobie sprawę, że w ich przypadku to duży wydatek. Większe pole manewru jest za to w przypadku nieruchomości niezamieszkałych, czyli w interesie przedsiębiorców i handlowców – wyjaśnia Mirosław Lenk, prezydent Raciborza.
Dlaczego Miasto w ogóle zdecydowało się objąć systemem nadzoru nad odpadami także firmy? Nie każdy samorząd w regionie wybierał takie rozwiązanie. – Chcieliśmy zapanować nad całością systemu. Obawialiśmy się, że część firm nie będzie zawierała umów na wywóz i śmieci wylądują w rowach i lasach, a dzikie wysypiska nie znikną – tłumaczy prezydent.
Władze miasta opierały dotychczasowe stawki na doświadczeniach z instytucji gminnych i konsultacji w miastach Subregionu, ale okazało się, że inne były one na etapie konsultacji, a inaczej wyszło w uchwałach rad tych samorządów. – Też rozważamy modyfikacje, przygotuję poprawki już na sesję majową, poświęconą gospodarce odpadami – deklaruje Mirosław Lenk.
Przy opłatach naliczanych od powierzchni handlowej Miasto nie dzieliło obiektów na małe i duże, nie profilowano opłat pod kątem działalności, chociaż wiadomo, że inaczej śmieci rzeźnik, a inaczej sklep odzieżowy. – Zastanowimy się nad tym – mówi głowa miasta.
Na pewno ulgi w wysokości opłat mogą się spodziewać działkowcy – tu Lenk przewiduje obniżkę o połowę (obecnie 40 litrów miesięcznie od ogródka latem i 5 litrów zimą), a okres zimowy chce wydłużyć patrząc na to co dzieje się w kwietniu. Reprezentanci środowiska działkowców negocjowali stawki z prezydentem miasta, z opłacalnym skutkiem. – Słuchamy ludzi w sprawie śmieci bo nie mamy wystarczających doświadczeń, jak wszyscy w kraju. Nawet Pszczyna, która była pionierem rewolucji śmieciowej teraz staje przed nowymi wyzwaniami, a stawkę na mieszkańca ma wyższą niż u nas. Dlatego przetarg na obsługę systemu urządzamy na okres roku, bo tak nabędziemy doświadczeń i będziemy mogli coś zmieniać – oznajmia Lenk.
maw