Złośliwy przegląd miesiąca
Złośliwy przegląd miesiąca.
Bożydar Nosacz
Niestrój na starostę
Kwiecień był miesiącem kilkuaktowej drogowej tragedii raciborsko-pszczyńskiej, więc z jednej strony nie można sprawy pominąć, z drugiej trudno rywalizować w złośliwości z marszałkiem Sekułą. W tej sytuacji poszukajmy może jakichś pozytywów. Pierwszy to ujawnienie się w powiatowej polityce nowych, obiecujących, silnych osobowości. Wójt Kornowaca Grzegorz Niestrój twardo zapowiedział, że jeśli marszałek nie zmięknie w sprawie drogi to on, w ramach protestu, nie wyklucza m.in. blokowania przebiegającej przez Kornowac drogi wojewódzkiej nr 935 oraz wyjazdu autobusem pełnym mieszkańców gminy do Katowic w celu pikiety pod gmachem urzędu marszałkowskiego. Mężna postawa już znalazła uznanie wielu mieszkańców, czego najlepszym przykładem jest apel jednego z internautów (na nowiny.pl): „Niestrój na starostę”. Wójtowi należy się także uznanie w kategorii kreatywność strategiczna, gdyż zapowiedział, że jeśli politycy PO się tu nie wykażą, gminy zwrócą się po pomoc do PiS i Ruchu Palikota. W tej pierwszej partii na pewno wciąż się żarzy żądza zemsty za harce przewodniczącego Sekuły w komisji hazardowej, więc baza do współpracy jest obiecująca. Przy okazji można by wziąć słodki odwet za upokarzanie przez marszałka naszych samorządowców i przypomnieć jakie to baty dostał jako kandydat na prezydenta Zabrza w ostatnich wyborach (zwyciężczyni Małgorzata Mańka-Szulik – 75,68 proc., Mirosław Sekuła – 13,54 proc.). Sądząc po hibernacji w jaką zapadł lokalny kwiat polityków PO w tej sprawie, bez PIS-u, Palikota i innych sił nadprzyrodzonych może się nie obejść. Zamykając temat „osobowości” muszę przyznać, że mam problem do jakiej kategorii (choć na pewno coś związanego z innowacyjnością) zaliczyć postawę radnej Sejmiku Województwa Śląskiego Ewy Lewandowskiej. Podczas wcześniejszego spotkania z powiatowymi radnymi zdradziła im tajemnicę skutecznej promocji raciborszczyzny: „Za mało sami zabiegamy o naszą obecność na mapie Śląska. By mocno zaistnieć trzeba mocno zabiegać. Zaprośmy tutaj ludzi decydujących o promocji województwa i porozmawiajmy z nimi…”. Radni do tej pory zapewne tkwiliby w dziękczynnych pokłonach za tę strategiczną radę, gdyby nie wizyta marszałka w Raciborzu w sprawie zagrożonej inwestycji drogowej. Zaprezentowana przez radną podczas spotkania nowatorska technika „zabiegania o naszą obecność na mapie Śląska” to milczenie i emigracja wewnętrzna. Coś mi się widzi, że w tej Platformie na szkoleniach, to tylko biznesu uczą czyli na przykład, że milczenie jest złotem.
