Wszystko dla Niej, dla Niepokalanej…
Kardynał Angelo Amato mówiąc o Rycerstwie Niepokalanej, stwierdził, ze jest ono „klejnotem” apostolstwa św. Maksymiliana. To prawdziwe wojsko, którego o. Kolbe pragnął użyć do rozpowszechniania Dobrej Nowiny – Ewangelii. To wojsko dobra. Nie prowadzi ono wojny, ale niesie pokój. Nie sieje nienawiści, zamętu, niesie zrozumienie, komunię – to wojsko ewangeliczne.
W życiu i działalności Rycerstwa Niepokalanej, które troszczy się także o jedność Kościoła powinna zawsze przejawiać się postawa, którą można streścić w zdaniu umieszczonym w jednym z listów św. Maksymiliana: „Modlitwą, dobrym przykładem i dobrocią wielką, słodyczą i dobrocią jako odblaskiem dobroci Niepokalanej walczyć trzeba”. Warunkiem naszego skutecznego działania jest całkowite poświęcenie się Maryi, by stać się narzędziem w Jej rekach, a następnie promieniować i wpływać na otoczenie. Chcąc skutecznie apostołować przez Niepokalaną, musimy należeć do Niej i być z Nią. W ten sposób otrzymamy skuteczne łaski dla tych, nad których nawróceniem pracujemy.
Św. Maksymilian uważał, że w obecnych czasach nie wystarczy tylko przemawiać z ambony. Nie wystarczy nawet posiadanie środków masowego przekazu, jeśli pusto jest w głowie i nie ma się wiele do powiedzenia. By skutecznie apostołować, trzeba koniecznie posiąść odpowiedni zasób wiedzy i doświadczenia. Trzeba wyjść na rozstaje dróg, zapuścić się w teren, poznać ludzi, do których ma się przemawiać. Wczuć się w ich nastroje, potrzeby, troski. Oto główne założenie duszpasterstwa Rycerstwa Niepokalanej.
Św. Maksymilian miał prostotę dziecięcą! W życiu jego były zawody i klęski, lecz nie ma śladu goryczy. We własnym przekonaniu nie przegrał on bowiem, nigdy żadnej sprawy. Cokolwiek go spotkało , było objawem woli Niepokalanej, a więc czymś dobrym, najlepszym, choć często niezrozumiałym. Uważał, podobnie, jak Święta Mała Tereska, że wszystko jest łaską, wszystko służy czemuś. Radość czy ból – wszystko przyjmuje z rąk Niepokalanej, która go kocha i wie, co dla niego najlepsze. O. Maksymilian jest z tej samej rodziny duchowej co św. Tereska z Lisieux. Oboje z pomocą Matki Najświętszej, odnaleźli „małą drogę”, która streszcza kwintesencję Ewangelii. W dziełach Bożych, wszystko zaczyna się od pokory. Największym jego pragnieniem zawsze było, by być narzędziem Niepokalanej i by mógł czynić, tylko to, co ONA zechce.
Po wybudowaniu Niepokalanowa polskiego i japońskiego chce mnożyć Niepokalanowy europejskie.. Uważał, że w każdym kraju powinien powstać Niepokalanów, czyli miasto Maryi, w którym Niepokalana będzie kierować wszelkimi, najnowszymi nawet środkami, bo przecież każdy najnowszy wynalazek, powinien najpierw JEJ służyć. Tak właśnie Niepokalana owładnie duszę każdego człowieka. Kiedy wszystko będzie JEJ, wtedy stopnieją wszelkie herezje i nawrócą się zatwardziali grzesznicy, przez Niepokalaną do miłującego Najświętszego Serca Jezusa.
O. Maksymilian nigdy nie tracił czasu. Każda minuta dla Niej, dla Niepokalanej. W Japonii, dał z siebie wszystko. Pomimo trzeszczących płuc przy chodzeniu, obawy przed krwotokami, on 31 maja 1932 roku wyrusza do Indii, by tam również budować miasto Niepokalanej. Tam brakło ludzi, a potem wybuchła wojna. I Niepokalanów indyjski nie powstał. Wielu ludzi w Japonii nawraca się dzięki gazecie: Rycerz Niepokalanej”. Dla wielu to pierwsze spotkanie z Chrześcijaństwem.
26 marca 1932 roku o. Maksymilian wraz ze swoją rycerską drużyną związał się czwartym ślubem: „ Pójścia gdziekolwiek i w jakiekolwiek warunki dla Niepokalanej”.
Na Kapitule w 1936 roku zostaje mianowany Gwardianem Niepokalanowa. Ciężko mu wracać z Japonii do Polski, ale to też dla Niepokalanej. Wierzył bowiem zawsze w dobre zamiary Niepokalanej. Miał tylko jeden cel by pracować dla Niepokalanej,zdobyć dla Niej dusze, cierpieć dla Jej chwały, starać się, by JĄ pokochały wszystkie dusze. Miłość dla Niej chciał zapieczętować krwią… to był szczyt jego pragnień. Zawsze wierzył, że prawdziwy Niepokalanów jest w nas. Dlatego często nawoływał Braci do własnego uświęcenia, by uświęcić innych.
Sam powiedział, że jego Niepokalanów to nie baraki i wydawnictwo...Często powtarzał: Bracia nie topcie się w pracy, ale szukajcie najpierw tego, co najważniejsze, a czego nikt wam nie może odebrać – to jest miłość do Niepokalanej. Istotą naszego życia jest rozwój wewnętrzny…”. Środki na wszystko się znajdą, jeśli będziemy blisko Boga i Matki Najświętszej. W Niepokalanowie cały rozwój jest drugorzędny, naszym głównym fachem jest uświęcenie. Często powtarzał swoim Braciom: „ Żądam, abyście byli świeci, i to nie byle jacy, ale wielcy świeci przez Niepokalaną”. Dla niego świętość, to w-W – moja wola równa się z wolą Boga. A jeśli trudno nam wypełniać wolę Bożą, to powinniśmy biec do Niej, jak do najmilszej Matki. Zawsze wierzył, że Niepokalana jest Pośredniczką wszelkich łask i naszą Uświęcicielką. Uczył powtarzać Braci, że dla Niepokalanej jesteśmy gotowi na wszystko...Raz się żyje i raz umiera, ale najlepiej, jak Niepokalana chce!
10 października 1938 roku o. Maksymilian był bardzo chory, bardzo cierpiał. Zawołał więc swojego współbrata Brata Wiktora Pawłowskiego i powiedział mu bardzo cichym głosem: „ Kochaj Niepokalaną. Mów o Niej ludziom. Muszę Ci jeszcze coś powiedzieć, tylko żebyś nikomu nie mówił! Niepokalana dała mi poznać, że mam niebo zapewnione.” Był wtedy bardzo wzruszony… Brat Wiktor wtedy dodał: „ Jestem przekonany , że Maksymilianowi Niepokalana się objawiła i dała mu zapewnienie nieba.”
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata