Na Szczęśliwej boją się zamurowania. Rada miasta może zmienić plan zagospodarowania
Dwóch raciborzan – byłych rafakowców przyszło 22 czerwca do radnych komisji gospodarki miejskiej, by prosić ich o wsparcie w sprawie planowanej budowy nowego bloku przy ul. Szczęśliwej. 65 mieszkańców tamtejszego osiedla zawnioskowało w magistracie o zmianę planu zagospodarowania tego obszaru i zablokowanie tam zabudowy wielorodzinnej.
Pan Adam 30 lat mieszka przy Szczęśliwej i od 9 miesięcy wspólnie z sąsiadami zmaga się ze zbliżającą się wizją zabetonowania mu widoku z balkonu i zagrożenia dla nowej tężni znajdującej się przy osiedlu. Z jego wiedzy wynika, że w przyszłym tygodniu trafi do starosty wniosek o pozwolenie na budowę nowego, czteropiętrowego bloku na terenie obecnych trawników.
Sprawa sięga 2020 roku i wcześniejszego kupna Rafako przez PBG. – Po odejściu z PGL Dom pana prezesa Dziedzica, przyszedł dyrektor z Poznania, z PBG. My chcieliśmy wtedy kupić ten teren, ale zawsze nasze starania kończyły się niepowodzeniem. Zarzuty, że chcieliśmy to za darmo, były nieprawdziwe. Oferty były za 188 tys. zł w 2007 roku, a 10 lat później za 455 tys. zł. Tam jest nas jakieś 70 osób, więc takich kosztów nie byliśmy w stanie ponieść – opowiadał radnym. Jak relacjonował mieszkaniec Szczęśliwej, w końcu teren sprzedano po 20 zł 64 grosze za metr kwadratowy i choć prawo pierwokupu miało Miasto Racibórz, to w urzędzie tę ofertę zaopiniowano odmownie.
– Podano nam, że Miasto nie ma sobie nic do zarzucenia, bo nie znaleziono podstaw do zakupu – przekazał. Raciborzanie z osiedla przy tężni podejrzewają tu jakąś zmowę, ukrywanie przed nimi możliwości sprzedaży. Z inwestorem spierali się o budowę garaży pod blokami i sądownie z nim wygrali. Zajęło to jednak tyle lat, że garaże dziś stoją.
Koparki wjadą i zniszczą tężnię
Informacje o budowie nowego bloku przy Szczęśliwej pojawiły się w lutym 2022 roku. – Liczyliśmy wtedy, że szeroko pojęte dobro ogółu mieszkańców miasta skłoni urząd do wykupu tego terenu i oddania wspólnocie mieszkaniowej w dzierżawę, żeby go utrzymywała – mówił pan Adam.
Uważa, że nowa tężnia i jedyne w tej części Raciborza tak zielone miejsce, teraz zostaną zniszczone, bo blok powstanie w ścisłej bliskości tej konstrukcji. – Za jakieś dwa miesiące wjadą koparki i wszystko zniszczą – prognozował mężczyzna. Przyznał, że próbowano szukać wsparcia u wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia. Determinacja mieszkańców skłania ich do decyzji o zawiadomieniu prokuratury o podejrzeniu możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie. Ironicznie zakończył swój wywód: powstaną Apartamenty Tężnia.
Wygrają, ale za kilka lat
Jan Wiecha, sąsiad swego przedmówcy i były radny powiedział, że zanim mieszkańcy dowiedzieli się o sprzedaży, to akt notarialny był już spisany. Teren „poszedł” za 1/5 ceny rynkowej. – To wygląda jak jakiś szwindel, zrobiony bardzo dobrze – skwitował Wiecha. Dodał, że stało się coś, co uważano, że zdarzyć się nie może. – Jesteśmy przekonani, że w sądzie wygramy, ale stanie się to za kilka lat, a w tym czasie budynek już będzie stał i co będzie można zrobić? Wtedy już nic – powiedział były samorządowiec.
Przy zmianie planu zagospodarowania wznoszenie bloku na trawniku pod blokami będzie zabronione, ale inwestor może pójść do sądu, pozywając Miasto za takie ruchy.
Przedstawiciel wspólnoty mieszkaniowej relacjonował, że prezydent Polowy był przekonany o wiedzy rafakowców na temat planu budowy budynku. – Myślał, że wiemy, a wśród nas nie przyszło nikomu do głowy, że możemy być oszukani przez własny zakład pracy – skwitował pan Adam.
Widok na ścianę
Przewodniczący rady Marian Czerner zaznaczył, że rada miasta nie ma uprawnień, żeby tu inaczej zadziałać, jak pochylić się nad zmianą planu zagospodarowania przestrzennego. Wie, że procedura trwa nawet kilkanaście miesięcy. Wiecha podkreślił, że taką ścieżkę zasugerował prezydent Polowy.
W obecnych okolicznościach prawnych inwestor nie potrzebuje nic od Miasta.
Starosta ocenia czy na przedsięwzięcie można wydać pozwolenie na budowę, czy też są ku temu wątpliwości. W urzędzie nie obawiają się, że inwestor zniszczy miejską tężnię. – Może działać tylko na terenie swojej własności. Jak będą budować, to nie mają prawa wkroczyć na nasz teren – oznajmiła na forum komisji Mariola Matela naczelnik wydziału inwestycji.
– Jednak dojdzie do zniszczenia tego miejsca, gdzie stanęła tężnia, tam będzie długi czas budowa, a później jak wyjdę na balkon, to będę miał widok na ścianę budynku – skomentował raciborzanin ze Szczęśliwej.