Sodoma i Gomora w RCK
Radny miejski Michał Fita znów przypomniał wyborcom, że nie od parady pobiera dietę i z energią włącza się w rozwiązywanie żywotnych problemów Raciborza. Tym razem na ołtarzu swojej misji postanowił pogrillować dawną konkurentkę do stanowiska dyrektora Raciborskiego Centrum Kultury i swoją byłą szefową. – Czy pan wie, co się dzieje w Raciborskim Centrum Kultury? – z dramatyzmem zapowiadającym lokalną Sodomę i Gomorę pytał w interpelacji prezydenta. Dyrektor Janina Wystub podpadła mu tym, że ponoć odmówiła jakiemuś zespołowi sali na próbę i zażądała od Marka Rapnickiego opłaty za wynajem pomieszczenia na promocję jego książki o Rzymie. Radny z troską analizuje też psychologiczny wątek relacji pomiędzy obecnym i byłym dyrektorem RCK (czyli Rapnickim), podkreślając, że „aż kipi od negatywnych emocji”. Uważam, że skoro Koziołek Matołek zasłużył na empatię radnych, to tym bardziej kulturotwórcze znaczenie książki o Rzymie i zagrożenie dla miasta wynikające z „negatywnych emocji” pomiędzy wyżej wymienionymi powinny zostać poddane solidnej samorządowej debacie. Niewykluczone, że powinna w tej sprawie powstać specjalna komisja, obradująca zarówno stacjonarnie, jak i wyjazdowo. W Rzymie i w Branicach…
Kabaret niemłodych Rajców
Nie wiem ile wziął Kabaret Młodych Panów za występ na majówce w Nędzy, ale i tak chciałbym zaprotestować przeciwko takiemu lekkomyślnemu szastaniu gminnymi pieniędzmi. Niektórzy miejscowi radni robią lepszy kabaret. I to prawie za darmo, bo diety, jak to w Nędzy, niewysokie. W tej sytuacji aż żal, żeby się marnował taki talent komiczny jaki ujawnia np. radny Julian Skwierczyński. A to wypytuje wójta o znajomość swojego stanu zdrowia, a to znów przepytuje z obecności w pracy w konkretne dni. Na ostatniej sesji przesłuchiwał wójt Annę Iskałę na okoliczność tego co robiła w dniu 21 marca. Tłumaczył, że został poinformowany o nieobecności pani wójt tego dnia w urzędzie. Podejrzana o wagary miała wprawdzie na ten dzień żelazne alibi, ale raczej nie radziłbym jej spać spokojnie. W przygotowaniu jest ponoć analiza częstotliwości i średniego czasu korzystania przez nią z toalety, rozbierania płaszcza, a także wycierania nosa w rozbiciu na chusteczkę jednorazową i tekstylną. Gdyby tak chłopaków z KMP zaprosić na gminną sesję to na pewno oddaliby kasę za tegoroczny występ. Ze wstydu, że ich skecze nie są takie śmieszne.
Gmina przyjazna budżetowi… Czech
Na stronie internetowej Urzędu Gminy w Pietrowicach Wielkich nie ma ani jednego zdania o tym, jak założyć firmę w Polsce (poza kilkoma linkami i wykazem spraw obsługiwanych przez urząd), ale za to jest wyczerpująca informacja, jak to zrobić w… Czechach. Towarzyszy temu komentarz, że „Rynek czeski już od lat wzbudza zainteresowanie polskich przedsiębiorców, przede wszystkim ze względu na prostsze zasady podejmowania działalności gospodarczej”. Zapewne to święta prawda, ale jakoś trudno oprzeć się pytaniu o cel tej intrygującej inicjatywy. Czy może władze gminy chcą w ten sposób zachęcić swoich przedsiębiorców do przenosin za południową granicę? W każdym razie oryginalny pomysł, trzeba przyznać. W końcu te nasze firmy zawracają tylko głowę urzędnikom, jakieś podatki trzeba od nich przyjmować, śmieci wywozić, może rzeczywiście lepiej żeby pomęczyli się z nimi sasiedzi. Tylko skąd te preferencje akurat dla Czechów? A Cypr to niby gorszy? A Karaiby?
Mąż stanu z Kuźni Raciborskiej
Chciałbym zdementować plotki, że uwziąłem się na Kuźnię Raciborską, ze szczególnym uwzględnieniem nieustraszonego pogromcy pismaków czyli przewodniczącego Rady Gminy Manfreda Wrony. Tym razem będzie tylko dobrze. Dzięki temu Nowiny Raciborskie, jako jedyne medium na świecie, publicznie docenią zasługi Przewodniczącego dla utrzymania integralności terytorialnej województwa śląskiego, w tym gminy Kuźnia Raciborska. Otóż było zagrożenie, że wieś Ruda, na znak protestu przeciw planowanemu zaniechaniu remontu ulicy Leśnej na rzecz ulicy Świerczewskiego w Kuźni, zechce odłączyć się od macierzystej gminy i przyłączyć do Bierawy. To wprawdzie po sąsiedzku, ale już w województwie opolskim. Kryzys spowodował rzekomo zastępca burmistrza Bogusław Wojtanowicz, który przed sesją zadzwonił z hiobową wieścią do sołtysa Rudy Jana Stanka. Na szczęście do akcji zdecydowanie wkroczył przewodniczący Wrona, upominając panią burmistrz Ritę Serafin, aby jej urzędnicy lepiej trzymali języki na wodzy, a już zwłaszcza nie wchodzili w kompetencje rady. Zaproponował, żeby decyzję odłożyć, przemyśleć i znaleźć satysfakcjonujące wszystkich rozwiązanie, na co koledzy radni przystali. W tej chwili może nie ma dobrej atmosfery, ale jak tylko zmieni się marszałek województwa, od razu zgłaszamy pana Przewodniczącego do jakiegoś poważnego odznaczenia!