Piramidy dodają życiowej energii
Tajemnicze budowle znane są przede wszystkim z Egiptu i Ameryki Południowej, ale co ciekawe ich współczesne wersje czasem można spotkać również w przydomowych ogródkach. Duża piramida stoi także w ogrodzie pani Ireny Mielimąki, która za swoją misję obrała sobie przekazywanie wiedzy o pozytywnych energiach i ich wpływie na człowieka.
RYDUŁTOWY Panią Irenę odwiedzamy w jej domu, na pograniczu rybnickiego Niewiadomia, Radlina i Rydułtów. Od razu uwagę przykuwa sporych rozmiarów piramida Horusa, ustawiona w ogrodzie. – To miejsce jest oazą spokoju. Choć energii nie widać, to widać jej wpływ na otoczenie i na nasz umysł – mówi uśmiechnięta rozmówczyni. – Dzisiaj na pytania, które kiedyś nazywano ezoteryką czy parapsychologią zaczyna odpowiadać fizyka kwantowa. To tylko kwestia czasu, aby ludzie naukowo zbadali zagadnienia, które były dobrze znane starożytnym kapłanom. Dzisiaj jest o tyle lepiej, że taka wiedza jest powszechnie dostępna, jeśli ktoś się tym zainteresuje, to bardzo łatwo może znaleźć odpowiednie publikacje i materiały. W starożytności wiedza o energiach działających we wszechświecie była znana tylko przez wąskie grono kapłanów, dzisiaj każdy może zrobić z niej użytek – przekonuje pani Irena.
Trudne doświadczenia
Piramidy od lat uważane są za jedną z największych zagadek ludzkiej cywilizacji. Zdaniem niektórych pełniły one funkcję szpitali, nie tylko dla ciała, ale też dla ducha. – O wpływie piramid przekonałam się na własnym doświadczeniu i z potrzeby. Mój rodzinny dom od kiedy tylko pamiętam był bardzo szkodliwy. Zawsze panowała tutaj niezdrowa atmosfera. Jako dziewczyna, podświadomie starałam się stąd uciekać, nie wiedząc dlaczego. W miarę upływu czasu szukając powodów, zaczęłam się interesować radiestezją i wgłębiając się w ten temat, okazało się, że pod moim domem jest ciek na cieku, dodatkowo negatywnie wpływają na otoczenie linie wysokiego napięcia i pobliska hałda. W roku 2000 i 2001 natrafiłam na piramidalne konstrukcje i zaczęłam się im bliżej przyglądać. W 2004 roku razem z mężem zdecydowaliśmy, że ustawimy w ogrodzie piramidę Horusa, bo to najlepszy na świecie odpromiennik. Piramida raz ustawiona emituje radiestezyjny kolor bieli, co sprawdzić można wahadłem uniwersalnym Baja. Powód naszego zainteresowania wynikał z mojego samopoczucia. Był taki czas, że nie byłam w stanie podnieść się z łóżka, bo cały czas odnosiłam wrażenie braku energii, zmęczenia i braku chęci do życia. Podobnie czuli się inni domownicy – wspomina pani Irena, podkreślając, że po ustawieniu piramidy, jej stan odmienił się diametralnie.
Nie boję się sceptyków
Piramida Horusa to pomniejszony model piramid egipskich, z mniejszą piramidą w środku, odwróconą do góry nogami. Wszystko wykonane jest z metalu, a wewnętrzny pręt wypełniony jest minerałem – w przypadku rydułtowianki – ametystem. Taka kombinacja zdaniem wielu pozwala na połączenie się z niewidoczną i tajemniczą energią kosmosu, która na ludzi ma zbawienny wpływ. Zdaniem pani Ireny, mając przy domu lub w domu taką piramidę, po prostu chce się żyć, a także ludzka świadomość staje się szersza i zaczynamy rozumieć więcej z otaczającej nas rzeczywistości. – Zawsze znajdą się osoby nastawione sceptycznie, czasem próbujące wyśmiać dane zjawisko, bo przecież żadnej energii nie widać. Mnie to jednak nie zraża, bo polegam na własnych doświadczeniach i przeżyciach. Uważam, że jeśli ktoś nie interesuje się rozwojem duchowym albo nie chce spróbować czegoś nowego, to być może jeszcze nie jest na to gotowy. To, co kiedyś było dla mnie potrzebą, później doświadczeniem, teraz stało się moją misją i bardzo chętnie dzielę się swoją wiedzą – zapewnia pogodnie Irena Mielimąka, przekonana o uzdrawiającej mocy piramid.
Szymon Kamczyk