Hala namiotowa trafiła do prokuratora
Michał Woś uważa, że doszło do nieprawidłowości przy budowie kompleksu lekkoatletycznego przy ZSOMS w Raciborzu. Swoje zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa złożył 8 stycznia w Prokuraturze Rejonowej.
ZSOMS prowadził w latach 2012 – 2014 inwestycję pod nazwą „Bliżej sportu – budowa kompleksu lekkoatletycznego przy ZSOMS w Raciborzu). Inwestycję przygotowywał Powiat Raciborski, bo prowadził wówczas szkołę sportową. W trakcie realizacji hali zespół przejął marszałek województwa. Woś wskazuje, że kompleks miał służyć uczniom szkoły, a kilkuletnie doświadczenia w jego użytkowaniu dowodzą, że nie spełnia wymogów ustalonych przez ministra edukacji. Wedle nich, w pomieszczeniach, gdzie odbywają się zajęcia szkolne, temperatura musi wynosić co najmniej 18 stopni Celsjusza. Zimą spada znacząco poniżej wartości podanej w przepisach prawa. Z kolei latem jest tam gorąco, do tego stopnia, że są trudności z treningiem.
Autor zgłoszenia do prokuratury uważa, że hala ZSOMS nie spełnia swojej funkcji, co może wynikać z nieprawidłowości, jakie miały miejsce przy jej budowaniu, a następnie przy odbiorze przez inwestora. W grudniu 2014 odnotowano wady w protokole odbioru, ale nie uznano by stanowiły podstawę do odmowy odebrania obiektu od wykonawcy. W kolejnych latach ujawniały się kolejne usterki, a przeglądy gwarancyjne potwierdzały ich istnienie. Wcześniejszy odbiór budzi więc wątpliwość zgłaszającego co do zasadności tamtej decyzji.
Kto powinien złożyć wyjaśnienia w tej sprawie? Wykonawcami zadania były dwie firmy – Sport Halls z Wrocławia, która zaczęła budowę i Saltex Europa z Wrocławia, która ją dokończyła. Rolę inwestora zastępczego pełniło Raciborskie Przedsiębiorstwo Inwestycyjne. Odbioru inwestycji dokonali w grudniu 2014 roku: dyrektor ZSOMS z kierownikiem szkoły ds. inwestycji; prezes RPI i inspektorzy nadzoru z tej spółki; w obecności kierownika budowy firmy Saltex, prezesa tej spółki oraz projektanta obiektu. W trakcie użytkowania obiektu zgłaszano problemy m.in. z dachem hali.
M. Woś zwrócił się do prokuratury o wyjaśnienie okoliczności sprawy oraz ich ocenę prawno-karną. Pyta czy zaistniała sytuacja nie nosi znamion przestępstwa poprzez niedopełnienie obowiązków na etapie realizacji inwestycji i odbioru końcowego oraz przy usuwaniu wad pod odbiorze, a także poprzez poświadczenie nieprawdy w dokumentach odbiorowych, że obiekt jest możliwy do odebrania.
(ma.w)
Woś: nie ma zgody na zamiatanie niewygodnych spraw pod dywan
– Dlaczego zdecydował się pan na kontakt z prokuraturą w sprawie hali ZSOMS?
– O tym, że hala jest pełna usterek wiedzą chyba wszyscy raciborzanie. Różne interwencje, poprawki, wykonywane są tam prawie bez przerwy. Jedną z pierwszych decyzji po objęciu nowych obowiązków w urzędzie marszałkowskim było dokładne przeanalizowanie tematu budowy tej hali. Cały materiał został przejrzany. W hali występują trudności. Według koncepcji miał to być obiekt przyszkolny, lekkoatletyczny spełniający wszelkie normy i dostosowany do organizacji zawodów. W trakcie budowy, PZLA zgłosił uwagi, że normy związkowe i międzynarodowe nie są spełniane. Po odbiorze okazało się, że jako
obiekt przyszkolny hala też nie spełnia wymogów określonych w przepisach prawa. Ujawniono wtedy szereg wad konstrukcyjnych obiektu. Niespełniony był też podstawowy parametr przyszkolnej hali, jakim jest odpowiednia temperatura panująca wewnątrz. W takich warunkach nie da się kształcić przyszłych mistrzów.
– Treningi jednak się odbywały. Ćwiczyli tu tacy wybitni sportowcy jak Justyna Święty-Ersetic czy Artur Noga. Może da się tak „wykuwać” talenty?
– Wiedza o usterkach i wadach była już na etapie odbiorów, w grudniu 2014 roku. Dokonywano kolejnych korekt. Obiekt groził swego rodzaju katastrofą przy swojej konstrukcji dachu, wzywano strażaków na interwencję. Dlatego postanowi
łem zawiadomić prokuraturę. Bo w zarządzie województwa nie ma zgody na to, żeby jakieś sprawy zamiatać pod dywan. Kiedy wiemy, że zostały dokonane odbiory mimo faktycznej wiedzy o wadach, to trzeba wyciągnąć konsekwencje. Czy doszło do przestępstwa, oceni prokuratura. To ona zbada stan prac, ewentualnie odpowiedzialność osób, które podejmowały decyzję i to czy nie doszło do poświadczenia nieprawdy.
– Pańskie zgłoszenie do prokuratury zbiegło się z zamknięciem hali.
– Zawiadomienie do prokuratury nastąpiło przed tym przykrym wydarzeniem, wyłączeniem hali z użytkowania. Uczniowie nie mogą z niej korzystać. Hala stoi i niszczeje. Przez wady konstrukcyjne. Trzeba wyciągnąć konsekwencje. Nie może być tak, że przechodzi się obojętnie nad wydatkowaniem środków publicznych. Zamknięcie hali przekonuje mnie o słuszności mojego zgłoszenia w prokuraturze.
– Jaka jest przyszłość tego obiektu?
– Kolejnym tematem jest to, co zrobić na przyszłość. Hala powstała gigantycznym kosztem kilkunastu milionów złotych. Wstępne szacunki naprawy, czy zmiany zadaszenia wskazują, że może to być od kilku do kilkunastu milionów zło
tych. To bardzo niepokojące. Analizujemy teraz możliwości budżetu województwa w tym zakresie. Halę trzeba tak naprawić, by spełniała parametry. Pozostanie to obiekt szkolny. Gdyby chcieć z niego taki, jaki widziałby tu PZLA to halę trzeba byłoby zburzyć i postawić od nowa.
– Kto pańskim zdaniem jest odpowiedzialny za obecne problemy z halą namiotową?
– Odpowiedzialność? Prokuratura jest zawiadomiona o szczegółach sprawy, łącznie ze wskazaniem osób do udzielania dalszych informacji. To prokuratura jest upoważniona do wskazywania, kto może odpowiadać za stan rzeczy. Ja nie jestem tym, który miałby o tym przesądzać.
Pytał Mariusz Weidner