– Na czym polega ten fenomen, że po wykupieniu prywatnego ubezpieczenia nabywca uzyskuje szybki dostęp do specjalistów z wielu zakresów, a ten, kogo obejmuje tylko podstawowe ubezpieczenie, ten jest skazany na wielomiesięczne oczekiwanie na poradę lekarza? – dociekał na kwietniowym posiedzeniu. Zaznaczył, że „pyta lekarzy”.

Długo i krótko

Jak mówił T. Cofała, zawarcie takiego ubezpieczenia skraca okres wyczekiwania na wizytę u specjalisty do tygodni, a nawet dni. Tymczasem bez takiej umowy terminy wizyt sięgają nawet lat. Od radnego usłyszeliśmy, że słyszał o ofercie dla jednej z raciborskich instytucji, gdzie miesięczny wykup ubezpieczenia wynosił ok. 250 zł. Z liczącej kilkadziesiąt osób załogi chęć wyraziło tylko kilka. – Taka kwota przy obecnych zarobkach, odciągana co miesiąc od wypłaty nie jest mała – zauważył Cofała.

Za mało specjalistów

Reprezentujący Centrum Zdrowia (przychodnie przy Ocickiej i Klasztornej w Raciborzu) Mariusz Chlebek mówił, że to zakłady pracy decydują się na takie prywatne, grupowe ubezpieczenia. Wie z praktyki, że tego typu ofert jest na rynku coraz więcej i sporo firm decyduje się je wykupić dla swojej kadry jako bonus.

– Do świadczeń opłacanych z puli NFZ są kolejki, bo za mało jest zakontraktowanych specjalistów. Kontrakty są za małe względem potrzeb – tłumaczył M. Chlebek. Wskazał przy tym, że jest forma tzw. porad pilnych, w których pacjent, który potrzebuje szybkiej pomocy, jest przyjmowany poza kolejnością.

Różnica w stawce

Kawę na ławę wyłożył w kwestii fenomenu ubezpieczonych prywatnie lekarz Jarosław Krężel z Eskulapa. – To fundusz nie chce zapłacić więcej za porady specjalistyczne. Stawka w NFZ wynosi 37 zł dla lekarza a np. Medicover płaci około 120 zł – podał radnym z komisji zdrowia.

(ma.w)