Na wstępie
Magdalena Sołtys - Dziennikarz Nowin Wodzisławskich
W Wodzisławiu szykują się zmiany na lepsze oraz na gorsze zarazem. W zależności od czyjej strony spojrzeć - to wniosek jaki płynie z konsultacji społecznych w dzielnicy Stare Miasto. W ubiegły piątek miałam okazję uczestniczyć w tym dość osobliwym spotkaniu. Chodziło o rozmowy w temacie organizacji ruchu w rynku i przyległych mu ulicach. Dyskusja zamieniła się w koncert pobożnych życzeń. Jedne propozycje wykluczały drugie. Przedsiębiorcy chcieli tak, mieszkańcy centrum inaczej. Momentami dyskusja przebiegała na naprawdę „wysokim” poziomie. - Uważam, że ruch kołowy w rynku powinien być zabroniony - stwierdził jeden z mieszkańców Wodzisławia. - A pan przy jakiej ulicy mieszka? - zapytał go inny. - Przy Pszowskiej - odparł. - To sobie zamknij Pszowską - usłyszał. Twórcze.
Przy okazji dowiedziałam się, że niektórzy przedsiębiorcy ustawiają przed sklepami pralki i taborety, żeby nikt im tam nie zaparkował. Więc podążając ich tropem mieszkańcy powinni rano wystawiać przed swoimi domostwami wersalki, żeby „zaklepać” sobie miejsce, i dopiero wtedy spokojnie jechać do pracy.
Jaki jest sens takich konsultacji? Według mnie żaden. Ktoś, kto zna się na rzeczy, miejscy urbaniści, specjaliści od organizacji ruchu, powinni przygotować gotowe propozycje i dopiero wtedy poddać je konsultacjom. Bo trudno, żeby z takiego chaosu powstały rozwiązania, które zadowolą większość.
Polecam artykuł „Złodziej kontra miłośnik kolei”. Przed sądem złodziej torów przyznał, że kradł. W celach zarobkowych. Chce odszkodowania od mieszkańca Bełsznicy, który złapał go na gorącym uczynku i próbując zatrzymać, złamał mu rękę. Sąd zadecyduje, czy wyznanie winy było opłacalne.