Woziłem narkotyki, bo mam ciężką sytuację rodzinną
W rybnickim wydziale Sądu Okręgowego w Gliwicach toczy się proces kilkunastu osób oskarżonych o handel narkotykami. Do Polski trafiło co najmniej 346 kilogramów narkotyków. Te były sprzedawane między innymi w Rybniku, Rydułtowach, Pszowie i Rudach.
W rybnickim wydziale Sądu Okręgowego w Gliwicach toczy się proces kilkunastu osób oskarżonych o handel narkotykami. Do Polski trafiło co najmniej 346 kilogramów narkotyków. Te były sprzedawane między innymi w Rybniku, Rydułtowach, Pszowie i Rudach.
Sprawa, która znalazła swój finał w sądzie, dotyczy mieszkańców regionu. Oskarżeni z narkobiznesu uczynili sobie stałe źródło dochodu zaopatrując w narkotyki grupy przestępcze z terenu całego kraju. Sprawa wyszła na jaw po zatrzymaniu z narkotykami rybniczanina – Tomasza Z. Mężczyzna miał przy sobie półtora kilograma narkotyków. Śledczych zainteresowało pochodzenie marihuany. Szybko okazało się, że trafili na ślad jednej z lepiej zorganizowanych grup w regionie.
Sprawna grupa
Choć śledztwo gliwickiej prokuratury zaczęło się od zatrzymania rybniczanina, mózgiem gangu był urodzony w Kietrzu Mateusz P,kawaler, nigdy dotąd nie karany, z zawodu elektrotechnik. Od 2006 roku miał wprowadzić na rynek narkotyki o wartości blisko pięciu milionów złotych. W większości była to marihuana, ale również tysiące tabletek ecstazy. Samemu Mateuszowi P. nigdy nie udałoby się wprowadzić na rynek takiej ilości narkotyków, gdyby nie świetna organizacja całej grupy. Na jego dochody pracował cały gang. Zdaniem prokuratury, za pieniądze zdobyte na narkotykach kupił sobie mieszkanie w Żorach.
Mieszkam na wsi
Z kilkunastu osób, które prokuratura oskarża o udział w przestępczym procederze przed sądem większość przyznaje się do zarzucanych czynów i chce dobrowolnie poddać się karze proponując dla siebie kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Oskarżeni podtrzymują swoje wcześniejsze wyjaśnienia, choć na sali nie brakowało emocji. Przed sądem głos zabrał Dariusz S., który był kurierem i przewoził marihuanę z Holandii do Polski. – Nie czerpałem żadnej korzyści majątkowej z tego procederu. To był jednorazowy i głupi występek. Byłem kurierem. Nie mam pojęcia ile odebrałem marihuany – wyjaśniał 6 maja przed sądem. – Zdecydowałem się na to tylko dlatego, że moja sytuacja rodzinna jest ciężka. Mieszkam na wsi, moi rodzice są rencistami. Ojciec przeszedł dwa zawały, matka choruje na stwardnienie rozsiane. Nie zarobiłem jako kurier. Straciłem tylko mnóstwo pieniędzy i czasu. Wszystskich zawiodłem – dodał. O czas na „przemyślenie swojej sytuacji procesowej” poprosił inny z oskarżonych, 35-letni Jacek W.
Górnicy i brukarze
Do zarzucanych czynów nie przyznają się Mariusz P. ,Damian Ś. oraz rybniczanin Piotr G. Jedną z osób, która zaopatrywała się w narkotyki był Radosław M., rocznik 1988, górnik, wcześniej już karany. Mieszkaniec Pszowa między innymi w swoim mieście miał upłynnić 15 kilogramów narkotyków o wartości 210 tysięcy złotych, obracał również substancją o nazwie mefedron. Wśród kilkunastu oskarżonych osób jest również Damian S., brukarz z Radlina, wcześniej karany, który w Rybniku, Pszowie, Rydułtowach i Knurowie miał kupić kilogramy marihuany, a następnie sprzedać je nieustalonym osobom czyniąc sobie z tego stałe źródło utrzymania. Damian S. zajmował się już w przeszłości handlem narkotykami, za co został prawomocnie skazany.
Adrian Czarnota