Nasze śmieci mogą przejść w prywatne ręce
Za mało korzystne dla miasta uważa takie przejęcie opozycyjny polityk Dawid Wacławczyk. Dla wiceprezydenta ds. gospodarczych to naturalne w warunkach gospodarki wolnorynkowej. – Socjalizm już się skończył – podkreśla Wojciech Krzyżek.
W swoim felietonie zatytułowanym „Szach – Mat, czyli jak wyprzedaje się nasz wspólny majątek” radny Dawid Wacławczyk z NaM-u komentuje możliwość sprzedaży przez Miasto Przedsiębiorstwa Komunalnego. Kreśli scenariusz, gdzie PK kończy jako bankrut, którego przejmie zagraniczny inwestor. „Trzeba sprawić, by cała sprawa poszła miło, gładko i przyjemnie. Żeby mieszkańcy byli zadowoleni, radni myśleli, że postępują rozważnie, a dziennikarze im przyklaskiwali” – pisze Wacławczyk. Z felietonu można się dowiedzieć, że „po 20 latach błędów, braku rozwoju i złego zarządzania – po prostu nie ma już innego wyjścia, zakłady typu Przedsiębiorstwo Komunalne trzeba sprzedać, na zmiany i modernizację własnymi siłami jest już za późno”.
Materiał do przemyśleń, bo zainteresowanie jest
Na temat ewentualnej prywatyzacji PK prezydent Raciborza Mirosław Lenk wypowiadał się na konferencji prasowej po czerwcowej sesji. – To nie będzie moja decyzja, ale postanowienie rady miasta. W części dotyczącej gospodarki odpadami trzeba będzie przemyśleć wariant współpracy PK z wolnym rynkiem w tym zakresie. Jeśli nie będziemy w stanie utrzymać firmy na poziomie konkurencyjnym, wtedy będzie trzeba postawić na współpracę z większym, prywatnym podmiotem – stwierdził tam włodarz miasta. Dodatkowo zdradził, że prowadzi ze starostą rozmowy o powołaniu dla Raciborza i powiatu wspólnej komunikacji publicznej. – Będziemy na pewno jeszcze mówić o łączeniu spółek (PK i PKS – red). Konkurowanie na tak niedużym rynku nie ma na dłuższą metę sensu – uważa Lenk odnosząc się do rywalizcji przewoźników na tych samych trasach.
Obecni na tym spotkaniu dla prasy przedstawiciele firmy PUK z Rudy Śląskiej odpowiadali na pytania o zainteresowanie przejęciem raciborskiego PK. Oznajmili, że są „otwarci na wszelkie możliwe rozwiązania ale to przyszłość nie teraźniejszość”. – Zaczęliśmy rozmowy w temacie dalszej współpracy, tej w późniejszych okresach. To musi być współpraca zrównoważona, a ze strony Miasta oczekujemy chęci i dobrej woli by nas zaakceptować – podkreślał szef rudzkiej spółki, należącej do niemieckiej grupy Tonsmaier.
Słabych oddajemy, mocnych zatrzymamy
– Dawno już wyszliśmy z socjalizmu i gmina powinna wycofywać się ze sfer działalności gospodarczej. Gdyby radny Wacławczyk zapoznał się z odpowiednimi przepisami wiedziałby, że gmina nie może prowadzić działalności gospodarczej, ani sama ani przy pomocy jednostek – twierdzi wiceprezydent Raciborza Wojciech Krzyżek. Jego zdaniem, na wolnym rynku lepiej radzą sobie firmy, o ile są dobrze przygotowane do swej roli. Nie zawsze się tak dzieje, np. w komunikacji miejskiej rynek nie wygenerował prywatnego przewoźnika dlatego obsługuje go miasto.
Jeszcze kilkanaście lat temu Miasto posiadało kilka zakładów remontowo-budowlanych ale wycofało się z tej działalności. Taniej jest mu zlecać takie usługi na rynku gdzie konkuruje wiele firm. Podobnie było z zarządzaniem wspólnotami mieszkaniowymi, które „wyszło” z MZB. Teraz firm zarządzających jest kilkanaście i walczą o klienta. – Dotąd w sprawie gospodarki odpadami byliśmy hermetyczni, ale może rynek to zweryfikuje. Niekoniecznie gmina musi dawać pracę w tej branży, wiadomo przecież, że to nie np. przedsiębiorstwo z Rudy Śląskiej będzie tu jeździć śmieciarkami. Zatrudnieni będą musieli być miejscowi. Nie liczy się szyld tylko jakość – podkreśla Krzyżek.
Temat PRD też był na tapecie
Wiceprezydent przypomina też o niedawnych staraniach paru firm o przejęcie miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych (łączono je z zakładem Remigiusza Trawińskiego, toczono rozmowy z kędzierzyńskim „M+” czy spółką z Gliwic). – Oferty były dla nas niekprzystne i nie skorzystaliśmy. Powołaliśmy nowego prezesa, a ten wyprowadził spółkę na prostą i teraz ma portfel zleceń na kilkanaście milionów złotych. Właśnie kupuje nową otaczarnię (wytwórnia asfaltu), w sierpniu będzie już stała – chwali podwładnego.
Krzyżek jest zdania, że nad prywatyzacją miejskiego PK należy się zastanawiać, ale gani Wacławczyka, za sugerowanie, że współpraca PUK z PK to przygotowywanie do przejęcia raciborzan przez firmę z Rudy. – Kto tak twierdzi, oszukuje społeczeństwo – mówi stanowczo. Dodaje, że powierzenie PK znacznie szerszego rynku niż dotąd przeczy teorii, że spółka się zwija.
Mariusz Weidner