Zmiany w statucie gminy doprowadziły do nieporozumień
Na lutowej sesji w Krzyżanowicach procedowano uchwałę w sprawie zmian w statucie gminy, zastrzeżenia miała jednak opozycja. Zgłaszała więc wnioski formalne, wszystkie przepadały. Zmiany zaproponowane przez urząd finalnie zostały przyjęte.
Miesiąc później
Radni opozycyjni chcieli, aby uchwała była procedowana miesiąc później. – Statut jest konstytucją działania samorządu na szczeblu lokalnym. Radni omawiali jego zapisy na wspólnej komisji dzień przed sesją. Tak ważny dokument jak statutach powinien być poddany szerszym konsultacjom, które wprawdzie formalnie się odbyły, jednakże nikt nie zgłosił żadnych uwag. Radni dowiedzieli się o projekcie tej uchwały na siedem dni przed sesją. Uważamy, że tak ważny dokument, jak statut powinien zawierać zapisy, które każda strona powinna mieć szanse przedstawić, przedyskutować z opinią i później w nim zawrzeć. Nie do zaakceptowania są zapisy, które w projekcie statutu dotyczącym porządku obrad nie dają możliwości zadawania pytań organowi wykonawczemu. Pomijają interpelacje i zapytania radnych, a także pomijają wolne wnioski i sprawy organizacyjne – uzasadnił radny Oliwer Huptaś.
Nadal będzie można pytać
Wójt Grzegorz Utracki nie zgadzał się, że projekt statutu nie był poddany konsultacjom. Mówił, że często dzieje się tak, że nikt nie zgłasza uwag. – To nie znaczy, że było coś robione w ukryciu – zapewniał. Argumentował, że projekt przygotowanego statut jest zgodny prawem. Odniósł się również do kwestii dotyczącej punktu interpelacji i zapytań radnych. Stwierdzeniem „dziwne rzeczy” określił przypadek, kiedy radni opozycyjni pytają o coś na sesji, wtedy wójt odpowiada, a później te same kwestie poruszają we wnioskach. Urząd jest wtedy zobowiązany do odpowiedzi pisemnej. Szef gminy zwracał uwagę na to, że jest to powielanie pracy. – Jako wójt nie jestem zobowiązany do odpowiadania na pytania na sesji, bo tego ustawa nie przewiduje. Państwo jako radni mogą składać interpelacje i wnioski, na które jestem zobowiązany odpowiedzieć. Tak będę czynić – mówił. Przypominał, że radni dzień wcześniej na posiedzeniu komisji zgodzili się, że pytania i tak będą mogły wybrzmiewać na sesjach. – Trzeba zrozumieć i uszanować to, że nadzór prawny uchyli nam statut zawierający te kwestie, których nie akceptują. Żaden radny nie może być obojętny na to, co mówimy. Zawsze staramy się przygotowywać projekty uchwał rzetelnie – dopowiadał.
– Daleki jestem od podejrzewania o niepamięć. Wczoraj na ten temat dyskutowaliśmy i sugerowałem, żeby wypracować jedyny, wydaje się, słuszny sposób komunikowania i powagi sesji, jaki był praktykowany przez przynajmniej trzy ostatnie kadencje – dołączył Brunon Chrzibek. Przewodniczący rady powtarzał słowa wójta, mówił, że w sprawach organizacyjnych, radni nadal będą mogli pytania zadawać, bo taką zgłosił autopoprawkę.
Refleksje opozycji
Wniosek radnego Huptasia został przegłosowany i przepadł. Na tym dyskusja się nie zakończyła. Głos zabrała radna opozycyjna Barbara Szymczyna, która nawiązywała do posiedzenia komisji i tam podjętych decyzji, mówiła, że pewne refleksje mogą nadejść po czasie. Nie zgadzała się z zapisami statutu oraz słowami wójta. – Niektóre odpowiedzi wymagają doprecyzowania, stąd nasze pisemne wnioski w formie interpelacji – uzasadniała. Przypominała również, że pytania i odpowiedzi wymagają publikacji w Biuletynie Informacji Publicznej, a to jak mówiła, nie zostało jeszcze uczynione. Przedstawiała również statut powiatu, w którym zapis (konkretnie nawiązywała do punktu interpelacji i zapytań radnych), proponowany do usunięcia z krzyżanowickiego dokumentu, funkcjonuje i został zatwierdzony przez nadzór prawny. Dopytywana przez przewodniczącego rady Brunona Chrzibka, co zmieniło się od wczorajszych ustaleń, zauważała, że grupa radnych, którą reprezentuje, ma uwagi nie tyle do zapisów w statucie, ale do ich interpretacji.
Kolejno do dyskusji dołączył radny Roman Kaczor oraz sekretarz Małgorzata Krzemień, którzy popierali w swoich wypowiedzi, wójta oraz przewodniczącego rady. – Myślę, że czas siedmiu dni był czasem wystarczającym na zapoznanie się ze statutem – argumentowała z kolei zastępca przewodniczącego rady Beata Płaczek.
Zmiana zdania
Brunon Chrzibek zamierzał zakończyć dyskusję, jednak ponownie o głos poprosiła radna Szymczyna. Przewodniczący zauważał, że jest tzw. „policjantem na sesji” i odbiera głos, radna nie odpuszczała, wtedy przewodniczący złożył wniosek formalny o zamknięcie dyskusji. To wywołało małe zamieszanie, obrady przerwano. Po ich wznowieniu przewodniczący oznajmił, że wycofuje swój wniosek. – Nie zauważyłem, że pani radna Barbara Szymczyna zgłaszała się do wypowiedzi – zakomunikował. Kolejno radni Szymczyna i Huptaś zgłosili po jednym wniosku dotyczącym uchwalanego statutu, te jednak przepadły. Przy kolejnej prośbie w sprawie zabrania głosu przez radnego Huptasia, przewodniczący oznajmił: „Myślę, że nie ma sensu kontynuować przepychanek”, a następnie uchwałę poddał pod głosowanie. Statut został przyjęty.
(mad)