Studzienna straciła bibliotekę
Zlikwidowano filię miejskiej książnicy, która działała w dzielnicowej szkole. Dyrektor Szczygielska zapewnia, że nikt na tym nie stracił, bo mieszkańcy nie protestowali, a bibliotekarkę, która tam pracowała – awansowano.
136 czytelników korzystało z oferty biblioteki w Studziennej. Połowę stanowili uczniowie. – Tylko 39 z nich mieszkało w Studziennej – zaznacza Małgorzata Szczygielska dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Raciborzu. Póki książnica działała w ramach Zespołu Szkolno–Przedszkolnego nr 4 (placówka dwujęzyczna z językiem niemieckim) nie było planów likwidacyjnych. Gdy szkoła zgłosiła potrzebę zajęcia pomieszczenia bibliotecznego, trzeba było znaleźć nowy lokal. Oznaczałoby to nowe wydatki, a w SP18 jest kolejna, duża filia. – Przy tak małym zainteresowaniu jakie odnotowywaliśmy w Studziennej uznałam, że tam przeniesiemy zbiory i czytelników ze Studziennej – tłumaczy dyrektor Szczygielska. Jak zapowiada filia ta ma przenieść się na parter, bo aktualnie mieści się na drugim piętrze. – Jak ktoś ze Studziennej zechce skorzystać, to zrobi to na Żorskiej – uważa dyrektorka.
Likwidacja nic dobrego
Przyczyną przenosin jest reforma oświaty i związane z nią braki lokalowe ZSP4. – To nie była moja inicjatywa, tego chciała dyrektor szkoły Małgorzata Górecka–Jarmuła – broniła się M. Szczygielska gdy na posiedzeniu komisji oświaty przepytywała ją Anna Ronin. – Rozumiem, że to są jakieś koszty, ale w dzisiejszych czasach to bardzo ważne, aby zwłaszcza dzieci czytały książki. Kulturę czytania należy podtrzymywać – zauważyła. Ronin wolałaby nie likwidować książnicy w dzielnicy tylko znaleźć dla niej miejsce w pobliżu. Wskazała placówkę w pobliskim Sudole (szkoła katolicka prowadzona przez stowarzyszenie; budynek jest miejski). – Lepiej zostawić coś co było, choćby w ograniczonym zakresie, ale nie całkiem rezygnować – kontynuowała. Tu dyrektor Szczygielska wskazała konieczność poniesienia nakładów finansowych na dostosowanie pomieszczeń.
Ucieczka z dzielnic
Anna Ronin oceniła jako niekorzystne pozbawianie dzielnicy placówki kulturalnej. – To uciekanie z dzielnic, gdzie życie kulturalne też powinno się toczyć – dodała. Nie zgodził się z nią prezydent Mirosław Lenk powołując się na przykład partnerskiego Leverkusen gdzie w mieście liczącym 250 tys. mieszkańców
działa jedna, duża biblioteka publiczna. Podpowiedział mieszkańcom Studziennej by korzystali z biblioteki szkolnej, która ostała się w murach ZSP4. Sam nie korzysta z filii w Ocicach gdzie mieszka tylko wypożycza książki na Kasprowicza, gdzie jest placówka z bogatszą ofertą. Leszek Szczasny też krytycznie odniósł się do decyzji o likwidacji. Dyrektor Szczygielska pocieszała, że jak trzeba to starszym, niepełnosprawnym mieszkańcom bibliotekarze mogą dowieźć książkę. Wystarczy w tym celu przedzwonić do placówki (tel. 32 415 35 88). Marek Rapnicki był ciekaw ile zaoszczędzi budżet biblioteki na likwidacji filii, ale Szczygielska wyjawiła, że nic. Dodała, że bibliotekarka ze Studziennej nie straciła pracy, bo została kierowniczką jednostki na Żorskiej skąd dwie panie odeszły na emeryturę.
(ma.w)
Niska liczba
Małgorzata Szczygielska przypomniała, że już w 2011 roku był problem z umiejscowieniem bibliotecznej filii w Studziennej. Wówczas wyprowadzono ją z tzw. budynku B na terenie szkolnym. Zdaniem bibliotekarki „tak niska liczba” czytelników ze Studziennej zaspokoi teraz swoje potrzeby czytelnicze w placówce na Żorskiej lub Kasprowicza. – O planach likwidacji w dzielnicy wiedziano od dłuższego czasu i nikt się nie oburzał – przekonywała radnych dyrektorka.