W niedzielę 11 marca zmieni się handlowa rzeczywistość w Polsce. Duże sklepy będą - według nowego prawa - po raz pierwszy nieczynne. Popieram tę zmianę, bo liczę, że wprowadzi trochę spokoju w siódmym dniu tygodnia. Na drogach pojawi się mniej dostawczych tirów i samochodów w rejonach centrów handlowych. Niedziele będą jak w PRL-u - wolne od zakupów. Aż dziw, że tyle trzeba było czekać na przywrócenie tych rozwiązań z czasów komuny. Żałuję, że zakaz nie jest od razu bezwględny, tylko wprowadza się kalendarz niedziel handlowych i bez handlu. Kto się w tym połapie przy tempie życia dynamicznym jak w kalejdoskopie? Pomyślałem sobie o klientach z Czech chętnie przyjeżdżających do Raciborza, bo z ich koronami jest tu i taniej i często bliżej niż do Opawy czy Ostrawy. Pod Oborą jest ich naprawdę dużo w weekendy. Będą kompletnie zdezorientowani tą szaradą z zamykanymi i otwieranymi sklepami. U nich nawet w święta markety są czynne, a u sąsiadów jakaś ciuciubabka z zakupami.