Wielkanoc z Pikotkami
- Niech żyją nam Pikotki przez szereg długich lat, i w zdrowiu i z uśmiechem heklują cały czas - śpiewają panie z rydułtowskiej grupy Pikotki.
RYDUŁTOWY – Przyszłam na spotkanie pierwszy raz i jestem zauroczona. Wszystko takie ładne, że od patrzenia oczy bolą! – mówi Jola Leonarska, która wstąpiła w szeregi Pikotek za namową koleżanki. – Przyniosłam puszysty szal z moheru, żeby pokazać paniom, co już umiem robić – demonstruje z dumą. Słusznie, bo w byciu Pikotką chodzi właśnie o to, by efektem pracy rąk były unikatowe i niepowtarzalne przedmioty. Panie są miłośniczkami rękodzieła – wyszywają, szydełkują, dziergają. Formalnie zaczęły działać w 2006 roku. – Najpierw było nas 16. Potem grupa liczyła 65 osób, teraz jest około 50. W międzyczasie wyłoniły się z nas pszowskie „Frywolitki”, o których mówię, że to nasze dziecko – podkreśla szefowa Pikotek, Daniela Krajczok. W jej przypadku robótki ręczne to rodzinna tradycja. – Od pokoleń. Przyglądałam się mamie, ciotce i weszło mi w krew – wyjaśnia.
Kurczak stanął na nogi
Pikotki spotykają się co środę. Ponieważ zbliżają się święta wielkanocne, są na etapie tworzenia pisanek, zajączków czy kurczaków. – Temu brakuje nóżek. Zrobię je ze szpilek. Wbiję trzy – mówi Anna Fojcik, jednocześnie „nadziewając” niewielkiego, ozdobionego żółtymi cekinami kurczaka. Zadanie wymaga precyzji. – Wreszcie stoi – cieszy się i ustawia go obok misternie wykonanych jajek, przywodzących na myśl styl barokowy. – Ich wykonanie jest bardzo czasochłonne. Wykorzystuję koronkę i inne ozdobne materiały. Do tego perełki, cekiny, sznureczki i różne oczka – wylicza. Pani Anna od dziecka miała talent do prac manualnych. Myślała nawet o edukacji w szkole plastycznej we Wrocławiu, ale rodzice stwierdzili, że co to za zawód? Zajęła się więc czymś innym, ale pasja pozostała.
Zdyscyplinować towarzystwo
Podczas spotkań panie dzielą się swoją wiedzą i nabywają nowe umiejętności. – Od podstaw opanowałam technikę hardangeru – mówi Helena Wróblewska, prezentując piękną białą serwetę. Przy okazji rozmawiają o życiu, o swoich rodzinach, żartują, wymieniają się przepisami. – My wyczekujemy tej środy. Czasami jest tu tak głośno, że trzeba użyć gwizdka do zdyscyplinowania towarzystwa – śmieją się koleżanki Urszula Berger i Irena Żyto. Ta ostatnia mówi o sobie „majsterkowicz”, bo prócz tego, że i coś na drutach zrobi, i wyszyje, to jeszcze meble potrafi przerobić. Wiele Pikotek tworzy też sobie lub bliskim elementy garderoby. – Mam dwie garsonki, pięć bluzek, dwie spódnice. Rodzinę też obdarowuję. Pytam jaki wzór, jaki kolor i robię – podkreśla przewodnicząca Daniela Krajczok. Pikotki cieszą się, że rękodzieło po latach wraca do łask. Renesans przeżywają różne techniki. W modzie są teraz decoupage i haft krzyżykowy.
A gdy braknie prądu...
Pikotki mają swój hymn. Pomysł, by powstał, zrodził się w czwartą rocznicę istnienia grupy. Panie spotkały się, żeby świętować, ale zgasło światło, bo nie było prądu. Zaczęły śpiewać znane i lubiane piosenki. Po chwili stwierdziły, że dobrze byłoby mieć własną. Słowa napisała Irena Szczęsny. – Niech żyją nam Pikotki przez szereg długich lat, i w zdrowiu i z uśmiechem heklują cały czas. Pij tylko stare wino i zostań z nami wraz, zobaczysz jak Pikotki miło spędzają czas – brzmi fragment piosenki, którą panie śpiewają do wojskowej melodii „Niech żyje nam rezerwa”. – To napędza, lepiej się pracuje – zapewnia pani Irena.
Panie mogą robić swoje
Pikotki od lat współpracują ze stowarzyszeniem Moje Miasto. – Panie są grupą nieformalną i w związku z tym, by mogły starać się o jakiekolwiek środki na swoje robótki, na kosztowne materiały, potrzebowały kogoś, kto by o nie aplikował. Dlatego to my piszemy projekty o dofinansowanie ich działalności, a panie mogą robić swoje i nie przejmować się kwestiami związanymi z zarządzaniem poszczególnymi projektami. Poza tym staramy się promować grupę – wyjaśnia prezes stowarzyszenia Moje Miasto, Marek Wystyrk. – Obecnie realizujemy projekt pod nazwą „Pikotki – edukacja i upowszechnianie kultury śląskiej”, na który zdobyliśmy środki z Urzędu Miasta Rydułtowy w ramach konkursu z zakresu kultury i sztuki – dodaje.
(mas)
Niebawem, bo 23 i 24 marca (w sobotę i niedzielę od 10.00 do 16.00), będzie okazja do tego, by bliżej zapoznać się z twórczością Pikotek. Grupa zaprezentuje swoje prace w sali kameralnej Rydułtowskiego Centrum Kultury. – Wystawa zostanie połączona z degustacją pysznych śląskich ciast przygotowanych przez Pikotki. Poza tym przygotowujemy różne atrakcje dla odwiedzających. Między innymi osoby, które jako pierwsze odwiedzą wystawę, otrzymają darmowe upominki związane z Wielkanocą, a przygotowane przez grupę Pikotki. Po co jechać do Koniakowa, skoro mamy w Rydułtowach przepiękne arcydzieła rękodzielnicze? Zachęcam wszystkich do udziału w wystawie. Poznajmy to, co nasze i to, co jest naprawdę dobre – podkreśla Marek Wystyrk.