Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Przy okazji pikniku Nowin i współpracy ze spółdzielcami ze Społem przyszło mi na myśl jak rzadko używa się dziś słów „dom towarowy”. Raciborski „Bolko” był niegdyś tak dobrze kojarzony jak obecnie „Biedronka”. Tam można było wszystko znaleźć, tam szło się na zakupy. Dzisiaj każde dziecko wie co to supermarket ale z domem towarowym miałoby kłopot. Pytam koleżankę dlaczego i ta mówi, że w supermarketach jest taniej. Ciekawi mnie czy nie wpada jej do wózka jakiś bibelot kupiony z racji okazyjnej ceny? Przyznaje, że lubi promocje. Poddaje się zatem zabiegom speców od sprzedaży, którzy przyciągają do sklepu szokując obniżką i wciskają produkty, o których przed zakupami nawet nie pomyśleliśmy. Osobiście w małych sklepach czuję się pewniej jako konsument. Nie mam wrażenia, że ktoś oferuje mi coś na siłę. Mam kontakt z człowiekiem, od którego słyszę życzenia miłego dnia i dostaję życzliwą poradę na temat towaru. W markecie jest zwykle wymuszone dzień dobry przy kasie i wyrzuty dlaczego nie mam drobnych. Plus wszechobecny pośpiech bo przy kasach nie ma być kolejek. Dajemy się zwariować i to na skalę masową. Narzekamy na szybkie tempo życia zapominając, że jeszcze nie tak dawno toczyło się ono jakby spokojniej. Nie zawsze więcej znaczy lepiej, a takie złudzenie daje nam marketowy styl życia. Warto czasem wrócić do swego osiedlowego „warzywniaka” rezygnując z wizyty w centrum handlowym. Święty spokój gwarantowany, a jego nie da się wycenić w żadnej walucie.