Kibice lepsi od piłkarzy
Odra przegrała 1:2 ostatni mecz sezonu z Arką Gdynia. Nasz klub zachował status ekipy ekstraklasowej dzięki wynikom innych spotkań.
Plan był prosty – wygrać i nie oglądać się na innych. To się nie udało. Odra jest jedyną drużyną w lidze, która wiosną nie wywiozła z Gdyni nawet punktu. Najpierw w 7. minucie meczu Dariusz Żuraw wykorzystał rzut karny za faul Marcina Dymkowskiego na Bartoszu Ławie. Adamowi Stachowiakowi zabrakło bardzo niewiele by obronić strzał z jedenastki. Odra wyrównała w 29. minucie meczu, kiedy fatalny błąd obrony Arki wykorzystał Tomasz Moskal. Od strzelenia wyrównującej bramki nasz zespół osiągnął przewagę. Długimi okresami gry Arka niewiele mogła zrobić na swoim boisku. Niestety chwilę nieuwagi w 79. minucie wykorzystał osamotniony w polu karnym Grzegorz Niciński, wyprowadził Arkę na prowadzenie. Mimo prób podopieczni Wieczorka nie zdołali wyrównać
Kiepski sezon z kilkoma plusami
Kibice nie mają wątpliwości, że był to bardzo słaby sezon w wykonaniu piłkarzy Odry. Doskonale pamiętają przedsezonowe zapewnienie prezesa klubu Ireneusza Serwotki oraz trenera Ryszarda Wieczorka, że Odra ma silny personalnie skład i będzie grać o miejsca 1 do 8. Dziś, kiedy zespół ledwo co uniknął spadku słowa te brzmią nieco groteskowo. Odra grała nudną piłkę, i na palcach jednej ręki można policzyć spotkania, w których dostarczyła swoim kibicom jakichś większych emocji. Jedynym piłkarskim pozytywem zakończonego sezonu jest to, że Odra awansowała do finału Pucharu Ekstraklasy, w którym uległa Śląskowi Wrocław.
Kibice dopisali
Meczu finałowego wygrać się co prawda nie udało, ale sam finał, zorganizowany na stadionie w Wodzisławiu, był prawdziwym świętem piłkarskim w naszym regionie. Na stadionie zawitał komplet publiczności. Zarówno klub jak i kibice stanęli na wysokości zadania i pokazali, że potrafią stworzyć świetną atmosferę. Kibice zresztą w przeciwieństwie do piłkarzy zanotowali ogromny krok naprzód. Ci z klubu kibica aktywnie dopingowali piłkarzy w każdym meczu. Mimo słabych wyników i nudnej gry jeździli ze swoją drużyną na każdy wyjazd. Jedynie w ostatnim meczu u siebie z Piastem Gliwice nie wytrzymali i dosadnie dali do zrozumienia piłkarzom co myślą o ich grze i zaangażowaniu.
Artur Marcisz