Radny Mirosław Lenk przypomniał sobie, że już w 2019 sygnalizowano ten problem i z tego co pamięta, to prezydent Polowy deklarował rafakowcom zablokowanie takiego procesu. – Jestem zaskoczony, że nie skorzystano z prawa pierwokupu. Jeśli cena znacząco odbiegała od rynkowej, a 20 zł za metr kwadratowy było taką ceną, bo w centrum wynosiła 120 zł, to należało kupić ten teren – stwierdził były prezydent.
Działania antyspekulacyjne
Ze swojej kadencji przypomniał sytuację dotyczącą gruntów przy ul. Mariańskiej, gdzie obecnie stoi sklep meblowy. Tam za niską cenę można było kupić ziemię rolną, która miała być przekształcona w tereny pod zabudowę. – Miasto zablokowało wtedy możliwość spekulacji. Ktoś by to skupił i zbił na tym interes. Rolą Miasta jest wtedy interweniować – mówił Lenk. Jego zdaniem zagęszczenie zabudowy przy Szczęśliwej, jest takie, że nie da się już tam nic zbudować.
Mieszkańcy Szczęśliwej powiedzieli, że rozmawiali z Michałem Fitą, który w 2019 roku był wiceprezydentem. Opinię sporządzono wówczas w wydziale gospodarki nieruchomościami. – Nie było żadnego ogłoszenia. Za 20 zł my zaraz byśmy to wykupili – przekonywali w urzędzie.
Radny Lenk ocenił, że zmiana planu jest sensownym krokiem, ale trzeba mieć na względzie, że jak inwestor ma projekt i wystąpi o pozwolenie na budowę, to ma wszelkie szanse na powodzenie swych starań. Nawet jeśli na poziomie starostwa uzyska odmowę, to ma jeszcze procedurę odwoławczą. W takich okolicznościach raciborzanom pozostanie już tylko blokowanie terenu „na żywca”.
Radny Jarosław Łęski uznał, że to jest przykład, że choć działania inwestora oceniano jako bezprawne, to dopiero teraz wydano decyzje o naruszeniu prawa i trzeba się zastanowić, czy funkcjonujemy w warunkach przestrzegania prawa, czy niekoniecznie.
Nie chcą przemocy
Henryk Mainusz pytał przybyłych, czego oczekują od radnych, bo ci jedynie mogą przystąpić do zmiany planu zagospodarowania. Zauważył, że w 2006 roku Miasto uznało, że na Szczęśliwej można budować, więc sprawa nie jest nowa. – Możemy z wami iść protestować pod blok – zaproponował były szef rady.
Jan Wiecha powiedział, że mieszkańcy Szczęśliwej potrzebują czasu, żeby odnieść się do dążeń inwestora. Dlatego liczą na wsparcie władz samorządowych. – Możemy pikietować, ale co to da? Zablokujemy drogę. Czy pozostaje nam tylko przemoc? Nie chcemy tego zrobić – powiedział.
Prezydent Dariusz Polowy podkreślił, że w tej chwili sprawą zajmie się starosta. To organ suwerenny w decyzjach, choć praktyka pokazuje, że organy zmieniają decyzje. Założył, że wydanie pozwolenia może potrwać.
Byli rafakowcy mieli żal, że w urzędzie, gdzie ich zdaniem pracują „starzy wyjadacze”, zawalono sprawę i to dwa razy – przy zmianie planu i przy możliwości pierwokupu.
Podali radnym propozycję – by inwestorowi zaproponowano w zamian pobliski teren – róg Warszawskiej i Żeromskiego. – Parę drzew się wytnie, ale lepsze to niż zamurowanie nas i bloku TBS – skwitował pan Adam.
Magdalena Kusy pytała czy mieszkańcy byli już ze swoją sprawą w starostwie. – Rozmawialiśmy, ale to są kwestie prawne nie do przeskoczenia. My próbowaliśmy rozmów z firmą, ale nie odpowiadają na nasze pisma. Czy mamy się poddać? – pytali z żalem goście komisji.
Działka na rogu
Według przewodniczącego Czernera jeśli szum pomoże, to trzeba szumieć, ale na tym etapie jego zdaniem lepiej jest rozmawiać.
Prezydent Polowy powiedział, że nad propozycją dotyczącą działki przy Warszawskiej/Żeromskiego można się pochylić, ale bez składania już teraz deklaracji. – Jestem w kontakcie z mieszkańcami, pozostaje namawiać do zaakceptowania wniosku o wszczęcie procedury o zmianę planu zagospodarowania, tu rada decyduje. 65 wniosków tutaj złożono, widać, że determinacja jest spora i wskazuje na słuszność rozwiązania. Wydaje mi się, że sprawa zakończy się pozytywnie – oznajmił włodarz.
Radny Lenk dopytywał go jeszcze, dlaczego Miasto nie skorzystało z prawa pierwokupu, bo 20 zł za m kw to było tanio. Polowy powiedział, że rekomendacja wydziału urzędu była taka, a nie inna. Teren wydawał się nieatrakcyjny do wykupu, a cena wskazywała, że sprzedawca będzie chciał uzyskać ją ostatecznie na wyższym poziomie. Rajca spytał o działania antyspekulacyjne, na co Polowy odparł, że do kolejnych relacji z tym inwestorem Miasto podchodziło z najwyższą starannością.
Jan Wiecha podziękował na koniec wizyty za wsparcie, które odbiera jako wyrażenie woli mieszkańców, jakiś sygnał, że Miasto nie widzi tam zabudowy. – Mamy nadzieję, że to przekona inwestora, że w takiej „wojnie” może przegrać – podsumował.
(ma.w)