Piórem naczelnego: Gminne skojarzenia
Mariusz Weidner, Redaktor naczelny Nowin Raciborskich
Wpierw podczas Gali Filarów jeden z lokalnych autorytetów (ma medal „Zasłużony dla Raciborza”) Marian Szlapański rzucił hasłem: zróbmy coś z Raciborzem, bo staje się gminą, a przestaje być miastem. Dwa dni później na Rynku pojawił się znany polityk prawicy Tadeusz Cymański i parę razy wypalił: wybierzmy na burmistrza naszego kandydata. Pan Marian mówił z serca, z troską kogoś, kto od ponad pół wieku współtworzy nasze miasto. Odbudowywał je z gruzów, pracował nad marką PKO, które przez dziesięciolecia było synonimem banku w Polsce. Ma prawo zwrócić uwagę, że Racibórz nie jest już tym ośrodkiem, który zapamiętał z lat swej aktywności zawodowej. Skojarzenia posła Cymańskiego też nie są do końca przypadkowe, bo oceniał na pierwszy rzut oka, będąc u nas przejazdem w wyczerpującej, weekendowej trasie po kilku miastach. Bronią się liderzy znad Odry: prezydent Lenk radzi nie przywiązywać się do przyszłości, bo w Raciborzu wiele się dzieje i nowości nie brak; przedsiębiorca Roman Majnusz też podkreślał, w reakcji na słowa M. Szlapańskiego, że w gospodarce nie ma narzekań, a jak ktoś zazdrości Rybnikowi to niech wymieni co tam takiego jest poza elektrownią. Dobrze, że wątek „zagrożenia gminą” pojawił się w czasie kampanii wyborczej, bo już wywołał dyskusję, która pewnie się rozwinie wśród kandydatów.