W przypadku śmierci pacjenta dalej płacić nie będziemy
Pietrowice Wielkie, Krzanowice. Samorząd Pietrowic Wielkich zdecydował o przekazywaniu miesięcznie 1 tys. zł jako dotację na funkcjonowanie Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Krzanowicach. W ciągu roku gmina ma w ten sposób przekazać 12 tys. zł.
Dotacja ma swój początek w prośbach, jakie wystosowało kierownictwo zakładu oraz władze Krzanowic do samorządów, z terenu których przyjęto do zakładu pensjonariuszy. Zakład pełni podobną funkcję do domów pomocy społecznej, z tym że oferuje niższy standard, co przekłada się na koszty utrzymania jednej osoby. Z naszych informacji wynika, że na poczet utrzymania pensjonariuszy w Krzanowicach jest pobierana część ich świadczeń (70 proc. renty lub emerytury). Średnia odpłatność pacjentów w 2011 r. wyniosła tam 743 zł, przy koszcie utrzymania jednej osoby na poziomie 1,1 tys. zł. Wystarczy porównać, że w DPS-ie miesięczny koszt pobytu w tym okresie wynosił około 2,5 tys. zł.
Nieco inny charakter i status zakładu opiekuńczego nie pozwalał na pobieranie dodatkowych opłat od pacjentów lub ich rodzin. Środki, które dokłada NFZ są często niewystarczające i dyrekcja zakładu często prosiła o wsparcie lokalny samorząd. Jako że zakład jest publiczny, często trafiały do niego osoby spoza gminy Krzanowice. To właśnie do przedstawicieli ich samorządów skierowano prośby o pomoc w utrzymaniu zakładu. Już w zeszłym roku zdecydowały się na to gminy Rudnik i Krzyżanowice. Teraz do tego grona dołączyła gmina Pietrowice Wielkie.
Oficjalnie pieniądze mają być przeznaczone na remont zakładu.
O sprawę dopytywał radny Zdzisław Kozub, według którego to nie samorząd, a lokalna opieka społeczna powinna dotować koszty pobytu w zakładzie osób z terenu gminy. Według wiceprzewodniczącego rady Piotra Bajaka, gmina jest zobowiązana do takich działań. – Mogę panu powiedzieć, że czeka nas znacznie więcej takich wydatków – zapowiedział i przestrzegł, że gdyby osoba przebywała w DPS-ie koszt po stronie gminy byłby prawie trzy razy wyższy.
Radny Kozub interesował się czy w zakładzie są jeszcze wolne miejsca, bo słyszał że jest tam pełna obsada. Radny Bajak wyjaśnił, że wójtowi i pracownikom opieki udało się takie miejsce znaleźć. Radny Piotr Parys zastanawiał się czy koszty po stronie gminy mogą wzrosnąć i co w przypadku kiedy pensjonariusz nie będzie przebywać w zakładzie pełnego roku? – Nie przekroczymy tej sumy. W przypadku np. nagłej śmierci pieniędzy nie będziemy przekazywali – odpowiedział wiceprzewodniczący. M.in. o takich przypadkach ma mówić szczegółowa umowa jaką ma podpisać z zakładem gmina.
(woj)