Lista uchybień po kontroli przeciwpożarowej. Krzanowicki ZPO musi je usunąć dla bezpieczeństwa pensjonariuszy i pracowników
Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Krzanowicach musi usunąć nieprawidłowości wytknięte przez strażaków po kontroli przeciwpożarowej. Bo chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo pensjonariuszy i pracowników. Problemem są jednak rosnące koszty, z którymi musi poradzić sobie placówka.
Marek Mruszczyk na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Krzanowicach powiedział o kontroli przeciwpożarowej, po której, jak wskazał, zwiększyły się wydatki zakładu, bo należy naprawić uchybienia. – Wytknięto nam 14 punktów, które musimy usunąć. Do 30 czerwca zrealizowałem już 6 – wyliczał. Pozostałe muszą być usunięte do końca marca 2024 roku, choć dyrektor nie wyklucza, że będzie prosił strażaków o prolongatę niektórych czynności.
Wytknięte uchybienia, jak wskazał dyrektor, po części wynikają ze zmiany przepisów. Chodzi więc o skrócenie dróg ewakuacji, zabudowę drzwi ognioodpornych, przeniesienie wyłącznika głównego prądu z wewnątrz budynku na zewnątrz, opracowanie nowej instrukcji przeciwpożarowej czy zabezpieczenie schodów.
Sternik zakładu relacjonował, że zabrano się za wrażliwe punkty, które gwarantują bezpieczeństwo pensjonariuszy i pracowników. Szkopuł w tym, że wszystko kosztuje o wiele za dużo. W zeszłym roku, jak wyliczał, za 10 litrów farby ognioodpornej należało zapłacić 300 złotych, obecnie 1500 złotych. Jeszcze większa przebitka jest w przypadku wyłącznika awaryjnego prądu, bo półtora roku wcześniej kosztował 1500 złotych, a teraz 15000 zł. Dyrektor zakłada, że prace będą finansowane z dotacji sąsiednich gmin, które dokładają się do funkcjonowania tego miejsca.
Dyrektor na sesji podał przykład wykonanego już zadania. To przystosowanie kotłowni. Koszt? 65 tys. złotych, ale nie zajęły się tym firmy z okolicy, bo usługę wyceniły na co najmniej 115 tys. złotych. – Oszczędności szukamy gdzie tylko możemy. Chociażby przy zakupie środków – czystości, sanitarnych i innych. Większość rzeczy kupujemy przez internet. Bo tam są ceny znacznie niższe, niż na zasadzie podpisanych umów z dostawcami, z hurtownikami – tłumaczył.
Marek Mruszczyk na sesji przyznał: przyszłość rysuje się w dosyć ciemnych kolorach, ale dodał, że nie będzie popadać w pesymizm, bo, jak stwierdził, zakład powinien sobie z tym poradzić. Wcześniej dyrektor mówił jeszcze o podwyżkach pensji dla pracowników, czyli kolejnym wyzwaniu dla tej placówki. – Myślę, że po waloryzacji z Narodowego Funduszu Zdrowia, jaka ona by nie była, koniec roku powinniśmy zamknąć przynajmniej z bilansem zerowym – podsumował.
(mad)