Szybkie pożyczki rujnują rencistów i emerytów
OPS przestrzega przed zbyt szybkim zaciąganiem zobowiązań finansowych, zwłaszcza tzw. szybkich pożyczek
GORZYCE Szefowa Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorzycach przedstawiła niedawno ocenę zasobów OPS. To diagnoza problemów i zagrożeń na jakie narażeni są nie tylko klienci OPS-u.
Sporo o kondycji mieszkańców Gorzyc mówią wnioski z przedstawionej oceny. A z nich wynika, że coraz częściej popadają w zadłużenie. „Hojność banków sprzed kilku lat objawia się licznymi zajęciami komorniczymi. Takie rodziny zgłaszają się po pomoc do OPS, jednakże nie mieszczą się w kryteriach i trzeba im odmawiać pomocy, choć faktycznie ich sytuacja życiowa jest bardzo trudna. Pomoc społeczna nie przewiduje odliczania wydatków na zaciągnięte kredyty (w celu wyliczenia kryterium dochodowego – przyp. red.)” – czytamy w przygotowanym dla rady gminy raporcie.
Ciężko przeżyć
Jak precyzuje szefowa OPS, problem w spłacie zobowiązań najczęściej dotyka starszych osób, rencistów, którzy pozaciągali tzw. szybkie pożyczki w różnego rodzaju parabankach. – Jest tak jak w reklamie, bardzo szybko można je zdobyć, ale nikt z tych ludzi nie zdaje sobie sprawy, ile trzeba będzie spłacić. Dlatego coraz częściej obserwujemy sytuacje, że jakiś rencista posiada te 800–900 zł renty. Chociaż to kwota niewielka, to w świetle przepisów przekracza ona kryterium dochodowe i nie kwalifikuje się do wsparcia zasiłkiem. Tymczasem po przeprowadzeniu wywiadu okazuje się, że z tej niewielkiej renty i tak jeszcze 300 zł odciąga komornik. I wtedy za te 500 czy 600 zł naprawdę trudno przeżyć. Ale my tego co zabiera komornik nie możemy odliczyć, bo zabraniają tego przepisy – rozkłada ręce Janina Dąbrowa.
Zasiłki zgarnia „szara strefa”
Niewiele w tej materii zmienił niewielki wzrost kryterium dochodowego, uprawniającego do korzystania z pomocy społecznej. I tak znaczna część rodzin i osób, które wymagałyby pomocy nie mieści się w kryteriach. Natomiast bardzo często po pomoc sięgają osoby, które posiadają wyższy dochód, ale nieudokumentowany, bo pracują w szarej strefie. „Tym osobom nie można odmówić pomocy jeśli nie występuje dysproporcja między wykazywanymi dochodami a faktycznym stanem majątkowym. A korzystają one z każdego możliwego wsparcia, od dodatków rodzinnych, przez mieszkaniowe, po stypendia dla uczących się dzieci – czytamy w raporcie.
(art)
Dlaczego lepiej unikać „chwilówek”?
Jednym z powodów wzrostu popularności chwilówek jest ich łatwa dostępność. Chwilówki umożliwiają pożyczenie niewielkich kwot, od 50 zł do 2000 zł, na krótki okres, na przykład na miesiąc. Po upływie tego czasu klient musi zwrócić całość pożyczonej kwoty wraz z odsetkami. Niektóre firmy pozwalają przedłużyć okres spłaty, jednak wiąże się to z wysokimi opłatami, np. za przedłużenie spłaty pożyczki w wysokości 2 tys. zł o tydzień trzeba dodatkowo zapłacić ponad 160 zł, zaś o miesiąc – 300 zł. Bardzo wysokie koszty chwilówek dobrze obrazuje wskaźnik RSSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania. Przedstawia ona całkowity koszt kredytu w ujęciu procentowym, uwzględniając jego oprocentowanie oraz wszystkie prowizje i ewentualne koszty dodatkowe. O ile w przypadku kredytów oferowanych przez banki wynosi on kilkadziesiąt procent, to w przypadku firm pożyczkowych sięga kilkuset, a w niektórych przypadkach blisko 500 procent. Przykład? – Wg danych zamieszczonych w porównywarce Comperia.pl całkowity koszt kredytu w wysokości 2 tys. zł udzielony na 2 lata waha się w granicach 2200–2500 zł w zależności od oferty danego banku. Oznacza to, że zaciągając kredyt gotówkowy klient w ciągu dwóch lat musi oddać bankowi taką kwotę, płacąc co miesiąc ratę w wysokości około 100 zł. W przypadku chwilówek, za pożyczenie 2 tys. zł na miesiąc musimy zapłacić co najmniej 200 zł. Gdyby ktoś chciał korzystać z tej pożyczki przez dwa lata, całkowity koszt wyniósłby 6800 zł przy założeniu, że całość pożyczonej kwoty jest spłacana co miesiąc – podkreśla Małgorzata Dłubak z Meritum Banku.