Mniej za stare budynki?
Andrzej Markowiak twierdzi, że obecnie nie ma żadnych umocowań prawnych, by nowa wieś mogła powstać. Takim jest chociażby plan zagospodarowania przestrzennego dla tej części gminy, gdzie miejscowość miałaby zostać odtworzona.
Czesław Burek, wójt Lubomi zapewnia, że plan będzie gotowy do końca roku, a zacznie obowiązywać na początku 2010 r., bądź najdalej w marcu przyszłego roku. – Są pewne opóźnienia związane z tym, że po drodze zmieniła się ustawa dotycząca uwarunkowań środowiskowych – wyjaśnia Burek.
Inwestor straszy
Łucjan Wendelberger zarzuca RZGW, że to stara się zniechęcić mieszkańców do wspólnej przeprowadzki, próbując ich nakłonić do indywidualnych rozmów w sprawie wypłaty odszkodowania. – My wiemy, że gdyby mieszkańcy Nieboczów zrezygnowali ze wspólnej przeprowadzki, to dla RZGW oznaczałoby to mniej roboty – nie kryje irytacji sołtys Nieboczów. – Musimy zdać sobie sprawę z tego, że wspólna przeprowadzka będzie się odbywać ze szkodą dla mieszkańców Nieboczów – odpowiada dość niespodziewanie Markowiak. – My możemy poruszać się tylko w granicach wyznaczonych przez polskie prawo, a to mówi o wypłacie odszkodowań o wartości odtworzeniowej, ale z uwzględnieniem stopnia zużycia. Trzeba sobie to wreszcie głośno powiedzieć – mówi Markowiak. To oznacza, że RZGW nie zamierza spełniać postulatu o wypłacie odszkodowań w takiej wysokości, która zapewniałaby odbudowę domów o tej samej powierzchni jak te pozostawione w czaszy zbiornika.
Dlaczego przy wspólnej przeprowadzce mieliby stracić?
Jak tłumaczy Andrzej Markowiak, odbudowa wsi musiałaby być prowadzona zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych. To oznacza, że każda złotówka musiałaby zostać rozliczona na podstawie faktur. A to wyklucza budowę domów systemem gospodarczym, czyli taniej. Po swojemu mogą natomiast budować ci mieszkańcy Nieboczów, którzy zrezygnują z przeprowadzki. Dostają swoje odszkodowanie do ręki i za otrzymane pieniądze mogą budować po swojemu. Sołtys zachowuje jednak spokój. – Mimo starań RZGW, by nas rozbić, mamy 80 gospodarstw, które są zdecydowane na wspólną przeprowadzkę. To dopiero początek negocjacji. Tym bardziej, że w najbliższym czasie nawiążemy współpracę z prawnikiem, który będzie nas reprezentował w rozmowach z inwestorem. Wariantów jest wiele, musimy wywalczyć jak najkorzystniejszy dla nas – mówi Łucjan Wendelberger. - To mieszkańcy Nieboczów do tej pory wszystko wkładają do zbiornika, a RZGW nie zrobiło dla nas jeszcze nic – dodaje sołtys.
Wójt odwoła się do Banku Światowego
Po stronie mieszkańców stoi wójt Lubomi Czesław Burek, który powołuje się na umowę pożyczki jaką z Bankiem Światowym zawarł polski rząd. Ta według wójta mówi o wartości odtworzeniowej bez uwzględniania stopnia zużycia. – Umowa pożyczki nie jest źródłem prawa. Takim jest tylko ratyfikowana umowa międzynarodowa – odpowiada na to Andrzej Markowiak. – Umowa pożyczki jest międzynarodową umową cywilno-prawną, z której wynikają określone zobowiązania rządu polskiego – twierdzi z kolei Czesław Burek. Wójt ma więc zamiar zwrócić się do instytucji centralnych o wypracowanie odpowiedniego systemu wypłaty odszkodowań. – Jeśli to nie pomoże to w ostateczności zwrócimy się do Banku Światowego – kończy wójt.
Artur Marcisz