Moim zdaniem: Ręce precz od przedsiębiorców!
Dawid Wacławczyk, radny miejski
Mój znajomy historyk twierdzi, że wszystkie problemy dzisiejszych państw, regionów i miast wynikają z tego, że radni wszelkich szczebli, a także posłowie i ministrowie – nie wyciągają wniosków z historii. Jako wzór do naśladowania przedstawia Cesarstwo Rzymskie. Jeden z najciekawszych tworów państwowych w dziejach ludzkości zajmował się w zasadzie tylko budową dróg (rozwój komunikacji) i akweduktów (zdrowa woda) oraz armią (bezpieczeństwo). Gdzieniegdzie istniały szkoły wojskowe dla elit, od czasu do czasu organizowano igrzyska ku uciesze ludu, istniało też proste i zrozumiałe prawo. Z pozostałymi sprawami społeczeństwo radziło sobie samodzielnie. Dzieci się rodziły, choć nie płacono becikowego, ludzie się kształcili, choć nie było darmowej oświaty, handlowcy zdobywali dalekie rynki, choć nie było rządowych układów o wolnym handlu, wystawiano sztuki, choć nie istniało ministerstwo kultury, budowano budynki użyteczności publicznej, choć nie istniał nadzór budowlany, serwowano boskie potrawy, choć nikt nie słyszał o sanepidzie. Nooo, trochę się rozmarzyłem…
Dzisiejszy rząd zna się na wszystkim i zajmuje się każdą dziedziną naszego życia: wychowaniem, przedszkolami, żłobkami, sportem, rekreacją, turystyką, niespłaconymi alimentami, darmowymi podręcznikami szkolnymi, kaskami rowerowymi i narciarskimi, zasiłkami dla bezrobotnych, darmowymi obiadami, dojazdami do szkół, poszukiwaniem pracy, kulturą wysoką i niską, sztuką dobrą i marną, telewizją ambitną i żenującą, rzekami, stawami, chodnikami, internetem, budownictwem, higieną, religią i hodowlą zwierząt. Tym wszystkim zajmuje się najczęściej kiepsko, za to robi to o wiele drożej niż tzw. „wolny rynek”.
Ostatnio „liberalny” rząd Platformy Obywatelskiej stwierdził, że nadeszła pora, aby Państwo Polskie zajęło się naszymi śmieciami. W imię ekologii rzecz jasna.
Z ekologią się nie dyskutuje, więc samorządy kierowane posłuszeństwem wobec rządu przystąpiły do rewolucji śmieciowej. Teoretycznie chodzi o ekologię (wprowadzamy „podatek śmieciowy” by ludziom nie opłacało się wywozić śmieci do lasu), w praktyce wychodzi zmonopolizowanie rynku „śmieciowego” poprzez zakłady typu PK, MPK czy tzw. „Zieleń Miejską” i wprowadzenie nowego, obowiązkowego podatku. W ciągu 2 – 3 lat na lokalnych rynkach pozostanie po jednym graczu, od którego usług będziemy po prostu uzależnieni. Bo kiedy inni padną, to monopolista będzie decydował o tym jak wielki podatek nałoży na nas gmina, która musi się z nim rozliczyć. Czasami myślę sobie, że całkiem podobnie wygląda to w południowych Włoszech, gdzie śmieciami od lat zajmuje się mafia, a kraj tonie w śmieciach. Ale pewnie przesadzam…
Pół biedy, kiedy zapędy gmin zakończyły by się na tzw. przeciętnym Kowalskim, czyli na mieszkańcach, osobach fizycznych. Co prawda nie widziałem, by raciborzanie w ostatnich latach podrzucali śmieci do sąsiadów, albo wywozili je do lasu, ale ok., może nie wszystko do mnie dociera. Kwota dziewięciu złotych na miesiąc brzmi w miarę rozsądnie.
