Czy odkrywca kości z Grabówki chciał wymusić pieniądze?
Policja bada doniesienie na detektywa złożone przez wodzisławskiego przedsiębiorcę
WODZISŁAW Jerzy Goldewski, który jesienią w spektakularnej akcji, w towarzystwie kamer TVN-u odkrył składowisko odpadów poubojowych na Grabówce zapewniał, że wkrótce ujawni kolejne takie miejsca. Tymczasem jeden z wodzisławskich przedsiębiorców złożył na niego doniesienie do wodzisławskiej prokuratury. Sprawę pod jej nadzorem bada policja. – Prowadzimy postępowanie w sprawie usiłowania oszustwa, a uściślając w sprawie usiłowania doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzania mieniem w kwocie około 20 tys. zł. Na razie ciągle przesłuchujemy kolejnych świadków. Dopiero po zakończeniu przesłuchań zdecydujemy, czy zostaną komuś postawione zarzuty, czy też może sprawa zostanie zamknięta – mówi komisarz Magdalena Wija z wodzisławskiej policji. Jak dodaje, może również zostać zmieniona kwalifikacja ewentualnego oskarżenia.
Dotarliśmy do wodzisławskiego przedsiębiorcy, który złożył doniesienie do prokuratury. Ten nie chciał jednak z nami rozmawiać. – Powiem o wszystkim dopiero jak sprawa się zakończy – ucina. Pytany o komentarz Godlewski twierdzi, że doniesienie to zemsta Tadeusza K. za sprawę kości w Grabówce. Miał on namawiać innych przedsiębiorców do składania na Godlewskiego doniesień o niepopełnionym przestępstwie. K. (prosi by nie używać jego pełnego nazwiska) odpowiada, że to bzdury a Godlewski to oszust, któremu nie należy wierzyć. W sprawie pojawia się jeszcze jeden biznesmen z powiatu wodzisławskiego. Zdaniem Godlewskiego miał on również być nakłaniany przez K. do składania na Godlewskiego doniesienia o niepopełnionym przestępstwie. Udało nam się porozmawiać z tym przedsiębiorcą. Ten słowom detektywa zaprzeczył. Wygląda więc na to, że trzeba poczekać na ustalenia policji i prokuratury.
(art)