Życie pełne modlitwy… Śp. Paweł Groeger z Łan
Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata
2 lipca 2023 roku zmarł Paweł Groeger. W pierwszy piątek miesiąca odbył się wielki i piękny pogrzeb śp. Pawła. Jego dobre serce zapełniło Kościół parafialny. Każdy chciał mu po prostu powiedzieć: „Dziękuję” za dobroć, serce, zrozumienie i gotowość pomocy w każdym czasie. Nietuzinkowy Człowiek. Myślę, że warto poznać niektóre epizody z życia tego wielkiego i skromnego człowieka. Spotkałam go tylko parę razy w życiu. Bardzo skromny, mało mówiący i dobry człowiek. Każdy dzień zaczynał i kończył modlitwą. Pomimo swej choroby i 89 lat, bardziej myślał o innych, niż o sobie. To chyba najbardziej pokazuje wielkość człowieka. Zdolność do bezinteresowności pomimo strat, bólu i cichego cierpienia. Zawsze wierzył, że wszystko w życiu jest po coś… W Bogu odnalazł sens swoich dni. Umierał z Przenajświętszą cząstką Serca Jezusowego w dłoniach, która jest relikwią z Sokółki. To Najświętsze Serce Jezusa, było całym jego życiem.
Ślubowanie Maryi…
Wojna to był bardzo trudny czas. Pan Paweł pamiętał okrutność oprawców. Bardzo wielu ludzi zginęło niewinnie. Wtedy nie było sprawiedliwości i zasad. Ludzie w Łanach doświadczyli tego w szczególny sposób. Pod koniec wojny wiele ciał zmarłych leżało na ziemi. Przyszły upały i rozpoczęła się wielka choroba – tyfus. Z tego powodu również wielu ludzi zmarło. Wtedy to pan Paweł utracił swoją najukochańszą mamę. Lekarze wprawdzie byli obecni, ale nie mieli lekarstw. W czasie nalotów na Azoty, ksiądz Spilla złożył ślubowanie, że jeśli ludzie w Łanach przeżyją i kościół parafialny się ostanie, to wszyscy z wioski będą chodzić pieszo co roku do Matki boskiej Raciborskiej. Wtedy to śp. Paweł jako małe dziecko był w kancelarii i bardzo dobrze sobie zapamiętał każde słowo ślubowania. Prośba została wysłuchana, bo przy tak potężnym ostrzale wieś ta mogła być praktycznie zrównana z ziemią. Dzięki modlitwie… nie została. Dlatego przez te wszystkie lata drugiego lipca, ludzie z Łan maszerują do Raciborza, by dziękować Matce Bożej, za ocalone życie. Ludzie wierzą w to głęboko, że Matka Boska swoim płaszczem okryła wszystkich mieszkańców Łan. Nikt na pewno nie chce by wojna się powtórzyła... O to też co roku proszą ludzie nie tylko z Łan, ale z całego świata.
To wszystko, co przeżył w czasie wojny, śp. Paweł opisał w książce pt.: „Widzieliśmy taką czerwoną Łunę”, która ukazała się niecały rok temu.
Różaniec Święty…
Każdy, kto widzi okrutność wojny przeżywa straszne lęki. Dzięki wspólnej modlitwie różańcowej ludzie przeżyli… Wieś się zmobilizowała do modlitw, którym przewodniczyła samotna starsza pani. Sama też lepiła świece, które potem umieszczała w kaplicy, w której zawsze panowała jasność. Dzięki modlitwie ludzie przetrwali i wielu wracało do swoich wiosek. Każdy mówił, że to Matka Boska uprosiła im Bożą pomoc...Ta modlitwa towarzyszyła panu Pawłowi do końca życia, ponieważ wiedział, że to właśnie dzięki Różańcowi Świętemu cała rodzina przetrwała wojnę. Wierzył głęboko, że ta właśnie modlitwa rozjaśni każdą trudną sytuację w jego życiu. I z tym różańcem odchodził zwycięsko na drugi świat, wierząc w moc wiary i Matki Boskiej Zwycięskiej. Pewna kobieta powiedziała po wojnie panu Pawłowi, że to Różaniec Święty uratował ją od śmierci. Takich świadectw było bardzo wiele. Cuda na naszych oczach…
Wszystko zawdzięczam modlitwie…
Pan Paweł urodził się w 1934, ale pamięta każdy szczegół wojny. Dzięki Bogu przeżył wraz z całą rodziną, prócz mamy, która zmarła na tyfus. Źródłem jego nadziei i siły już zawsze była modlitwa. Kiedy na wioskę spadało najwięcej bomb, to wtedy cała rodzina modliła się w sieni. Potem modlili się już cały czas. Wraz z mamą wszyscy klękali do wspólnej modlitwy. Ojciec śp. Pawła obrał sobie św. Józefa za opiekuna. Dlatego też św. Józef do dzisiaj jest bardzo bliski całej rodzinie. To religia i wiara jest źródłem siły i nadziei dla całej rodziny. To piękne dziedzictwo zostawił dla rodziny i całej wioski śp. Paweł. To religia i wiara, to modlitwa różańcowa i święty Józef prowadzą każdy krok rodziny, wierząc w słowa św. Pawła: „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia …”, a św. Maksymilian dodał… przez Niepokalaną.
Pomimo trudnych wspomnień z czasów wojennych, nigdy śp. Paweł Groeger nie miał żalu do Boga, że przyszło mu dorastać w tak trudnych czasach. To go zahartowało. Stał się silniejszy…
Bardzo kochał muzykę, swoją rodzinę, Kościół i swoją wioskę Łany. To było jego całe życie. Największą jego miłością było Najświętsze Serce Jezusa. Był wielkim czcicielem Pierwszych Piątków. To serce prowadziło go przez życie i kształtowało jego własne serce. Może dlatego ten niesamowity pogrzeb odbył się właśnie w Pierwszy Piątek lipca. Bardzo się cieszył z sukcesów swoich synów i córek. Zawsze był bardzo obecny w ich troskach i zwycięstwach. Wiedział, co to bezinteresowność… Miał wielkie serce, które pokazał swemu światu, dlatego ludzie z bliska i z daleka byli obecni na jego pogrzebie… Każdy chciał mu podziękować, za wielkie serce, które rozdał wszystkim, nie zatrzymując nic dla siebie. Teraz możemy być pewni, że niebo stało się piękniejsze, poprzez obecność nowego Anioła – Pana Pawła, który na zawsze pozostanie w sercach ludzi swojej wioski – Łan i nie tylko…