Mmoim zdaniem - Iwona świtała dziennikarka RTK
Zbyt mało szans na dialog.
Opozycyjni radni, realizujący z ramienia swojego stowarzyszenia projekt, który miał na celu ożywienie centrum Raciborza i zachęcał do debat społecznych, po jego zakończeniu wysunęli wniosek, że coś nie działa na poziomie władza – mieszkańcy naszego miasta. Co nie działa? Nie działa komunikacja. Myślę, że sporo w tym racji. W naszym mieście rozpanoszył się brak dyskusji, a okazje do nawiązania jakiegokolwiek dialogu są towarem limitowanym, dostępnym wyłącznie dla niektórych. Bo gdyby władzę rzeczywiście interesował głos raciborzan, to wszelkiego rodzaju konsultacje społeczne nie odbywałyby się, jak to zwykle ma miejsce w środy w Urzędzie Miasta. W dodatku o 16.00. To już taki ulubiony dzień, ale również ulubiona pora dnia, zarezerwowane dla tych, którym to, co dzieje się w mieście nie jest obojętne – tak mogłoby się wydawać.
Po krótkiej chwili zastanowienia można jednak stwierdzić, że jest inaczej. Zarówno godzina, jak i dzień zostały wręcz precyzyjnie dobrane z myślą o urzędnikach, którzy zwykle w połowie tygodnia pracują do 17.30. Jak widać są grupy społeczne, którym nie można odmówić przebiegłości, tym bardziej, że wybierając środę, a w dodatku godzinę 16.00, pracownicy magistratu nie narażają się wcale na tłumy, nawet w sytuacji, kiedy problem do przedyskutowania jest naprawdę istotny. Za każdym razem szanse, że konsultacje do 17.30 uda się zakończyć są ogromne, bo przeciętny człowiek, nawet jeśli kończy pracę przed 16.00, to w pierwszej kolejności myśli raczej o obiedzie, a nie o sprawach miasta, jak to sobie wymyślili urzędnicy. Później po takich konsultacjach w urzędzie zdziwienie, że ogłosili, chcieli zapytać raciborzan o zdanie, a mało kto przyszedł.
Moim zdaniem powinno być na odwrót – to urzędnicy powinni wyjść do raciborzan i dosłownie postawić stolik i krzesła na rynku lub także w innych częściach miasta, i siedzieć tak każdego dnia, w dodatku tak długo, jak to tylko możliwe, żeby każdy miał szansę wyrazić swoją opinię. Myślę, że wtedy raciborzanie ośmieliliby się i podjęli dyskusję, bo pomijając już tradycyjną porę dnia i godzinę konsultacji społecznych, dla wielu osób urząd miasta jest miejscem onieśmielającym i niedostępnym, do którego chodzi się tylko z konieczności…