Powiatowy żniwniok w krainie mleka
Przedszkolaki z proboszczem przegonili deszczowe chmury znad Krzanowic, gdzie w niedzielę 26 sierpnia radośnie dziękowano za tegoroczne plony. – Zbiory musiały być dobre bo traktorzysta się śmieje – mówił Jan Długosz, sołtys, szef rady miejskiej i mistrz ceremonii krzanowickich dożynek powiatowo-gminnych.
Mszę dożynkową odprawił zaproszony na tę okazję biskup Jan Kopiec. Po duchowej uczcie przyszła pora na kulinarną – goście oficjalni zjedli obiad w restauracji Perła. Po posiłku udali się na zbiórkę korowodu żartując, że w nim spalą kalorie. Nie mylili się, bo trasa prowadziła niemal przez całe Krzanowice. Korowód wyruszył spod bazy SKR-u i przejechał m.in. tzw. straną, później ulicą Opawską, aby dotrzeć na rynek, gdzie uczestników przejazdu (i przemarszu) barwnie prezentował sołtys Długosz.
Tuż za jadącym na czele najnowszym nabytkiem OSP – wozem bojowym pozyskanym tej wiosny – poszły w korowodzie przedszkolaki. Ich uśmiechnięte twarze zdaniem Jana Długosza przegoniły znad Krzanowic deszczowe chmury. Później starosta Ryszard Winiarski mówił, że to także zasługa proboszcza Tomasza Giergi, który wymodlił, by po godz. 14.00 wyszło słońce. Inne VIP-y szły w pochodzie dożynkowym z długimi, ciemnymi parasolkami, ale zastrzegano, że nie jest to żadna akcja polityczna. Wśród najważniejszych zaproszonych pojawiła się posłanka Gabriela Lenartowicz (mieszka w Krzanowicach), a później dojechał poseł Czesław Sobierajski. Śląskim, tradycyjnym strojem wyróżniał się dyrektor biura Subregionu Zachodniego Adam Wawoczny. Partnerska dla Krzanowic miejscowość Salzbergen wysłała z Niemiec delegację, podobnie uczyniły Chuchelna i Strahovice.
W korowodzie znalazło się wiele maszyn rolniczych, tych tradycyjnych, liczących po parę dekad jak i tych, o których J. Długosz mówił: nówka lakier jeszcze się świeci. O ile z przodu korowodu dominowały konie mechaniczne to na końcu jechały żywe, niosąc amazonki (świetnie prezentowały się siostry Gocman) i ciągnąc bryczki, w tym tę najważniejszą ze starostami. Byli nimi Regina i Heinz Kretkowie. – Richtig widać dożynki bo słoma zalega na ulicach – śmiał się z publicznością sołtys. Podczas części oficjalnej, prowadzonej ze sceny w farskim ogrodzie, burmistrz Andrzej Strzedulla zauważył, że po tak wielu upalnych dniach deszcz nadszedł dopiero w święto plonów. – Podziwiamy naszych rolników i cenimy za wysoki poziom, jaki reprezentują w swej pracy. Ileż oni trudu wkładają w prace na roli by zebrać plony. Jesteście nam bardzo potrzebni. Jako samorządowcy chcemy pielęgnować tradycje dożynkowe – mówił ze sceny Strzedulla. Zapowiedział powstanie w Krzanowicach Izby Regionalnej, gdzie gmina pokaże m.in. przedmioty wykorzystywane przez rolników w przeszłości.
Starosta Winiarski, współgospodarz imprezy, oznajmił, że są to już 20. dożynki powiatowo-gminne, kolejne tej rangi odbywające się w Krzanowicach. Poseł Sobierajski nazwał ziemię raciborską zapleczem żywnościowym całego Śląska.
Kolejne powiatowe dożynki odbędą się w Pietrowicach Wielkich. Wójt Andrzej Wawrzynek przyjął w Krzanowicach symboliczny bochen chleba i zadeklarował, że jego gmina z radością podejmie u siebie „wspólnotę ziemi raciborskiej”.
(ma.w)