„To był nasz chłop”. Odszedł ks. Piotr Figurniak, proboszcz z Rudyszwałdu
Był dobrym duszpasterzem, ale i duchownym z wieloma pasjami. Ksiądz Piotr Figurniak zmarł w nocy z 23 na 24 września. Odszedł w wieku 52 lat. W parafii pw. Trójcy Świętej w Rudyszwałdzie służył ponad 14 lat.
Jeszcze nie tak dawno ksiądz święcił nowo otwieraną remizę w Rudyszwałdzie, a teraz w tym samym miejscu spotykamy się z mieszkańcami i rozmawiamy o jego śmierci. Prosimy o powspominanie proboszcza, gdy nagle dostrzegamy, jak nasze pytanie wywołuje u zgromadzonych łzy... To nie powinno dziwić, zawsze opłakujemy zmarłych, zazwyczaj jednak tych najbliższych. Spotkanie pokazało, jak silna więź łączyła mieszkańców z ich ukochanym farorzem.
Pszczelarstwo, fotografia, wędkarstwo
Ksiądz interesował się pszczelarstwem, mógł o tym rozmawiać godzinami. – Mówił nam kiedyś, że odziedziczył to po dziadku ze strony mamy – wspomina Piotr Głowacz, jeden z mieszkańców. Jego pasja została nawet uhonorowana medalem ministra rolnictwa. Duchowny interesował się też fotografią i wędkarstwem. Mimo że nie miał czasu na łowienie ryb, to ciągle podejmował rozmowy na ten temat.
Zawsze za mieszkańcami
Mieszkańcy wspominają księdza jako ciepłego człowieka, który zawsze stał po ich stronie, wspierał pomysły i pomagał przy realizacji. – To był nasz chłop – mówią zgodnie zgromadzeni w rudyszwałdzkiej remizie. – Zawsze cieszył się, jak robiliśmy imprezy, mówił, że trzeba się bawić. Na jednym wydarzeniu było mało ludzi, był to Kartofelfest, na drugi dzień na mszy powiedział „Niech żałuje ten, kogo nie było” – przywołuje wspomnienia Urszula Błaszczok.
Uwielbiał dzieci
Chorych odwiedzał zawsze z dobrym słowem. Był też miło nastawiony do dzieci, nie przeszkadzało mu gaworzenie podczas mszy, mówił, że być może „tak dzieci wychwalają Boga”.
Zachęcał też do posługi ministranckiej i zawsze przynosiło to skutek. W Rudyszwałdzie nigdy nie narzekano na brak ministrantów.
Ksiądz czuł się już gorzej
Duchowny zmagał się z wieloma chorobami, nigdy jednak nie narzekał. Mieszkańcy jednakowoż zaczęli dostrzegać, że ksiądz czuje się gorzej. Dostrzeżono to m.in. podczas tegorocznych uroczystości zorganizowanych na Boże Ciało, ale też podczas dorocznej procesji organizowanej przez parafię do kapliczki św. Jana Nepomucena (wierni wędrują od kościoła do kapliczki, uroczystość organizowana jest na przełomie maja i czerwca). – Ksiądz wtedy powiedział, że nie da rady przejść i podjedzie samochodem. Teraz wiemy, że postęp jego choroby był ogromny – mówi Krystian Rybarz, przewodniczący rady parafialnej.
Pełnił posługę do śmierci
Duchowny źle czuł się już w sobotę (22.09) wieczorem, odprawił jednak poranną mszę świętą w niedzielę, po jej zakończeniu poczuł się gorzej, wezwano pogotowie, które zabrało go do szpitala. Po południu został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. – Ksiądz męczył się na tej mszy, było to po nim widać. Po jej zakończeniu poszliśmy do zakrystii i tam wypowiedział słowa: „Jeszcze jedna msza i jadę do szpitala” – wspomina Grzegorz Matuszek z rady parafialnej, który uczestniczył w porannej mszy.
Mieszkańcy odwiedzili księdza w szpitalu, usłyszeli od lekarza, że mają przygotować się na najgorsze, obecna była przy nim również jego siostra, która również służy Bogu, wstąpiła do Klasztoru Annuntiata w Raciborzu.
Z relacji mieszkańców wynika, że ksiądz zmarł w nocy około godziny 23.00.
Jednoczył nawet po śmierci
Duchowny spoczął w Lasowicach Wielkich (województwo opolskie, powiat kluczborski), bo z tamtych rejonów pochodził. Pogrzeb zorganizowano 27 września, dzień wcześniej w Rudyszwałdzie odbyła się eksportacja zwłok, był to tym samym ostatni moment na pożegnanie proboszcza przez mieszkańców. – We wiosce bywa różnie, czasami się nie zgadzamy. Pogrzeb pozostanie mi na długo w pamięci, bo było to największe zjednoczenie wioski od kilkunastu lat. Nikt nie odmówił nam pomocy – mówi przewodniczący rady parafialnej.
Miejscowi strażacy towarzyszyli duchownemu w ostatniej drodze, byli tzw. tragarzami, czyli nosili trumnę. Liczna grupa mieszkańców uczestniczyła również w pogrzebie w Lasowicach Wielkich. – Został wynajęty autobus, dodatkowo wiele parafian pojechało swoimi samochodami – dodaje Krystian Rybarz.
Nikt nie będzie taki jak ksiądz Piotr
Mieszkańcy czekają na nowego proboszcza, zauważają jednak, że „nikt nie będzie taki jak ksiądz Piotr”. Poprzedni proboszcz, ks. Franciszek Moszyński w rudyszwałdzkiej parafii służył aż 30 lat, zmarł nagle.
Wspomnienia zebrał Dawid Machecki
Ksiądz Piotr Figurniak urodził się 20 lutego 1966 roku w Zębowicach. Święcenia kapłańskie, z rąk biskupa pomocniczego Jana Bagińskiego przyjął w katedrze Podwyższenia Krzyża Świętego w Opolu 19 czerwca 1993 roku. Był kolejno wikariuszem w parafiach: Wniebowzięcia NMP w Jemielnicy (1993–1997), św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Paczkowie (1997–2001) oraz Wniebowzięcia NMP w Raciborzu (2001–2004). Od 2004 r. był proboszczem Parafii Trójcy Świętej Rudyszwałdzie w dekanacie tworkowskim. Nauczał też religii w I LO w Raciborzu.