Przyszłość wygrała dla zmarłego prezesa
PIŁKA NOŻNA – III liga
Mecz Przyszłości Rogów z Odrą Wodzisław miał być wielkim wydarzeniem piłkarskim – wszak były to derby powiatu, w dodatku spotykali się lider z drużyną, która jeszcze niedawno brylowała w ekstraklasie. Nagła śmierć prezesa Przyszłości Ryszarda Skatuły sprawiła, że sport zszedł na drugi plan. Fatalnie zachowała się również część kibiców obu drużyn.
W sobotni ranek kilka godzin przed meczem, piłkarskim środowiskiem wstrząsnęła wiadomość o niespodziewanej śmierci Ryszarda Skatuły, kierującego Przyszłością od 2006 roku. Sternik klubu z Rogowa zmarł w nocy, mając zaledwie 56 lat. W Rogowie zastanawiano się czy w tak dramatycznych okolicznościach jest sens grać. Okazało się, że za bardzo nie ma możliwości przełożenia meczu. Poza tym działacze i piłkarze Przyszłości uznali, że grając i wygrywając najlepiej uczczą pamięć swojego prezesa.
Bezskuteczne apele o spokój
Spotkanie rozpoczęło się od apeli do kibiców by ci dostosowali się do sytuacji i zachowywali się godnie. Głos zabrał m.in. Grzegorz Gostyński, sternik Odry, który apelował do grupy kilkuset fanów, którzy przyjechali do Rogowa z Wodzisławia o to by nie dali się sprowokować „sympatykom drużyny, która nie gra tu dziś meczu”. Chodziło o fanów Ruchu Chorzów z okolicznych miejscowości, którzy na meczach Przyszłości bywają tylko wtedy, kiedy na stadion przyjeżdżają kibice gości, a więc niezwykle rzadko („gdzie jesteście na innych meczach?” pytał spiker, kiedy po raz kolejny apelował by nie wyzywali fanów Odry). Apele na nic się zdały. I jedni i drudzy zachowali się skandalicznie, o czym obok.
Debiutancki gol Glenca
Co do samego meczu to nie był on wielkim widowiskiem. Piłkarzom obu drużyn nie można odmówić ambicji, ale o wielkiej grze nie było mowy. Na boisku rządził chaos a piłkarze zarówno Przyszłości jak i Odry mieli spore problemy z przytrzymaniem i rozegraniem piłki. Ogólnie przeważali jednak gospodarze. Już w 14. minucie piłka trafiła do wbiegającego w pole karne Szymona Ciuberka, który strzałem przy słupku dał prowadzanie Przyszłości. - Piłka odbiła się jeszcze od jednego z obrońców Odry, który próbował zablokować strzał, co zmyliło bramkarza i wpadła do bramki – opowiadał po meczu strzelec gola. Kilka chwil później Ciuberek po raz drugi mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego główkę doskonałą paradą obronił Tomasz Bąkowski. W drugiej połowie wynik mógł podwyższyć Robert Żbikowski, ale zabrakło mu pół metra by po dośrodkowaniu Kamila Benauera wpakować piłkę do siatki. Za to na listę strzelców wpisał się Piotr Glenc, który w 70. minucie w zamieszaniu podbramkowym wygrał pojedynek z obrońcą i niesygnalizowanym strzałem z „dużego palca” nie dał szans bramkarzowi Odry. Był to debiutancki gol 17-latka w III lidze.
Odra przez prawie cały mecz jedyne zagrożenie stwarzała po stałych fragmentach gry. Ale pierwszy celny i groźny strzał oddała dopiero w 87. minucie kiedy po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry główkował Grzegorz Jakosz a piłka wylądowała w rękach Piotra Pasia. Naprawdę dobre okazje do zdobycia gola stworzyła sobie dopiero w doliczonym czasie gry. Najpierw po kontrataku w doskonałej sytuacji znalazł się Marcin Staszewski. Ograł pilnującego go obrońcę, ale oddał zbyt słaby strzał by pokonać Pasia. Szanse miał też Bartosz Semeniuk, ale dwukrotnie został zatrzymany przez Pasia. Tym samym trzy punkty zostały w Rogowie, a Przyszłość umocniła się na pozycji lidera.
(art)
Przyszłość Rogów – Odra Wodzisław 2:0
Bramki: Ciuberek (14.), Glenc (70.)
Przyszłość: Paś, Lalko, Sander, Markiewicz, Glenc (75. Knopek), Bober I, Ciuberek (73. Radosław Żbikowski), Benauer (87. Bażan), Cichecki (78. Cymański), Robert Żbikowski.
Odra: Bąkowski, Bochenek, Grabowski, Jakosz, Skoczykłoda, Górnicki (60. Ho-Jung), Kukla, Zyguła (78. Semeniuk), Polak, Walczak (46. Gojny), Balcer (78. Staszewski).
Tomasz Sosna, trener Przyszłości:
Ten mecz miał tak naprawdę drugorzędne znaczeniee, był tłem dla tej tragedii, która nas dotknęła. Dobrze, że chłopcy go wygrali i w ten sposób uczcili pamięć prezesa Skatuły.
Tomasz Babuchowski:
Wiedzieliśmy, że stałe fragmenty gry są mocną stroną Przyszłości, a mimo to oba gole straciliśmy po błędach popełnionych właśnie po stałych fragmentach, akurat w tym przypadku po wyrzutach z autu. Martwi, że praktycznie do 80 minuty nie stworzyliśmy zagrożenia pod bramką rywala. Doświadczeni piłkarze nie pociągli naszej gry, dopiero kiedy weszli młodzi chłopcy stworzyliśmy w ostatnich minutach kilka dobrych okazji.
Kibice na murawie
Mecz Przyszłości z Odrą był spotkaniem podwyższonego ryzyka. Do Rogowa wybrała się spora grupa kibiców Odry, a część fanów Przyszłości nie kryje sympatii do Ruchu Chorzów. Nerwowo zrobiło się już na początku meczu. Najpierw przetrzymani już po rozpoczęciu spotkania pod sektorem dla gości (tzw. klatką) fani z Wodzisław nie mogąc doczekać się wpuszczenia na stadion sami wtargnęli na trybunę, tyle że krytą przeznaczoną dla kibiców Przyszłości. Ta była co prawda pustawa, ale też fanów z Wodzisławia nic nie oddzielało ani od boiska, ani od kibiców gospodarzy. I pewnie o całym incydencie szybko by zapomniano, gdyby nie fakt, że około 43 minuty meczu kilkudziesięcioosobowa grupa (reszta kibiców Odry zachowała zdrowy rozsądek i została na miejscu) wbiegła na płytę stadionu i ruszyła w kierunku grupki kibiców z sektora za bramką, którzy bardziej niż na dopingowaniu Przyszłości skupiali się na obrażaniu Odry. Sędzia przerwał mecz, a piłkarze zeszli do bocznej linii boiska. Niebezpieczeństwo zażegnała policja, która zagoniła „bohaterów” z powrotem na trybuny. Cała sytuacja chluby fanom Odry nie przyniosła. I nie zmienią tego tłumaczenia, że czuli się oni prowokowani przez grupkę miejscowych. Szkoda tego bezsensownego zachowania, za które pewnie przyjdzie Odrze zapłacić karę. Tym bardziej, że przez większość meczu kibice z Wodzisławia skupiali się jednak na dopingowaniu własnej drużyny.