Wasiczek o kulturze morawskiej: to co czuję, to co wiem.
Najnowszy projekt euroregionalny realizowany w Krzanowicach przez MOK i jego dyrektora Mariana Wasiczka integruje Polaków z Czechami w oparciu o klasyczne bajki z obu stron granicy. Ośrodek specjalizuje się w przygranicznych projektach, zwłaszcza tych kultywujących miejscowe tradycje. O ich roli rozmawiamy z szefem placówki.
– Dlaczego tak wiele projektów MOK poświęconych jest kulturze morawskiej?
– Od około 10 lat zajmuję się na poważnie tożsamością morawską, tutejszą historią i tradycją. Ciekawym jest to, w jaki sposób ludzie kiedyś tu żyli. Co mnie skłoniło żeby się tym zajmować? Urodziłem się tutaj, jestem rdzennym mieszkańcem tej ziemi. Własne korzenie są tym, na czym każdy z nas, buduje swoje jestestwo, to kim jest i z czego się wywodzi.
– Czy takie działania są faktycznie potrzebne? Miejscowi znają przecież swoją przeszłość.
– Wiem, że jest to im potrzebne. Mam wielu znajomych, którzy powyjeżdżali i rozsiali się po całej Europie. Wiem jak reagują na różne rzeczy, realizowane przez MOK. Z dużym sentymentem. Gdy byli dziećmi, młodzieżą, otaczali się tą kulturą i tradycją i dziś z perspektywy jest to dla nich istotne. 20 lat i dłużej są już poza Polską, ale odwołują się do korzeni. Ten ich sentymentalizm był powodem dlaczego się tym zająłem i wydałem 10 książek na ten temat.
– Skąd wzięła się ta skłonność do ocalenia od zapomnienia tych tradycji?
– To jak kiedyś ludzie żyli jest mi bliskie, bo wśród nich się wychowałem. Dla mnie, jako dziecka, nie było niczym wyjątkowym, tylko normalną codziennością. Dziś jako osoba dojrzała mam porównanie do innych kultur i zwyczajów i wiem, że to są wartościowe rzeczy warte pielęgnowania i utrwalania.
– Jako rdzenny mieszkaniec tych ziem, ktoś z nastawieniem na ochronę kultury morawskiej, jak był pan traktowany na studiach, a potem w kontaktach zawodowych na zewnątrz?
– Do dziś jestem traktowany jako taki pozytywny dziwak. Taki „czechol”. Przyznam, że wykorzystywałem to w prywatnych sytuacjach, a na gwarę przełączam się niejako automatycznie, zwłaszcza w rozmowach, kontaktach z miejscowymi, dojrzałymi mieszkańcami.
– Gdzie występuje w naszym powiecie kultura morawska?
– To są tereny całej gminy Krzanowice i rejon Owsiszcz w gminie Krzyżanowice, taki cypelek po polskiej stronie. Warto o tym mówić i pamiętać. Morawski to wciąż może być żywy język. Że tak można mówić, opisywać świat, codzienne sytuacje.
– Która z tradycji wydaje się panu szczególnie interesująca?
– Interesuję się np. takimi tradycjami jak kłapanie. Odbywało się z użyciem drewnianych klekotek w okresie wielkanocnym. Ludzie, którzy kłapali byli biedni, chodzili do bogatych gospodarzy, którzy się tym nie zajmowali. Po trzecim dniu kłapania biedni zbierali od bogatych, do koszyków: jajka, słodycze i żywność i to była taka wiejska pomoc w obfitym świętowaniu dla wszystkich.
– Jakimi działaniami utrwala pan tradycje morawskie?
– Nagrałem np. na płytę CD piosenki morawskie, przyśpiewki, żeby to gdzieś zapisać, utrwalić, aby służyło ludziom w przyszłości. Mam dowody na to, że jest to wiedza przekazywana, utrwala
na. Wydane przez nas książki pokonferencyjne służą kolejnym publikacjom jako źródła, np. dla pana Pawła Newerli w historii Pietrowic Wielkich. Środowiska naukowe, pasjonaci kultury, folkloru i tradycji korzystają z tego. W powiązaniu z Czechami realizujemy takie projekty.
– Czy to się „opłaca” MOK-owi?
– Dwa nasze projekty były wyróżnione na galach Euroregionu, a jeden zdobył nagrodę dla najlepszego zrealizowanego za unijne dotacje.
– O MOK można mówić Miejscowy Dom Kultury, bo tak mocno związany jest z tutejszą tradycją.
– Mogłem oderwać tę placówkę od miejscowej kultury. Myślę, że dyrektor z zewnątrz inaczej prowadziłby tę placówkę. Miejscowy działa w obronie tutejszych dóbr kultury. Próbuję w tym celu wykorzystać współczesne formy komunikacji, media społecznościowe, internet (www.kulturamorawska.eu). Nie chciałem tu tworzyć czegoś obcego, niedopasowanego do rzeczywistości. Zająłem się czymś prawdziwym.
– Mamy obecnie rozkwit kultury smartfonowej. Jakie snuje pan prognozy dla dalszego trwania kultury morawskiej w tych warunkach?
– Nie poddajemy się. Istnieje muzeum regionalne w Borucinie, to już 20 lat odkąd powstało. Powstanie kolejna izba przy granicy. Niebezpieczeństwo zaniku tradycji oczywiście istnieje, bo świat wokół nas jest ciekawy i kuszący. W tym jednak moja rola, by rzeczy, którymi się fascynuję, próbować przedstawiać w nowej formie; bo to są wciąż ciekawe rzeczy.
Rozmawiał Mariusz Weidner
Wybrane słownictwo gwary morawskiej:
1. Kłupac – pukać
2. Kniz – ksiądz
3. Kładziwko – młotek
4. Żybrz – drabina
5. Zaruściały – zardzewiały
6. Hrzebik – gwóźdź
7. Hruza – straszne
8. Hrzybia – źrebię
9. Jakla – marynarka
10. Kaj – dokąd
11. Knefel – guzik
12. Truhła – trumna
13. Krepla – pączek
14. Klizać – ślizgać się
15. Zażyrka – utrapienie, kłopot
16. Zbytkować – psocić
17. Zatopić – zapalić w piecu
18. Zol – sala taneczna
19. Łuński – ubiegłoroczny
20. Maiz – kukurydza