Kłopot rozpoczyna się w momencie, gdy dana gmina (a tak właśnie zachowało się Miasto Racibórz) wpada na szalony pomysł, by decydować nie tylko o śmieciach przeciętnego śmiertelnika, ale także o śmieciach przedsiębiorców, kościołów, szkół, cmentarzy i właścicieli wszelkich nieruchomości niezamieszkałych. Pomysł przyłożenia wspólnej miary do wszystkich grup wymyślonych przez urzędników jest z gruntu nierealny i nie może być niesprawiedliwy. W grupie handlujących znajdują się przecież tak samo sklepy spożywcze, jak i salony samochodowe. W grupie gastronomów znajdują się zarówno kawiarnie, które wyrzucają tylko fusy, jak i restauracje, które produkują żywność i wyrzucają obierki, kości, resztki jedzenia etc. Ponadto trudno płacić od miejsca konsumpcyjnego, jeżeli w dobie kryzysu stoi ono puste. I tak dalej. Wspólnego systemu, który odzwierciedlałby rzeczywistość po prostu nie ma i być nie może. Jak na razie rada miasta uciszyła siłą głosów koalicji rządzącej pierwszych protestujących przedsiębiorców (dwie spółki S.A.), które zaprotestowały przeciwko krzywdzącym je przepisom. Prezydenci odwlekli też w czasie kłopot z cmentarzami, którym rachunki za śmieci mają wzrosnąć kilkukrotnie. Reszta prawdopodobnie nie wie jeszcze ile zapłaci, a ci, którym opłaty zmaleją, prawdopodobnie byli dotychczas łupieni przez swoich administratorów ponad miarę. Starosta już zapowiedział protest w związku ze 100-proc. podwyżką „śmieciową” czekającą szkoły. Do radnych opozycji zgłaszają się przedsiębiorcy, którzy mówią o czekających ich podwyżkach rzędu 300 – 400%. Po ostatniej sesji rady miasta spotkaliśmy pod UM znanego, dużego raciborskiego przedsiębiorcę, który mówił, że jego rachunki mają wzrosnąć z 2 800 zł do 28 000 zł, czyli dziesięciokrotnie! „O jakim Wy chcecie mówić klimacie inwestycyjnym?”, „Skąd my mamy w czasie kryzysu nazbierać takie pieniądze na kolejny podatek dla miasta?” – pytał rozgoryczony. I miał rację. Wskazał też na fakt, że w Raciborzu od kilku lat nie było kłopotów z dzikim wyrzucaniem śmieci przez przedsiębiorców. Skąd więc pomysł, by z zasady im nie wierzyć i prewencyjnie wrzucać do jednego worka z napisem „potencjalny oszust podrzucający śmieci do rowu”?
Jedynym sensownym zachowaniem się Rady Miasta, może być moim zdaniem pójście drogą sąsiednich gmin, które postanowiły nie ingerować w rynek i pozwolić przedsiębiorcom oraz właścicielom nieruchomości niezamieszkałych rozliczać się ze swoich śmieci w sposób, jaki im odpowiada i z firmą, jaką sobie wybiorą. Nie pozwalajmy na centralne sterowanie w momentach, w których nie jest to ani konieczne, ani uzasadnione. Protestujmy! Apeluję w tym momencie do wszystkich przedsiębiorców, których czekają podwyżki, by masowo odwiedzali swoich radnych (zwłaszcza tych należących do koalicji PO – RS 2000 – KW MIROSŁAWA LENKA, gdyż opozycji przekonywać nie trzeba) i zgłaszali im swoje problemy, żądali podążania drogą wolnego rynku i zaufania, jakim samorząd powinien obdarzać swoich przedsiębiorców. W przeciwnym razie wykażą się oni biernością, powiedzą, że nie wiedzieli o problemie i podniosą rękę bezwiednie bez większego namysłu.
Opinie oraz treści przedstawiają wyłącznie własne zdanie autorów i mogą, ale nie muszą, odzwierciedlać poglądów redakcji.