Aresztowano mikołaja – złodzieja i jego kompanów
Jeden ze sprawców napadu na lombard chciał uciec przed policją do Anglii
Jednego po drugim, wodzisławscy kryminalni wyłapali sprawców grudniowego napadu na lombard w Rydułtowach. Bandyci dusząc pracownicę zrabowali w sumie ponad pół miliona zł. Napastnik w stroju św. Mikołaja i jego koledzy wydali gotówkę na... prezenty. Śledczy nie chcą na razie zdradzać jak wpadli na trop grupy oraz czy złodzieje próbowali się pozbyć gdzieś skradzionego złota. – Pierwsze osoby wpadły po zakrojonych na szeroką skalę czynnościach operacyjno-rozpoznawczych, prowadzonych przez policjantów. O szczegółach nie możemy mówić, bo cały czas pracujemy nad sprawą – mówi prokurator Rafał Figura, zastępca prokuratora rejonowego w Wodzisławiu.
Policjanci i prokuratorzy próbują ustalić gdzie zostało ukryte skradzione złoto. Już wiadomo, że po samej gotówce nie ma śladu. – Zaraz po napadzie, mniej więcej po równo podzielili się pieniędzmi. Jak tłumaczyli po zatrzymaniu, mieli wiele potrzeb przed świętami i właśnie na te potrzeby wydali pieniądze. Słowem, gotówka rozpłynęła się – mówi nam nasz informator.
Takiego napadu nie pamiętają najstarsi wodzisławscy policjanci. Skok na lombard w Rydułtowach był również rekordowy jeśli idzie o wartość zrabowanego mienia – w sumie 530 tys. zł.
Jak sprawcy napadu wpadali w policyjne sidła?
Z naszych ustaleń wynika, że sprawcy nie wiedzieli dokładnie jaki łup znajdą w lombardzie. – Napad był zaplanowany i przygotowany dość starannie – przyznaje prokurator Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu. Cała piątka była doskonale zorientowana w topografii miasta i przed napadem obserwowała lombard. Do wybranego przez siebie obiektu nie mieli daleko. Wszyscy to mieszkańcy Wodzisławia, bez pracy, w wieku 48, 41, 35, 32 i 31 lat.. – Wśród osób zatrzymanych są osoby karane już w przeszłości. Były to włamania, kradzieże, pobicia i rozboje – wylicza zastępca szefa wodzisławskiej prokuratury.
Pierwsze z zatrzymań miały miejsce już 8 stycznia, utrzymywano je jednak w tajemnicy, aby nie spłoszyć pozostałych rabusiów. Policjanci jak po nitce do kłębka w kolejnych dniach zatrzymywali następne osoby, mające brać udział w napadzie. Z końcem tamtego tygodnia pod kluczem siedziało już czterech bandytów. – Udało nam się zebrać na tyle mocny materiał dowodowy, że od 10 stycznia na kolejnych posiedzeniach Sąd Rejonowy w Wodzisławiu aresztował na okres trzech miesięcy wszystkich czterech mężczyzn. Sąd podzielił nasze zdanie, że tylko taki środek zapobiegawczy zagwarantuje nam przeprowadzenie bez przeszkód dalszego postępowania – wyjaśnia prokurator.
Halo, napadłem na lombard
Do kompletu policjantom z wydziału kryminalnego brakowało jeszcze piątego mężczyzny. Jak się dowiedzieliśmy, złodziej wiedział, że jego kompani wpadają i sam skontaktował się z policją. Niewykluczone, że takim zachowaniem chciał poprawić swoją sytuację. Mężczyzna zadeklarował, że sam zgłosi się na policję, jednak nie pojawiał się na komendzie. Niezależnie od deklaracji bandyty, przez cały weekend policjanci szukali go na własną rękę. Pętla wokół rabusia zacisnęła się w nocy z 14 na 15 stycznia w Strumieniu. – Mężczyzna wyjechał z Wodzisławia i zaczął się ukrywać. Istniała bardzo poważna obawa, że wyjedzie za granicę. Policjanci weszli w posiadanie informacji, że planował ucieczkę do Anglii – mówi osoba zorientowana w sprawie. Mężczyzna został również aresztowany.
Groził nożem
Podczas zatrzymań nie obyło się bez kłopotów 9 stycznia wodzisławscy kryminalni weszli w posiadanie informacji, gdzie może przebywać najstarszy z mężczyzn. – Po dojeździe pod wskazany adres policjanci zapukali do drzwi, jednak nikt nie otwierał – mówi podkomisarz Marta Czajkowska z policji w Wodzisławiu. W mieszkaniu jednak ktoś przebywał, o czym świadczyły głosy dochodzące zza drzwi. – Policjanci dostali zgodę na siłowe wejście do mieszkania – mówi policjant. Przy wyłamywaniu 47-latek nadal utrudniał wejście policjantom próbując barykadować drzwi. Kiedy policjanci byli już w środku zdesperowany mężczyzna chwycił za nóż. Trzymając go w ręku groził im. Wykorzystując nieuwagę mężczyzny policjantom udało się obezwładnić go i odebrać mu nóż. 47-latek został doprowadzony do wodzisławskiej komendy a następnie do sądu.
Złoto w worku mikołaja
– Z lombardu skradziono wyroby ze złota oraz pieniądze. Ponad dwa kilogramy złota oszacowano na 490 tys. zł. Gotówki było około 40 tys. zł – tłumaczy prokurator. Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu prowadzi postępowanie pod kątem artykułu 280 kodeksu karnego, czyli rozboju. – Za to przestępstwo grozi kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności – mówi prokurator Rafał Figura.
Adrian Czarnota
Skok na lombard – przypomnienie
6 grudnia ubiegłego roku, kwadrans przed godz. 17.00 do lombardu przy ulicy Plebiscytowej 5 wszedł mężczyzna w stroju świętego Mikołaja. Niosąc coś w ręku wyglądał na klienta, który chce zastawić jakiś przedmiot. Po zbliżeniu się do lady zaatakował pracownicę.
Duszona kobieta próbowała dosięgnąć przycisk napadowy ukryty pod ladą, jednak po chwili do napastnika dołączyło czterech kolejnych mężczyzn. Pracownica została zmuszona do otwarcia sejfu. Następnie skrępowano ją taśmą i zamknięto na zapleczu. W tym czasie złodzieje skradli złoto z gablot i pieniądze z sejfu. Spod lombardu odjechali z piskiem opon ciemnym samochodem.
Pracownica lombardu sama uwolniła się z więzów, następnie wbiegła na piętro, skąd przez okno zawołała przechodnia. Ten otworzył zamknięte od zewnątrz drzwi uwalniając kobietę. Na miejsce wezwano policjantów. W trakcie przeprowadzonych czynności zabezpieczono nagranie z monitoringu, który zamontowany był w środku lombardu. Kamery zarejestrowały minuta po minucie przebieg napadu. Nie wiadomo czy napastnicy podczas mozolnych przygotowań do napadu sprawdzili czy w środku są kamery. Do lombardu część z nich weszła bez zakrytej twarzy.