Piórem naczelnego
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Olimpiada w Soczi toczy się dla mnie gdzieś w tle codziennej pracy i obowiązków rodzinnych, ale sukcesami Polaków żyję podobnie jak cały kraj. Tym bardziej, że Justyna Kowalczyk to dla mnie ktoś bliższy niż tylko postać ze szklanego ekranu. Pamiętam, że w połowie minionej dekady pisałem artykuł na stronę jaką cyklicznie zamawiało u nas Rafako. Poproszono nas o przeprowadzenie wywiadu z dobrze zapowiadającą się narciarką z Kasiny Wielkiej. Rozmawialiśmy przez telefon, nasza przyszła duma narodowa właśnie wróciła z treningu. Byłem wtedy jednym z nielicznych dziennikarzy zainteresowanych karierą utalentowanej Kowalczyk, bo o nartach było wtedy głośno jedynie w kontekście Adama Małysza. Odbyliśmy ciepłą, ciekawą rozmowę. Byłem pod wrażeniem luzu i spokoju młodej kobiety, która wierzy, że kiedyś osiągnie sukces. Kolejny raz przyszło mi z nią rozmawiać gdy uzyskała status wielkiej gwiazdy sportu, obleganej przez media krajowe i zagraniczne. Na spotkanie pod Krakowem pojechaliśmy z kolegami z redakcji, mieliśmy ze sobą okazały bukiet kwiatów, które przekazał raciborski ginekolog i radny powiatu Marceli Klimanek. Zdjęcie Justyny Kowalczyk z tymi kwiatami znalazło się na pierwszej stronie naszego tygodnika, a prezent zrobił jej wielką przyjemność. Wszyscy domagali się od niej odpowiedzi na szereg pytań, a raciborzanie przyszli z kwiatami. Dziś Kowalczyk jest bohaterką zimy, mistrzynią olimpijską z Soczi, która pokonała fizyczną słabość, przezwyciężyła ból i dodała nam tego uczucia ciepła, mrowienia po całym ciele gdy grany jest Mazurek Dąbrowskiego dla najlepszego sportowca świata. A ja myślę sobie wtedy, że nigdy nie wiem czy skromna postać, z którą mam przyjemność rozmawiać nie okaże się w przyszłości kimś najwyższego formatu.